Ledwo premier Tusk przyleciał z Ankary, a już musi się mierzyć z aferą w rządzie. Już na lotnisku był pytany o sprawę wiceministra aktywów państwowych Zbigniewa Ziejewskiego.
Jak pisze dziś portal wp.pl Ziejewski wszedł do rządu, mimo poważnych wątpliwości co do jego działalności. Okazało się, iż na Ziejewskim ciążyć ma kilka prawomocnych wyroków sądowych, dotyczących między innymi posługiwania się fałszywymi fakturami i bezumownego korzystania z gruntów państwowych.
Co więcej, polityk ma dzierżawić setki hektarów od Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa (KOWR) oraz prowadzić z nim spory sądowe o miliony złotych. Tymczasem Ziejewski jako wiceszef MAP nadzoruje tę jednostkę. Zachodzi więc podejrzenie poważnego konfliktu interesów.
– Jak tylko skończymy nasze zajęcia – czeka mnie jeszcze rozmowa telefoniczna z premierem Grecji i prezydentem Cypru, którzy z oczywistych względów chcą wiedzieć, jak wyglądały rozmowy w Ankarze – to osobiście zajmę się tą sprawą – zapewnił premier Tusk.
– To znaczy: sprawdzę, o co chodzi w tych informacjach, i czy są one dyskwalifikujące dla wiceministra. Nie mam w tej chwili gotowej odpowiedzi, ale bardzo szybką taką odpowiedź będą miał i oczywiście ją przekażę – zaznaczył Tusk.
Afera z Ziejewskim: pierwsze reakcje
Minister aktywów państwowych Jakub Jaworowski wezwał już Ziejewskiego do złożenia wyjaśnień. Ma to zrobić w trybie ekspresowym, do jutrzejszego popołudnia. Jednocześnie biuro prasowe resortu zapewnia, iż wiceminister stracił część swoich kompetencji w zakresie nadzoru nad KOWR.
Resort zapewnia też, iż Ziejewski nigdy nie skorzystał z kompetencji przysługujących mu wobec KOWR i iż w ministerstwie nikt nie wiedział o prawnych problemach wiceministra.
Do złożenia wyjaśnień wezwał Ziejewskiego również szef ludowców Władysław Kosiniak-Kamysz.