

Do scysji pomiędzy Karoline Leavitt a Joshem Boakiem doszło we wtorek w Białym Domu. Reporter Associated Press pytał o wystąpienie Donalda Trumpa na kwartalnym spotkaniu Business Roundtable (BRT), które było zaplanowane po konferencji prasowej. Jak twierdził, prezydent USA pomimo wcześniejszego zachwalania obniżek podatków w czasie ostatniego spotkania BRT w 2024 r., teraz forsuje „podwyżki poprzez cła”.
— To nieprawda — stwierdziła rzeczniczka Białego Domu, która przerwała Boakowi wypowiedź. — Jestem ciekaw, dlaczego stawia to na pierwszym miejscu, a nie obniżki podatków — brnął reporter. — Nie robi tego. W rzeczywistości nie wprowadza podwyżek podatków — odpierała jego zarzuty Leavitt.
Scysja w Białym Domu. „Żałuję, iż pozwoliłam”
Próbowała także przekonywać, iż cła są tak naprawdę podatkiem nakładanym na zagraniczne kraje, które od lat „oszukują USA”. — Cła to tak naprawdę obniżka podatków dla Amerykanów, a prezydent jest zdecydowanym zwolennikiem takich działań — mówiła.
— Jak wiecie, prowadził kampanię na rzecz braku podatków od napiwków, braku podatków od nadgodzin czy braku podatków od świadczeń z tytułu ubezpieczeń społecznych. Zobowiązał się do wszystkich trzech rzeczy i spodziewa się, iż Kongres je uchwali jeszcze w tym roku — dodała rzeczniczka Białego Domu.
Wtedy Boak zauważył, iż „cła nie są naliczane zagranicznym firmom, ale są pobierane od importerów”. — I ostatecznie, kiedy będziemy mieć uczciwy i zrównoważony handel, którego Amerykanie nie widzieli od dziesięcioleci, jak powiedziałem na początku, dochody pozostaną tutaj, płace wzrosną, a nasz kraj znów stanie się bogaty. I uważam, iż to obraźliwe, iż próbujesz sprawdzić moją wiedzę ekonomiczną i decyzje, które podjął prezydent. Teraz żałuję, iż udzieliłam pozwolenia na zadanie pytania Associated Press — odparła Leavitt.