Po raz pierwszy od ponad 75 lat Austria będzie rządzona nie przez jedną, nie przez dwie, ale przez trzy partie. Ponieważ rząd będzie liczyć 14 ministrów i siedmiu sekretarzy stanu, a ława rządowa w parlamencie liczy tylko 18 miejsc, zaszła konieczność wymiany foteli na węższe, poinformowały austriackie media.
"Najtrudniejsze negocjacje"
W pięć miesięcy po wyborach i po dwóch tygodniach ponownych intensywnych negocjacji liderzy partii ludowej ÖVP, socjaldemokratycznej SPÖ oraz liberalnej NEOS uznali, iż są w stanie się ze sobą zgodzić i podzielili resorty. Już raz próbowali, ale nieskutecznie. Przez sto dni po wyborach nie potrafili znaleźć wspólnego języka. W tym samym składzie, ale pod wodzą poprzedniego kanclerza, Karla Nehammera z ÖVP. W końcu uznali swoją porażkę.
Nehammer ustąpił, jego miejsce zajął dotychczasowy sekretarz generalny partii Christian Stocker, który zgodził się z pozycji słabszego partnera rokować z szefem partii wolnościowowej FPÖ Herbertem Kicklem. Do załamania się tych rozmów doszło już po pięciu tygodniach. Kością niezgody okazał się podział resortów i brak gotowości do kompromisu ze strony Kickla, twierdzili ludowcy.
W ten sposób zwycięzcy ostatnich wyborów parlamentarnych pozostaną w opozycji. Podobnie, jak współrządzący w poprzedniej kadencji Zieloni. Z tą różnicą, iż gdyby zostały rozpisane nowe wybory, to FPÖ zyskałaby jeszcze więcej niż w październiku ubiegłego roku. Według sondaży poparcie dla wolnościowców wyraźnie przekracza 30 procent.
Do trzech razy sztuka
Tym razem negocjatorom ÖVP, FPÖ i NEOS poszło znacznie sprawniej niż za pierwszym razem. – Za nami są być może najtrudniejsze negocjacje rządowe w historii naszego kraju – rozpoczął Christian Stocker swoje wystąpienie na wspólnej konferencji prasowej z liderami partii socjaldemokratycznej Andreasem Bablerem i liberalnej Beate Meinl-Reisinger. Jego zdaniem porozumienie było możliwe "tylko dzięki głęboko austriackiej zasadzie, a mianowicie: rozmowa zbliża ludzi". Tym razem mianowicie wszystkie trzy partie były gotowe słuchać siebie nawzajem.
Tego samego zdania był Babler, według którego uzgodniony program przyszłego rządu trzech partii nie został napisany przez żadną z nich w stu procentach. Wygląda na to, iż i w kwestii podziału resortów każda z nich może czuć się zadowolona. Najsilniejsi w koalicji chadecy oprócz kanclerza będą mieć ministerstwa obrony, spraw wewnętrznych i gospodarki, socjaldemokraci – sprawiedliwości i finansów, a najmniejsi liberałowie – spraw europejskich i międzynarodowych oraz oświaty, na którym to resorcie szczególnie im zależało.
Teraz to już poszczególne partie muszą się martwić, kim obsadzą rządowe stanowiska i z tym największy problem podobno mają socjaldemokraci. Koalicja musi też zostać zatwierdzona przez partyjne gremia i tu najtrudniejsze zadania stoi przed liberałami, których niedzielny zjazd musi podjąć taką decyzję większością dwóch trzecich głosów.
Rząd pomoże mieszkańcom kraju zamrażając regulowane czynsze w tym roku i ograniczając ich wzrost w kolejnych latach. Ale generalnie czekają ich trudne lata, nie ukrywała szefowa liberałów Meinl-Reisinger.
Twarde prawo azylowe
Najważniejsze uzgodnienia najwyraźniej dotyczą jednak polityki azylowej i migracyjnej, bo to od nich przyszły kanclerz Stocker zaczął prezentację programu swojego przyszłego rządu. Przede wszystkim, "kto u nas chce żyć na stałe, musi również przyswoić sobie nasze wartości i nauczyć się naszego języka i iść do pracy".
Dlatego każdy uchodźca będzie w Austrii objęty obowiązkowym trzyletnim programem integracyjnym "od pierwszego dnia jego pobytu", podczas którego będzie otrzymywał "tylko zredukowane świadczenia".
