Tusk i Kaczyński już zdecydowali. O czym będą te wybory?

pch24.pl 2 hours ago

Nie chcę pisać, iż to najważniejsze wybory od ponad 30 lat, bo to wyświechtany frazes. Ale z pewnością będą to wybory ważne. Zdecydujemy w nich bowiem o tym, czy Polska znajdzie się w ręku jednej partii. I to partii, której liderem jest człowiek owładnięty ideą „demokracji walczącej”.

Tak jak w PO nie było żadnych prawyborów – pomysł wyboru pomiędzy Rafałem Trzaskowskim a Radosławem Sikorskim odgórnie narzucił Donald Tusk – tak samo kandydat PiS na prezydenta, dr Karol Nawrocki, nie został wybrany przez żadną Konwencję Obywatelską, ale przez Jarosława Kaczyńskiego. Szef PiS być może konsultował ów pomysł z wąską grupą wpływowych konserwatywnych polityków i intelektualistów, ale ostateczną decyzję podejmował on i jego polityczni zausznicy.

Jeśli wierzyłbym, iż Karol Nawrocki został wybrany przez jakieś tajemnicze zgromadzenie obywatelskie, to od razu postawiłbym kilka pytań. Kto zwołał konwencję w krakowskiej hali „Sokół”? Jaka była dokładnie procedura wyboru kandydata obywatelskiego? Na jakiej zasadzie można było otrzymać prawo głosu? Ja sam również czuję się obywatelem III Rzeczpospolitej i chętnie zagłosowałbym w takich wyborach, jednak nie otrzymałem żadnej informacji o tym, iż w ogóle mają one miejsce. I chyba nie jestem wyjątkiem.

Kpiny jednak na bok. Jarosław Kaczyński i Donald Tusk wybrali już swoich kandydatów, którzy mają ubiegać się o prezydenturę. Znając większość pozostałych aspirujących, warto zatem odpowiedzieć sobie wreszcie na słynne pytanie: o czym będą te wybory?

Dorżnięcie watahy

Rozczaruję wszystkich, którzy sądzą, iż będę tropił tutaj jakieś społeczne emocje. Nie wiem, czy głównym tematem kampanii będzie bezpieczeństwo Polski, choć niemal ze stuprocentową pewnością można założyć, iż tak. Nie wiem też w jakim stopniu liczyć się będzie kwestia modelu rozwojowego, która – choć jest sprawą skomplikowaną – interesuje Polaków, bo nasze aspiracje rosną. Nie chcemy już doganiać Zachodu, ale rywalizować z nim. Nie mamy kompleksów. Chcemy, żeby u nas było tak jak tam, a choćby lepiej.

O tym wszystkim może jednak innym razem. Zostawiając na boku emocje elektoratów, wydaje się, iż istotne jest to, czy Platforma Obywatelska, zdobywając Pałac Namiestnikowski, skupi w swoim ręku pełnię władzy.

Pamiętajmy, jak wielkie spustoszenia czynił PiS, mając większość w obu izbach i prezydenta. Tamten okres był czasem wielkiej degeneracji politycznej – obniżyła się radykalnie wartość stanowionego prawa, zniszczono wiele, kulawych co prawda, ale jednak potrzebnych, instytucji, gwałcono też wolności obywatelskie.

PO postępuje podobnie, tylko bardziej. PiS bowiem niósł na sztandarach szlachetne hasła o moralnej i politycznej odnowie, co w jakiś sposób hamowało go przed zbytnią brutalnością. W dodatku wyborcy tej partii nie byli żądni politycznej wendetty na przeciwnikach. PiS swój mandat czerpał ze społecznych aspiracji, które pragnął zaspokoić, a których nie było w stanie obsłużyć PO.

Partia Tuska – inaczej: kieruje się wyłącznie wolą zemsty. To nie przypadek, iż programem ideowym szefa PO jest „demokracja walcząca”, czyli gotowość zawieszenia zasad demokracji dla przeciwników demokracji. A kto jest tym przeciwnikiem? O tym, rzecz jasna, decyduje PO i jego zaplecze społeczne oraz intelektualne. Może nim być Jarosław Kaczyński, ale może być też grupa obywateli. Na przykład urzędnicy wieszający krzyże w Kościele czy ludzie maszerujący co roku ulicami Warszawy pod sztandarami marszu niepodległości. Albo rodzice dzieci, chcący mieć wpływ n to, czego w szkole uczą się ich pociechy.

Jeśli Tusk dostanie swojego prezydenta, wypowiedziane niegdyś drwiąco przez Sikorskiego słowa o „dorżnięciu watahy” staną się rzeczywistością. Rafał Trzaskowski to bowiem pełnokrwisty platformers: zbudowany z wielkomiejskiego pustaka niechęci wobec prowincji i kulturowego zakorzenienia, związanego zaprawą antypisowskiej emocji. jeżeli wygra, system się domknie. Polaryzacja nasili się, zaostrzy spór między PiS a PO, a Polska realnie się zmieni: dokończone zostaną wszystkie reformy, którymi partia Tuska chce mobilizować swoich wyborców. A zatem zalegalizowane zastaną związki partnerskie czy aborcja na życzenie. Tusk traktuje te tematy instrumentalnie, wie, iż dzisiaj to sprawy ważne dla jego wyborców, a Trzaskowski jest gorącym zwolennikiem wyrzucenia z przestrzeni publicznej wszystkiego, co odnosi się w jakikolwiek sposób do chrześcijańskich wartości.

Wybory prezydenckie 2025 będą zatem o tym, czy faktycznie chcemy, by jedna partia skupiła w swoim ręku całą władzę.

Kontrola i hamulec

Kto chce Polski bezpiecznej, czyli również takiej, w której panuje równowaga polityczna i szanowane są prawa oraz wolności obywatelskie, powinien poprzeć w nadchodzących wyborach kandydata innego, niż kandydat PO. Niekoniecznie musi to być tzw. kandydat obywatelski, czyli Karol Nawrocki. Pakiet nie ogranicza się bowiem do dwóch konkurentów.

Pamiętajmy, iż uzbrojony w weto prezydent jest może mało wartościową instytucją, ale zapewnia jedno: kontrolę i możliwość pohamowania ewentualnych totalniackich zakusów rządu. Nie są to szczególnie twórcze kompetencje, ale za ich sprawą głowa państwa może sprawić, iż Polska nie stanie się własnością jednej partii, czemu była już bliska przez osiem lat rządów PiS.

Powtórzmy jeszcze raz: oto prawdziwa stawka tych wyborów.

Tomasz Figura

Oficjalnie: PiS poprze kandydaturę szefa IPN dr. Karola Nawrockiego na prezydenta

Kolejny istotny polityk PSL deklaruje, iż nie zagłosuje w II turze wyborów dla Rafała Trzaskowskiego

Read Entire Article