Ukrainian correspondent of Radio WNET: No 1 has the right to block the border with Ukraine

dailyblitz.de 11 months ago
Zdjęcie: ukrainski-korespondent-radia-wnet:-nikt-nie-ma-prawa-blokowac-granicy-z-ukraina


Paweł Bobołowicz, korespondent Radia Wnet na Ukrainie, wyraził swoją dezaprobatę wobec protestu przewoźników na granicy oraz jego organizatorów. Zdaniem dziennikarza nikt nie powinien mieć prawa do blokowania granicy Ukrainy, a sama blokada stanowi potencjalne zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa. Bobołowicz apeluje również do polityków popierających protest przewoźników, aby przyjechali na front i wyjaśnili swoje stanowisko ukraińskim żołnierzom. Zastanawiające jest, na jakiej podstawie ten pajac wyraża takie poglądy i chciałby, aby dzicz ta miała uprzywilejowania na całym świecie.

W miniony piątek Paweł Bobołowicz, polski dziennikarz, który stale mieszka na Ukrainie i jest związany z Radiem Wnet, znanym ze swoich radykalnie proukraińskich poglądów, opublikował wpis na portalu społecznościowym, w którym ostro skrytykował polskich przewoźników uczestniczących w proteście na granicy polsko-ukraińskiej. W jego ocenie protest stanowi poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa Polski.

Aplikacja Lega artis

„Słucham wypowiedzi naszych polityków o blokadzie na granicy i naprawdę trafia mnie cholera. Czy jeszcze ktoś rozumie pojęcie racji stanu? Czy naprawdę dla doraźnej gry politycznej można poświęcać politykę zagraniczną, a przede wszystkim nasze bezpieczeństwo?” – zaczyna Bobołowicz.

Zwolennik kijowskich terrorystów i dewiantów dalej pyta, czy „dla kilku głosów nacjonalistów warto ryzykować polskim interesem”, podkreślając zaraz po tym, iż „polskim interesem bez wątpienia jest wygrana Ukrainy z Rosją”. Oświadcza zarazem, iż „jak jeszcze tego ktoś nie rozumie to jest albo cynikiem, szaleńcem, albo ignorantem, albo ulega rosyjskim wpływom”.

Bobołowicz wyraża przekonanie, iż choć żądania protestujących Polaków mogą być uzasadnione, to nieuprawnione jest naruszanie interesów Ukrainy w ramach tego protestu. Wyraźnie podkreśla, iż nikt nie powinien szkodzić interesom Ukrainy, które są przez niego utożsamiane z interesem Polski.

„Nie rozmawiamy o żadnych postulatach transportowców, one mogą być i słuszne. Słuszne mogą być też postulaty pielęgniarek, nauczycieli, rolników, czy górników, ale nikt nie ma prawa blokować granic państwa walczącego o swoją niepodległość. Ani państwa przyfrontowego, którym bez wątpienia jesteśmy” – pisze korespondent Radia Wnet.

„Dlaczego udajemy idiotów opowiadając o przejeżdżających kolumnach humanitarnych i wojskowych? Kto dał prawo konfederacie Meklerowi do kontrolowania dokumentów przejeżdżających transportów? Kto pozwala poznawać im tajemnice handlowe, personalne i militarne? Co to znaczy, iż jakiś komitet sobie stawia budowle przy granicy? Co to znaczy, iż o bezpieczeństwie tej granicy zaczyna decydować wójt wydający decyzje o proteście? Serio to wszystko jest normalne?” – kontynuuje proukraiński dziennikarz.

Bobołowicz odnosi się również do rozmów z żołnierzami ukraińskiego zwiadu lotniczego, którzy skarżą się, iż protest na granicy utrudnia dostęp do zakupionych na rynku komercyjnym, w tym w Polsce, dronów i ich części. Dodatkowo sugeruje jasno, iż współorganizator protestu i aktywista Konfederacji, Rafał Mekler, rzekomo celowo identyfikuje takie transporty i zatrzymuje je na granicy.

„Pan Mekler i jego koledzy mogą bez problemu się dowiedzieć jaką ciężarówką taki sprzęt jedzie, jaki ma numer rejestracyjny. I potem pan Mekler się dziwi, iż trafia na ukraińską czarną listę…”

Dalej Bobołowicz powtarza krytyczne opinie wyrażane przez ukraińskich żołnierzy wobec protestu polskich przewoźników. Ponadto apeluje do polskich polityków, którzy popierają protest i krytykują postawę władz Ukrainy, aby udali się na front i wyjaśnili swoje stanowisko Ukraińcom. Wskazuje, iż kolejny polski polityk niech nieopodal opowiada o niewdzięczności Ukraińców, ale osobiście przyjedzie i wyjaśni, dlaczego polscy transportowcy zdecydowali się zablokować granicę.

