Ukraina – spojrzenie z dystansu, krótko i węzłowato

instytutsprawobywatelskich.pl 4 hours ago

Subiektywny przegląd obecnych gorących wydarzeń spod znaku geopolityki, interesów Polski i działań mocarstw światowych.

Szczypta historii najnowszej – jak Zachód patrzy na Europę Środkowo-Wschodnią

Anglicy, którzy okażą się najważniejsi w tym momencie, widzą RP po I wojnie światowej jako byt bez szans na dłuższe trwanie, do tego ustalenie jej granic na wschód od Bugu i oddanie Rzeczypospolitej części Ukrainy uważają za ustępstwo wobec polskiego… imperializmu (ciekawą rolę w takim widzeniu spraw odegrał Lewis Namier, adekwatnie Ludwik Namirowski, wcześniej Bernstein) [Lewis Bernstein Namier, brytyjski historyk, urzędnik, działacz syjonistyczny – przyp. red.]

*****

„New York Times” widzi w wojnie RP z bolszewikami kolejny wyraz imperializmu polskiego, widzi w RP bękarta narodów, który atakuje nowo powstałą demokrację ludową.

*****

USA oddają nas w Jałcie (nie dziwię im się – uzbroili ZSRS do wojny przeciw Niemcom, Armia Czerwona walczy ofiarnie na froncie wschodnim, coś im się za to należy). Do tego Europa Środkowo-Wschodnia to zdaniem USA stałe i „od zawsze” źródło konfliktów oraz wojen.

*****

Na świecie zaczyna panować Pax Americana, którym to nowym ładem zaczyna z czasem rządzić oligarchia finansowa (i biznesowa), a ta, choć pochodzenia amerykańskiego, ma swój własny (nie amerykański) interes; w ramach tych rządów – z różnych przyczyn – uwzględniane są też różnorakie interesy polityczne, nie wyłącznie finansowo-biznesowe, np. umocnienie wpływów politycznych USA w danym regionie, czy na przełomie wieku XX i XXI interes Izraela w zniszczeniu względnego ładu na Bliskim Wschodzie.

*****

Memorandum Budapeszteńskie z roku 1994 jest w kwestii gwarancji bezpieczeństwa dla Ukrainy nic nie znaczącym świstkiem papieru. Najazd Rosji na Ukrainę nie wywołuje żadnych skutków, które naiwnym zdawały się wynikać ze wspomnianego memorandum.

*****

Przed najazdem Rosji na Ukrainę, USA, również w naszym interesie, testują słabość Rosji, powoli ją okrążając – rozbudowują NATO, starają się zbliżyć do siebie dawne republiki, np. w rejonie Kaukazu.

*****

Putin ostrzega na konferencji w Monachium w roku 2007, iż nie pozwoli na to, by Ukraina uciekła spod buta Rosji, a przynajmniej nie pozostała dla Rosji strefą buforową.

*****

USA mają swój wpływ na wypadki na Ukrainie w roku 2014, Putin zajmuje Krym, zielone ludziki pojawiają się w Donbasie.

I tak dochodzimy do dnia 24 lutego 2022

Gdyby się Rosjanom blitzkrieg udał, Zachód nie pisnąłby słowa i biznes z Rosją kwitłby niczym nie zakłócony, zwłaszcza niemiecki.

Ale trzeba też przyznać, iż USA walnie przyczyniły się do faktycznej klęski blitzkriegu, np. dzieląc się z Ukraińcami informacjami wywiadowczymi. USA szkoliły Ukraińców od roku 2014, prawdopodobnie miały wpływ na politykę Zełenskiego.

Bohaterstwo i doskonałość działań wojennych Ukraińców każe Zachodowi inaczej spojrzeć na najazd rosyjski. Jak pokażą negocjacje pokojowe między Kijowem a Moskwą w marcu i kwietniu 2022 roku, tenże Zachód nie ma ochoty dać Ukrainie gwarancji bezpieczeństwa, gdyby do zawarcia traktatu pokojowego doszło, zaś Waszyngton woli (a Boris Johnson to współfirmuje), by Ukraina walczyła nadal, osłabiając Rosję.

Przebieg wojny, charakter pomocy Ukrainie dobrze znamy, prawie dzień po dniu.

Pomoc dla Ukrainy ze strony starej UE jest prawie żadna. USA pomagają, dają (albo sprzedają) uzbrojenie, ale od początku jest jasne, iż jest to dla nich wojna zastępcza – Ukraińcy przelewają krew, zniszczeniu ulega ich kraj po to, by osłabić Rosję.

Na tyle, na ile to odpowiada USA i na ile USA stać na jakąś pomoc. Być może jeszcze latem 2022 roku można było mieć nadzieję, iż pomoc amerykańska będzie tak duża, iż doprowadzi do klęski Rosji. Ale Rosja nie miała tej wojny przegrać z kretesem, tego USA nie chciały, nie mogły ryzykować zbyt wiele. To było jasne od początku roku 2023. Sytuację Ukrainy pogorszyła jej nieudana kontrofensywa latem 2023. Dla USA ważniejsze były i są Chiny, i tam skupienie wysiłku militarnego (tzw. strategia wypierania, strategy of denial)!

