Łatwo było punditować przed wyborami, trudniej jest teraz, zwłaszcza gdy sondażownie chyba trochę taktycznie milczą. Sam, bijąc się w pierś, muszę przyznać, iż o ile w Sabacie trafnie przewidziałem wynik Trzaskowskiego, Biejat, Zandberga i Hołowni, a Nawrockiego nie z Mentzenm nie doszacowałem tylko i aż o 2pp, to z kompletnie nie doszacowałem Brauna. Być może dlatego, iż są elektoraty, których zna się lepiej i które zna mniej.
No ale niech będzie, iż skoro elektorat Uśmiechniętej Koalicji zna się ciut lepiej, to dam, za darmo, trzy proste rady, które mogą pomóc jej rycerzowi wygrać wybory.
Pisałem, mówiłem, mówiłem pisałem, iż bogiem dla tej Koalicji jest frekwencja. Tylko ona sprawia, iż zdyscyplinowany elektorat prawicowy można pokonać. Udało się 18 miesięcy temu, nie udało się w niedziele. Czy uda się za 2 tygodnie?
No więc po pierwsze trzeba zmobilizować strachem. Ale nie, nie strachem przed Nawrockim. Opowieści o nazi kolegach, alfonsie, kawalerce, czy co tam jeszcze światek libkowych mediów ma w zanadrzu nie maja kompletnego sensu. Nawrocki nikogo nie przeraża. Nikogo, rzecz jasna, z tych, co nie poszli do wyborów. Gdyby ich przerażał to przecież by poszli, prawda? Czym i kim należy więc straszyć, Majorku? Ano straszyć należy Braunem. Braun to bowiem całkowicie nowy strach na mapie społecznej. Wcześniej był bowiem tylko dziwacznym jaszczurem z 1-2% poparciem, dziś ma więcej niż Biejat, albo Zandberg albo Hołownia. Dziś Braun jest realny. Ale znowuż straszyć Braunem nie należy, tak jak to robi libkowy salon, a więc łolaboga antysemita, powtarzam, antysemita! I jeszcze łolaboga faszysta! Rzecz jasna antysemityzm (ten prawdziwy) jest haniebny, podobnie jak faszyzm, ale to słowa są już tak wytarte, iż niemal każdy, poza libkowym salonem, wzrusza ramionami jak słyszy. Straszyć należy tymi poglądami Brauna, które rzeczywiście mogą dotknąć zwykłego człowieka. A więc zmuszaniem kobiet z gwałtu do rodzenia dzieci, a być może choćby do wsadzania ich do więzienia. A więc brakiem dopłat do rolników z UE. A więc odejściem od atomu. A więc likwidacją strefy Schengen i Erasmusa. A więc zmuszaniem dzieci do chodzenia na religię. A więc choćby zakazem rozwodów. A więc kolejnymi epidemiami, które wywoła brak szczepień u najmłodszych. To są wszystko konkretne sprawy, które mogą zainteresować tych WYBORCÓW Uśmiechniętej Polski, co zostali w domu. Słowem, należy straszyć Braunem i sklejać Brauna z Nawrockim, pisząc, iż w ewentualnym przyszłym rządzie Kaczyńskiego to Braun będzie ministrem edukacji, zdrowia, spraw zagranicznych i Nawrocki nic a nic mu nie będzie przeszkadzał.
Po drugie, należy przestać obiecywać, a zacząć… przepraszać. Tak, po prostu przepraszać. Że też nikt nie wpadł na pomysł, iż skoro 2 miliony wyborców nie stawiło się przy urnach, mimo iż kandydował ten ponoć „sutener, alfons, wyzyskiwacz od kawalerki”, to może z tym rządem, przeciwko któremu kandydował, jest coś nie tak? Fala zawodu, ogromnego wręcz rozczarowania, zwłaszcza u młodszych (ale nie tylko) jest monstrualna. Ci ludzie poszli 18 miesięcy temu wierząc, iż ich sprawy w tym sparciałym państwie PiS zostaną załatwione. Tymczasem wszyscy, absolutnie wszyscy (poza branżą Beauty) po trzech miesiącach zostali wysłani na drzewo. Tusk, Hołownia, Biejat, Czarzasty, ale także i Trzaskowski powinni teraz elektorat solidnie PRZEPRASZAĆ. Tak, jeździć po Polsce i przepraszać. Mówić: sorry, spieprzyliśmy sprawę. Macie rację, nie spełniliśmy waszych obietnic. Dajcie nam jeszcze raz szansę, tym razem nie zawiedziemy. Polacy potrafią wybaczać, a choćby to lubią, bo jest w tym pewna wielkopańskość gestu i możliwość choć raz poczucia się panem w stosunku do błagającego polityka z pierwszych stron gazet. Tylko trzeba uczciwie uderzyć się w pierś.
Wreszcie, po trzecie, należy przestać skupiać się na wielkich miastach. Zrobić mapę tych okolic, gdzie spadki u elektoratu UŚMIECHNIĘTEJ Polski były największe. I jeździć, przepraszać tam i jeździć. Po tych małych miastach i miasteczkach. Dać ludziom wyrzucić złość i się ich słuchać. Przestać obiecywać i zacząć słuchać. Nie, nie reklamwać się na autobusach w Warszawie (xd). Cała powiatowa Polska jest dosłownie zalana plakatami Mentzena i Naworckiego, a Trzaskowski? No cóż, jest na Krakowskim Przedmieściu.
Tylko tyle i aż tyle zupełnego abecadła politycznego. Oczywiście Trzaskowski z tego nie skorzysta. Już teraz widać, iż będzie szantaż emocjonalny okołotrzaskowskich mediów i autorytetów, biadanie nad faszyzmem z jednoczesnym mizianiem się z faszystami z Konfy, kolejne rewelacje o Nawrockim, które już teraz #nikogo, marsz żelaznego elektoratu, co pewnie zacznie się wyzywać z marszem żelaznego elektoratu Nawrockiego, niedoszacowane sondaże, które będą usypiały, hasztagi Giertycha, gniewne twitty Tuska, rysunki w punkt Matyldy Damięckiej i idiotyzmy polskich profesorów. Będzie festiwal pogardy i krzyczenia starszych dziadków na chmury i zamiast awatarów z dzikami dorzucanie sobie, wielce pomysłowego, napisu „trza” na profilowym. Tak, tak właśnie będzie.
I skończy się pewnie jak zawsze. Ku zszokowaniu tej lepszej, tak o wiele bardziej wykształconej Polski, wygra kandydat, który znowu jest sztucznym nołnejmem bez charyzmy, ale jakoś znowu pokonał naszego salonowego pupila w papilotach.
Tradycyjnie, podobał ci się tekst? Możesz postawić herbatkę z miodem i cytryną