„Wandea. Zwycięstwo albo śmierć” – recenzja filmu

narodowcy.net 9 months ago

„Wandea. Zwycięstwo albo śmierć” to historyczny film akcji przedstawiający inną stronę rewolucji francuskiej. Światowa premiera miała miejsce 8 grudnia 2022 roku, do polskich kin trafił rok później – 29 grudnia 2023. Warto zauważyć, iż 27 grudnia przypadła kolejna, 350 rocznica objawień św. Małgorzaty Marii Alacoque dotyczących przesłania na temat Najświętszego Serca Jezusa, co sugeruje na nieprzypadkowość daty premiery.

Nazwa filmu pochodzi od położonego w środkowo-zachodniej części kraju regionie Francji. Jest to historia opowiedziana oczami tamtejszej konserwatywnej ludności, która staje się armią kontrrewolucjonistów w opozycji do nowej władzy. Zabójstwo rodziny królewskiej i jej zwolenników, a także tysięcy księży i wiernych krwawo znaczy i buduje nowy wizerunek Francji. Upadek monarchii wywołuje powstańczy zryw wśród chłopów, którzy buntują się przeciwko republikańskiej tyrani spod znaku gilotyny, w imię katolickich i narodowych wartości. Zostaje stworzona Armia Katolicka i Królewska, na których sztandarach widnieje Najświętsze Serce Pana Jezusa. Do dzisiaj wizerunek ten pozostaje symbolem i otaczany jest szczególnym szacunkiem przez francuskie środowiska katolickie i tradycyjne.

Bardzo podobało mi się pokazanie wewnętrznej przemiany głównego bohatera filmu, którym jest François de Charette. Młody, znający się na sztuce wojennej oficer dawnej Królewskiej Marynarki Wojennej. Filmowy François de Charette jest na początku sceptyczny do wybuchu powstania. Wandejscy chłopi niemal siłą wzywają go do objęcia dowództwa nad oddziałem. Początkowo niechętny François de Charette w pierwszych miesiącach powstania nie tylko udowodni, iż jest znakomitym żołnierzem, a także stanie się charyzmatycznym przywódcą armii powstańczej, która jest gotowa poświęcić się w ofierze wyznawanym ideałom. Stopniowo de Charette przeobraża się w bohatera bez trwogi, który walczy do samego końca. Przed egzekucją prosi o możliwość spowiedzi, odrzucając pokusę samobójstwa. Finalnie ponosi śmierć męczeńską poprzez rozstrzelanie, następnie zostaje pochowany w masowej mogile. Pozostali bohaterowie filmu jawią się również jako pryncypialni ludzie, którzy w godzinie próby, postawili wszystko na jedną kartę. Zdecydowali się opuścić dom i swoich bliskich, aby stanąć do krwawej walki w obronie zasad, które od lat były fundamentem ich kraju. Powstańczy oddział pomimo zróżnicowania wiekowego pokazuje pewną sztafetę pokoleń, których spaja jeden cel i wspólne tradycyjne wartości.

Ciekawe w produkcji tego filmu było również wykorzystanie motywu snu, który nadaje mu charakter oniryczny. Główny bohater wchodzi w polemikę z małym chłopcem. Na początku nie rozumie kim on jest. Z czasem okazuje się, iż jest to zagrożony król Ludwik XVI, który został ostatecznie stracony, pomimo podpisania traktatu i polubownych ustaleń republikanów z kontrrewolucjonistami o zachowaniu go przy życiu i wydaniu w ręce wandejczyków, co było warunkiem do zawarcia pokoju. Sen miał być proroczy i nadać mu pewien charakter misji do spełnienia.

Masowe egzekucje, zabójstwa i republikański reżim w imię haseł wolność, równość i braterstwo pokazuje tragizm Rewolucji Francuskiej i skalę ludobójstwa jakiego dokonano w trakcie jej trwania. Wandejscy opozycjoniści tocząc walkę z republikanami, w której dochodzi do strat po obu stronach potwierdza, iż rewolucja pożera własne dzieci. I jest w pewnym sensie historycznym przypomnieniem o tym.

Jeden z minusów, który upatruję w produkcji to ubóstwo scen batalistycznych, które wynikają z niskiego nakładu budżetowego. Jednak pomimo tego, film odbił się echem po Francji. W Polsce również dobrze się przyjął i cieszy się dużym zainteresowaniem. Być może wynika to z faktu, iż ta część historii o rewolucji francuskiej jest mało znana. Na lekcjach historii w szkole raczej się nie mówi o katolickich wandejczykach, którzy wywołali powstanie narodowe. Według mnie dodatkowo zabrakło, pokazanie zarysu biograficznego kilku powstańców, pewnej ich części prywatnej, którą musieli poświęcić, aby dołączyć do oddziału, przez co widzowi trudno się z prezentowanymi postaciami utożsamić.

Podsumowując powyższe, uważam, iż warto zobaczyć film “Wandea. Zwycięstwo albo śmierć”. Promuje on heroiczne postawy, pryncypialność i oddanie konserwatywnym wartościom, czyli wszystko to co w w tej chwili zglobalizowanym świecie odchodzi do lamusa i próbuje być zastąpione hollywoodzkim bełkotem. Niski potencjał komercyjny, brak szerokiej dystrybucji jest wynikiem niedostępności filmu we wszystkich kinach, szczególnie jak na ironię, miastach wojewódzkich. Skala promocji też pozostaje kwestią dyskusyjną, jednak na przekór rośnie liczba zainteresowanych obejrzeniem “Wandei”. I słusznie. Mam wrażenie, iż współczesny widz szczególnie potrzebuje zobaczyć coś, za co warto walczyć i zrozumieć na nowo, czym jest złożenie w ofierze życia na ołtarzu wolnej Ojczyzny.

CZYTAJ TAKŻE: „Wandea. Zwycięstwo albo śmierć” w kinach. Jak zorganizować pokaz?

Read Entire Article