Rosja wojnę o tyle przegrała, iż pokazała swoją słabość i niemożność opanowania Ukrainy. Ale ma zasoby, by Ukrainę zniszczyć. USA chcą końca wojny. Ukraina całkowicie zależy od pomocy z Zachodu. Bez tej pomocy zginie. UE nie umie i nie może tej pomocy udzielić w krótkiej perspektywie. USA już nie chcą pomagać i też nie mają w tym żadnego interesu, nie liczy się nic poza interesem ekonomicznym oraz wojskowym i geopolitycznym.

Front ukraiński ma dla USA znaczenie drugorzędne (od miesięcy pisze o tym np. George Friedman). Flanka wschodnia ma się zorganizować, dozbroić i być zdolna w niedalekiej przyszłości obronić się sama z pomocą innych państw europejskich.

Tymczasem Niemcy są dziś rozbrojone za sprawą własnych decyzji, pogrążone w głębokim kryzysie gospodarczym, reszta Zachodu też prawie rozbrojona. Połączone siły Francji, Niemiec i Wielkiej Brytanii liczą około 600 000 żołnierzy nie uwzględniając rezerwistów, których mają około 150 000; na szczęście Francja i Wielka Brytania mają broń jądrową. Cała UE sromotnie przegrywa gospodarczo z Chinami i USA.

UE nie umiała dotąd zorganizować pożyczki przez uruchomienie pieniędzy rosyjskich zdeponowanych w Belgii. UE potrafi tylko mówić. Jak użyć te pieniądze i zrobić na tym interes wie Donald Trump – oddając Rosji część Ukrainy. To wstępnie zaproponował – taką nową Jałtę czy Monachium z roku 1938, a adekwatnie Budapeszt z roku 1994. Nie Trump za tę wojnę odpowiada, w gruncie rzeczy na tyle pozwalają mu realia dnia dzisiejszego.

Ale też Trump jest otwarty na propozycje UE, a ta powinna coś w końcu wymyślić, widząc, iż Trump wie, jak skorzystać ze zdeponowanych pieniędzy rosyjskich i co uczynić, jeżeli nikt Ukrainie nie pomoże – powtarzam, sprzedać ją z korzyścią dla siebie, ale nie całą i o tyle bezpieczną, iż robiącą interesy z USA, a więc może w roli swego rodzaju kondominium USA i Rosji (co za tym stoi, nazywa się w cynicznej nowożytności racją stanu). UE może, jeżeli zechce, włączyć się do biznesu Trumpa i – ważniejsze – zaproponować faktyczne zabezpieczenie suwerenności Ukrainy. Czy przekona do tego samą siebie – i Rosję, rzecz jasna – nie wiem. Rozmowy trwają.

Ale iż Ukraina pozostanie w najlepszym razie strefą buforową dla Rosji, to jest jasne od roku 2023 (moim zdaniem). Czy ofiara narodu ukraińskiego była potrzebna? Tak, gdy o osłabienie Rosji chodzi, ale cena jest straszna.

Piszemy o Ludziach, a nie o władzy

Pokazujemy prawdę o przyczynach, nie o skutkach. Jesteśmy Twoim głosem. Wspieraj niezależność!

Przekaż darowiznę i stań się naszym współwydawcą

I najpewniej przed Ukrainą, choćby jeżeli teraz dojdzie do zawarcia jakiegoś układu pokojowego, wojna w nowej, innej odsłonie, choćby i wojny domowej. A przed Polską ostatnie chwile, by odstraszyć Rosję od zaatakowania nas za lat kilka albo nieco więcej (nasza strategy of denial). Czy stać na to podzieloną RP, też nie wiem. Na pewno straciliśmy szansę na bycie krajem wiodącym w nowym Międzymorzu, czyli na wschodniej flance NATO, a powinniśmy nim być.

Parę słów natury ogólniejszej

Ukraina jest pionkiem w grze geopolitycznej o dużym znaczeniu. Chiny rosną, będą pierwszą potęgą na świecie. Siły USA są na wyczerpaniu, z winy jej establishmentu biznesowo-politycznego.

Trump stara się naprawić, ożywić, co się da. Czy mu się uda, oczywiście nie wiem. UE jest bankrutem bez armii, który w końcu podjął pierwsze starania, by swoją kondycję poprawić. Ma szanse, ponieważ Rosja jest słaba, choć z tego powodu jednocześnie groźna – Rosja ma broń jądrową każdego rodzaju w wielkiej ilości, a jako słabnąca może być nieobliczalna. Doskonale widzi słabość Zachodu i cały czas prowadzi wobec UE działania zaczepne.

Moskwie dawano szanse na rozwój razem z UE, ale Putin umiał tylko zarządzać służbą bezpieczeństwa oraz oligarchią finansowo-biznesową, a dziś potrafi jedynie prowadzić wojnę, zabijając Ukraińców i swoich (jak wspomniałem wcześniej, może była szansa na zakończenie wojny wiosną roku 2022, ale się nie ziściła, m.in. z winy Waszyngtonu oraz UE). Putin jest wielkoruskim imperialistą, niezdolnym do poprowadzenia państwa ku dobrobytowi, rozwojowi gospodarczemu. Chiny na to patrzą. Nie chcą Rosji zbyt słabej, nie chcą też mocnej – gardzą nią bardziej niż Zachodem, nie ufają jej (nota bene, w roku 1956 Chiny przyczyniły się do tego, iż Rosjanie nie weszli do Polski).