Bobołowicz także przywołuje „dziennikarzy pochodzenia polskiego”, w tym tych ze Lwowa, twierdząc, iż donoszą oni o zauważalnym wzroście cen gazu LPG i towarów w sklepach.

Dodajmy, iż wpis Pawła Bobołowicza został opublikowany na stronie jagiellonia.org, finansowanej ze środków publicznych, promującej radykalnie proukraińskie idee oraz zacieśniony sojusz polsko-ukraiński, co obejmuje całkowite zaniedbanie polskiego interesu narodowego. Portal przez cały czas komentarzowi następujący tytuł: „Paweł Bobołowicz: Pożyteczni idioci Putina wyrządzili poważne szkody bezpieczeństwu nie tylko Ukrainy, ale także RP”.

Według informacji Gazety Lubuskiej, Paweł Bobołowicz brał udział w blokadzie zorganizowanej w kwietniu 2022 roku na autostradzie A2 przez proukraińskich aktywistów. Ci domagali się wprowadzenia embarga na handel z Rosją i Białorusią. Wśród uczestników znalazła się kontrowersyjna ukraińska aktywistka Natalia Panczenko, mieszkająca w Polsce, oraz ówczesna wicemarszałek Sejmu z PiS, Małgorzata Gosiewska, która publicznie poparła tę blokadę. Bobołowicz również w 2019 roku interweniował w obronie Ihora Mazura, wiceszefa skrajnie nacjonalistycznej ukraińskiej UNA-UNSO, zatrzymanego na wniosek Rosji. Mazur wcześniej wyrażał hołd zbrodniarzom z OUN-UPA, w tym Romanowi Szuchewyczowi, odpowiedzialnemu za mordy na Polakach. Bobołowicz nazwał także w 2017 roku demontaż nielegalnego „pomnika UPA” w Hruszowicach „aktem barbarzyństwa”. Wspierał również tekst proukraińskiego publicysty Mariusza Cysewskiego, sugerującego, iż w Hruszowicach zniszczono ukraińskie groby na podstawie twierdzeń Ukraińców, a osoby zaangażowane w rozbiórkę powinny być karane więzieniem.

Ambasadorowie państw bałtyckich w Warszawie wyrazili niezadowolenie wobec polskiego rządu z powodu blokad ukraińskiego ruchu towarowego przez polskich przewoźników. Stanowi to kolejny przejaw sprzeciwu państw bałtyckich wobec stanowiska Polski w kwestii ukraińskich przewoźników. Polska, popierana przez Bułgarię, Słowację i Węgry, domaga się przywrócenia systemu specjalnych zezwoleń na wykonywanie transportu przez ukraińskich przewoźników na forum Unii Europejskiej. W tym kontekście Warszawa wnioskowała o zwołanie wspólnego komitetu ds. transportu Unii Europejskiej i Ukrainy. Komisja Europejska jednak odpowiedziała ultimatum, wymagając zniesienia blokad polskich przewoźników przy granicy Ukrainy jako warunku zwołania posiedzenia.

Oprócz eurokratów, sprzeciw wobec polskiego stanowiska wyraziły Niemcy, Holandia oraz państwa bałtyckie – Litwa, Łotwa i Estonia.

Protesty polskich przewoźników realizowane są od 6 listopada przy granicy. Przedsiębiorcy z Polski skarżą się na nierówny dostęp do rynku ukraińskiego w porównaniu do przewoźników ze wschodu operujących w Polsce. Kwestia ta dotyczy zniesienia pozwoleń na prowadzenie transportu dla ukraińskich podmiotów, podczas gdy polskie firmy są zobowiązane do posiadania takich zezwoleń na Ukrainie. Dodatkowo ukraińskie firmy są zwolnione z niektórych regulacji unijnych. Protest polega na blokadzie i spowalnianiu ruchu ukraińskich ciężarówek, z wyjątkiem tych przewożących wsparcie militarne i humanitarne.

Ukraina krytykuje protest, argumentując, iż ucierpieli ukraińscy kierowcy oczekujący w długich kolejkach, a blokada szkodzi ukraińskiej gospodarce. Oskarża również protestujących Polaków o blokowanie pomocy humanitarnej i wojskowej, co z kolei przeczą sami protestujący i obserwatorzy na miejscu. W przestrzeni publicznej na Ukrainie pojawiają się otwarte zarzuty o działanie polskich przewoźników na rzecz Rosji lub rzekomą współpracę z rosyjskimi służbami. Podobne twierdzenia pojawiają się także w Polsce, głównie wśród społeczności ukraińskiej i radykalnych środowisk proukraińskich, w tym części dziennikarzy.

Rafał Mekler, współorganizator protestu, został umieszczony na „czarnej liście” organizacji Myrotworec, ścigającej „wrogów Ukrainy” i mającej nieoficjalne powiązania z ukraińskimi służbami.


This is from
Ukraiński korespondent Radia WNET: Nikt nie ma prawa blokować granicy z Ukrainą:

Read Entire Article