
Trump podziwia nie tyle Rosję, co siebie i jej nieprzebrane obszary kopalnych zasobów. A jako, iż jest z niego finansowy łasuch i nie ma mowy, by przestał być pazerny, z tych samych powodów chciwie patrzy na Ukrainę.
*
Poniżający obraz bezustannego kreowania się na światowego mocarza, co to czołga się przed Rosją udając, iż zależy mu na pokoju, drakońskie cła, zakusy na suwerenność obcych krajów, samobójcza polityka imigracyjna, namaszczanie się na republikańskiego monarchę, wszystko to zaczyna docierać do amerykanów. Rośnie więc oburzenie demokratycznej części narodu. Protesty, manifestacje, istne lasy transparentów z hasłami przeciwko pomarańczowej zarazie, wszystko to rośnie i rozlewa się po całym kraju.
*
Rozbawiony, drwiący i poklepujący po plecach wzrok wschodniego generalissimusa, niemnożko kontrastował z zapowiedziami o gotowości Rosji do pokojowych rozmów. Fotografia, a na niej wnikliwe spojrzenie Trumpa zanurzonego w poczciwych oczętach Putina, rozdiabliła nie tylko mnie. Otrzeźwiła niektórych, ale patriotyczne szeregi pisowskich głupców przez cały czas uczestniczą w ochach i achach, jakby nie wiedziały, iż zachodniemu imperatorowi nie zależy na ginących ludziach, ale na zdobyciu Nobla za dorwanie się do mineralnych bogactw obydwu stron.