– Chcemy wprowadzić zobowiązania, żeby każdy, kto coś otrzyma od naszego społeczeństwa, także wniósł coś do tego społeczeństwa, czy to przez pracę, czy przez działania dobroczynne – powiedział Stocker.
Kolejnym krokiem, który zapowiedział, będzie przygotowanie zgodnej z konstytucją ustawy o zakazie noszenia chust przez niepełnoletnie dziewczęta. Tymczasowo zawieszone, i to ze skutkiem natychmiastowym, ma być łączenie rodzin. W razie wzrostu liczby wniosków o azyl przyszły szef rządu zapowiada możliwość wstrzymania procedur azylowych. w tej chwili jednak ta liczba spada.
Zaostrzenie prawa azylowego ma być realizowane w zgodzie z prawem europejskim, zwłaszcza Europejską Konwencją Praw Człowieka, zapewniają autorzy programu przyszłego rządu.
Żadnych negocjacji bez udziału Ukrainy
Nie zmieni się natomiast polityka europejska i zagraniczna Austrii, jak by się to stało w wypadku utworzenia koalicji FPÖ-ÖVP. I tak Austria pozostanie neutralna, ale będzie na przykład przez cały czas uczestniczyć w misjach zagranicznych w ramach natowskiego "Partnerstwa dla Pokoju".
Jednoznaczne stanowisko koalicja zajmuje w bodajże najważniejszej dziś sprawie i "potępia sprzeczną z prawem międzynarodowym agresję Rosji przeciw Ukrainie". W programie powstającego rządu zapisano też, iż nie może być żadnych negocjacji bez udział Ukrainy. Tego w programie ewentualnego rządu Kickla na pewno by nie było.
Kijów nie może jednak liczyć na jakieś specjalne traktowanie przez Austrię. Ze strony koalicji nie będzie wsparcia dla przyspieszonej, czy też skróconej akcesji Ukrainy do Unii Europejskiej. Z drugiej strony Austria opowiada się za kontynuowaniem integrowania Bałkanów Zachodnich – regionu, z którym niemal bezpośrednio sąsiaduje.
Czas wziąć się do roboty
Na zapowiedź utworzenia austriackiego rządu przychylnie zareagowali premierzy rządów landowych, którzy poza jednym reprezentują bądź ÖVP, bądź SPÖ, czyli dwie z trzech partii nowej koalicji. Markus Wallner, premier najbardziej zachodniego landu Vorarlberg, stwierdził przy tym, iż jest najwyższy czas, by zabrać się do roboty, podjąć ważne tematy i przyszłościowe projekty, rozkręcić gospodarkę i podleczyć budżet.
Mniej zadowoleni są przedstawiciele FPÖ, na przykład wicepremier Salzburga Marlene Svazek, która obawia się złych skutków dla rolnictwa. Jej zdaniem bowiem nowa koalicja jest jedynie kiepską kontynuację poprzedniej, czyli chadeków i Zielonych.
Wszystko dobre, co się dobrze kończy?
Za granicą na razie finał rozmów rządowych w Wiedniu nie wzbudził wielkiego entuzjazmu. "Kickl powstrzymany, wszystko dobre, co się dobrze kończy?", pyta komentatorka radia Deutschlandfunk Silke Hahne i sama sobie odpowiada: "Wcale nie. Manewry polityczne wszystkich partii, ale zwłaszcza ÖVP, jeszcze bardziej podsyciły i tak już wysoki poziom rozczarowania polityką w Austrii". Jej zdaniem przed niewypróbowanym sojuszem trzech partii stoją gigantyczne zadania i bardzo dużo ciężkiej pracy.
Wiedeńska korespondentka "Süddeutsche Zeitung" Verena Mayer zwraca z kolei uwagę, iż Austria ma za sobą najdłuższe negocjacje rządowe w historii II Republiki, i przypomina, iż szef wolnościowców Kickl nazwał tych, którzy mają teraz sformować rząd, "koalicją przegranych" i wzywał do rozpisania nowych wyborów. „Tak więc nie dziwi, iż niektóre tematy FPÖ znalazły się w programie tego rządu”, konkluduje i wyjaśnia, iż są nimi redukcja świadczeń dla ubiegających się o azyl, czy zakaz noszenia chust przez młodociane dziewczęta.