Chiny chcą mieć w Rosji wasala, dostawcę surowców oraz prowadzące przez nią spokojne, lądowe szlaki dostaw ich towarów do UE. Ale też prowadzą grę z USA i to może czynić, iż pozwolą Rosji przez cały czas wojnę kontynuować.

Zaś UE będzie się coraz bardziej uzależniać od Chin, jednocześnie zachowując niejaką suwerenność oraz docelowo potrafiąc się przed zakusami Rosji obronić (jednocześnie z tą Rosją handlując).

USA chcą, by UE zachowała tę niejaką suwerenność i tym sposobem odsuwała Chiny od Atlantyku. USA pragną namówić Rosję do zachowania pewnej niezależności od Chin, chcą jej pomóc w zachowaniu tej niezależności, chcą oczywiście na tym korzystać (np. przez wspólne wydobycie surowców rosyjskich, dostarczenie za to Rosji różnych nowych technologii), chcą jakiejś współpracy w opanowaniu Arktyki, takiej, by to nie Rosja sama z Chinami nad nią zapanowała. Ta swoista kooperacja USA z Rosją również odpychałaby Chiny od Atlantyku.

To wszystko w krótkiej perspektywie. W takiej planują USA. Tylko Chiny planują w perspektywie 50 i więcej lat.

I dlatego np. nie widzę sensu, by zaatakowały Tajwan. On sam do nich przyjdzie. Tajwańczycy też mają nas za ludzi gorszych od nich, bliżej im do Chin kontynentalnych, choć z USA również współpracują.

A co z Ukrainą? prawdopodobnie w końcu jakiś rozejm, oby długotrwały, na pewno taki, aby na tym USA zarobiły, a Rosja nie tylko nie straciła tego, co już ma, ale Ukraina została jeszcze bardziej osłabiona, oraz by Rosja zdobyła czas i pieniądze na ewentualne niszczenie Europy w przyszłości. Ile się Ukrainie uda zdobyć gwarancji bezpieczeństwa na przyszłość, to najbardziej zależy od UE, a iż z tą nie jest dobrze, to i z tymi gwarancjami też może być źle.

Nadzieja w tym, iż UE widzi, jak złą politykę prowadziła, jak osłabła, a ma potencjał, by się podnieść. w tej chwili z Unią Europejską – z jej winy – nikt się nie liczy.

Czy ma UE zdolność oraz wolę, by uruchomić swój potencjał już dziś, nie wiem. Natomiast wiem, iż poprawa kondycji UE wymaga czasu, a to znaczy, iż UE nie chce, by do rozejmu doszło już teraz.

O ileż lepsza była pozycja Kijowa, z jakiej ten prowadził negocjacje pokojowe z Moskwą w marcu i kwietniu 2022. Nieporównanie lepsza! Rosja przegrywała, musiała się wycofywać z kierunków, w których natarła na Ukrainę. Nie można wykluczyć, iż Putin uznał wówczas, iż inwazja była błędem i był skłonny wojnę zakończyć na warunkach możliwych do przyjęcia przez Ukrainę. A dziś? Jakie atuty ma w rękawie Zełenski? Żadnych. Braki osobowe w armii, nie do opisania zmęczenie żołnierzy na froncie. Rozejm, do którego w końcu dojdzie (gdy Chiny dojdą w tej materii do porozumienia z USA), zostanie uchwalony na warunkach z każdym dniem bliższych żądaniom Moskwy. Tego się w ostatecznym rozrachunku obawiam. A na razie, dzień w dzień, Ukraina jest bombardowana, sytuacja na froncie coraz dla Ukraińców gorsza, bardziej tragiczna.

Jeszcze słowo na koniec. Przyznaję się, nigdy nie widziałem dla Ukrainy losu lepszego, niż bycie państwem neutralnym, w możliwie najlepszym sensie „sfinlandyzowanym”, bez nadziei na wstąpienie do NATO, z nadzieją na dołączenie w dalekiej przyszłości do EWG. Nie życzyłem naszemu sąsiadowi źle, ale nie widziałem żadnych szans na lepszy los tego młodego państwa, państwa klanowego przynajmniej do stanięcia Wołodymyra Zełenskiego na jego czele, państwa niemal do cna skorumpowanego, aż do napaści rosyjskiej podzielonego na prorosyjski wschód i prozachodni zachód.

I przez cały czas Ukrainie życzę statusu państwa neutralnego i suwerennego (na ile dziś suwerenność jest w ogóle możliwa). Tak jak życzę jej pomyślnej odbudowy, z bólem myśląc o niewysłowionej ofierze, jaką ponosi za zachowanie swej państwowości.

Notatka spisana na przełomie listopada i grudnia 2025

Read Entire Article