„Za PiS opowiada się 35 procent, a za PO 31 procent.” Takie wyniki podawały media 24 września 2007 roku. To mniej więcej tyle, co w tej chwili podawana średnia.
Widać więc, iż po szesnastu latach najgorszych oskarżeń, taśm, zgonów „lotniczych” i nadmiarowych, złodziejstwa, skandali i pewnej wymiany pokoleniowej, dla prawie 70 procent Polaków nie zdarzyło się nic, by zmienić osąd politycznych klik. Świadczy to i o skuteczności propagandy dwóch partii i, naturalnie, o wyborcach, których spora cześć kieruje się np tylko tym, by obstawiać tego, który wygrywa i wygrać wraz z nim.
Oczywiście pojawiają się też sondaże drastycznie odbiegające od średniej. O czym może to świadczyć? Że ktoś potrafi zapłacić albo ma dobrych znajomych, albo dobre haki. Najczęściej wszystko razem.
Ponieważ z roku na rok wstyd staje się pierwiastkiem bardziej śladowym w życiu publicznym i prywatnym, numery z sondażami robione są coraz bliżej dnia wyborów.
A jak było dawniej? Ot, w 2007 na miesiąc przed wyborami ukazuje się na pierwszej stronie słynnego „Pulsu Biznesu” następujący „sondaż”: PiS 35, PO 31, LiD 15, LPR 7, PSL 5, SO 5.
Wyniki podane jako ostateczne po niecałym miesiącu? PiS 32, PO 41 i pół, LiD 13, PSL prawie 9, SO 1 i pół i LPR 1,3.
Znajdź różnice.
Nie inaczej jest obecnie. Stawka jest duża. Wszystkie numery dla zmobilizowania swoich z zdemobilizowania innych są i będą stosowane bez zahamowań.
„Niech panowie użyją wszystkich pieniędzy, jakie macie w swoich rękach, wraz ze 100 000 rubli, zaciągniętymi na dom handlowy Clifford syn i wspólnicy w Amsterdamie, w celu zwiększenia liczby przywódców i stronników naszej partii.
Nie chcemy wam przepisywać, komu, kiedy i ile macie przelać z tych pieniędzy, wiemy bowiem, iż sami zrobicie z nich najlepszy użytek.
(…)
Niemniej jednak zwracamy pańską szczególną uwagę na sejmiki, by posłowie tam wybrani działali całkowicie w naszym interesie. Jest więc ważne byśmy mieli tam swoich aktywnych emisariuszy wyposażonych w pieniądze.”(1)
Tak załatwia się to dzisiaj, tak skutecznie załatwiała to słynna Katarzyna z – iż zapożyczę żart od Papieża Franciszka- „wielkiej Rosji Piotra I, Katarzyny II, tego imperium – wielkiego, oświeconego, kraju wielkiej kultury i wielkiego człowieczeństwa”.
Sondaże to oczywiście tylko część wyposażenia w tej bogatej w uzbrojenie wojnie.
A wyobraźcie sobie Państwo, co dzieję się na etapie liczenia głosów w tysiącach małych gmin, w których składach są przedstawiciele tylko dwóch, trzech lub rzadko czterech partii, a reszta to niezainteresowani liczeniem pracownicy gminni i ich znajomi…
Zrobić – za zgodą całego zgromadzenia – „głos nieważny” z głosu ważnego, oddanego na partię przedstawicieli nieobecnych w komisji, to „bułka z masłem”. Długopis i ułamek sekundy.
Wybory samorządowe 2014 powinny u każdego szczerego demokraty ( ) być wiecznym memento. A nie są.
„W osobie stolnika litewskiego hrabiego Poniatowskiego, znajdujemy wszystkie warunki niezbędne dla naszej przychylności i w konsekwencji postanowiliśmy wynieść go na tron polski.”
Wojciech Popiela