
Kolejki ludzi na granicy Ukrainy z Polską. Setki kobiet i setki dzieci. Przerażone i płaczące, z tym co zdążyły złapać w ręce, kiedy trzeba było uciekać. Tak było trzy lata temu, kiedy na Ukrainę zaczęły spadać bomby. Wtedy Polacy otworzyli swoje serca i swoje domy. Bo jasne było kto jest ofiarą, a kto agresorem.