Walka o praworządność taką, jak ją rozumie Tusk i Bodnar po ewentualnym zwycięstwie neolewicy zwanej koalicją 13 grudnia w przyszłorocznych wyborach prezydenckich wkroczy w decydującą fazę.
6 września 2024 r. neominister sprawiedliwości Adam Bodnar przedstawił w kancelarii neopremiera Donalda Tuska program zmian wymiaru sprawiedliwości.
I tak fundamentem przywrócenia praworządności takiej, jak ją rozumie Donald Tusk e tutti franti jest podzielenie sędziów przedstawionych do nominacji przez KRS funkcjonującą po reformie 2018 r. na trzy grupy.
Pierwszą mają tworzyć osoby powołane na stanowisko sędziego odpowiednio po ukończeniu Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury albo też odbyły asesurę. Wobec nich łaskawca Bodnar nie przewiduje wszczęcia jakiegokolwiek postępowania dyscyplinarnego i proponuje ich uznać za powołanych zgodnie z Konstytucją, albowiem nie miały do wyboru innej KRS.
Zdaniem Bodnara takich sędziów jest około 1600.
Druga z tych grup, to osoby, które łączy tzw. wspólne przedsięwzięcie – common design – Brały one udział w budowie porządku niedemokratycznego w Polsce. Nie tylko ze względu na to, iż przyjęły awans, ale ze względu na to, iż obejmowały później różne funkcje w wymiarze sprawiedliwości.
Wobec tej grupy zostanie zastosowany środek w postaci cofnięcia ich na wcześnie zajmowane stanowisko w ciągu trzech miesięcy od uchwalenia nowego porządku (neue ordnung) w sądownictwie.
I wreszcie trzecia grupa, czyli osoby, które awansowały w strukturze sądownictwa, bo miały nieprzepartą wolę, by to zrobić. A jednocześnie nie można postawić im zarzutu udziału we wspólnym przedsięwzięciu tzw. common design.
W tym przypadku przewidujemy wprowadzenie instytucji tzw. czynnego żalu. jeżeli osoby te złożą oświadczenie i powiedzą, iż to był ich błąd życiowy, to dobrowolnie wracają do sądu, w którym wcześniej orzekali i nie są wszczynane wobec nich postępowania dyscyplinarne. Mogą oni od następnego dnia startować w nowych konkursach i ubiegać się o funkcjonowanie na nowych zasadach. W pewnym sensie uznajemy, iż są rozgrzeszeni.
A zatem mamy powrót do tradycji komuny. Czynny żal to tak naprawdę znana choćby z filmu „Dreszcze” (reż. W. Marczewski, 1981 r.) ... samokrytyka.
Towarzysz, któremu wykazano jakieś odchylenie ideologiczne (np. gomułkowszczyznę w latach 1950-55) publicznie musiał się odciąć od niewłaściwych na danym etapie poglądów.
Do tego publicznie, by innym członkom kolektywu podobne fanaberie nie przyszły kiedyś do głowy.
Bodnar najwyraźniej wierny jest tym tradycjom.
A co w przypadku, gdy jakiś sędzia nie będzie chciał upokorzyć się publicznie?
Zostanie stworzony specjalny organ – Konsylium Dyscyplinarne – pełniący funkcję kolegialnego rzecznika dyscyplinarnego i ww. osoby zostaną ocenione z punktu widzenia naruszenia zasad etyki sędziowskiej.
Przy czym nie jest pewne, czy wcześniejsza samokrytyka nie wpłynie jedynie na wymiar kary. Bodnarenko bowiem przezornie aż tak nie rozwija tematu.
I wreszcie clou neoreform.
Wszyscy się zgadzamy, iż dwie izby funkcjonujące w SN muszą być zniesione. To jest Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych oraz Izba Odpowiedzialności Zawodowej.
Tak więc sąd dyscyplinarny (czyli Izba Odpowiedzialności Zawodowej) jest be. W zamian będzie jakiś administracyjny twór o nazwie Konsylium Dyscyplinarne złożony z bodnarowców. Na dodatek kolegialny po to tylko, by w przyszłości, gdy kolejna władza będzie musiała wyplenić bodnarowską neokomunę nikt nie poniósł odpowiedzialności, bo przecież nie wiadomo, jak kto głosował. ;)
Najzabawniejszy w tym wszystkim jest postulat Bodnarenki kończący tę żałosną obietnicę wprowadzenia rozwiązań z czasów stalinowskich czy też tzw. rewolucji kulturalnej w Chinach.
Ważne jest stworzenie możliwości powrotu do orzekania na dwa lata przez sędziów w stanie spoczynku. Być może dojdzie do sytuacji, iż część osób wróci do innych sądów i trzeba będzie wypełniać luki, które naturalnie powstaną w wymiarze sprawiedliwości. Liczę na to, iż dojrzali, doświadczeni, z autorytetem sędziowie za zgodą odnowionej KRS będą mogli wrócić do orzekania realizując swój moralny obowiązek w stosunku do Rzeczpospolitej i pomagając w przejściu przez ten trudny proces.
Bingo! Sędziowie w stanie spoczynku to dzisiaj głównie ci mianowani jeszcze przez komunistyczną Radę Państwa, często zaczynający swoją karierę jeszcze w stanie wojennym albo też ciut przed.
Dla Bodnara sędziowie mianowani przez juntę jaruzelską, sędziowie stanu wojennego są jednak nieskazitelni.
To zakrawa na czerwony obłęd, proszę państwa.
7.09 2024
cyt. oraz ilustracja tyt. ze strony MS