Trump's fresh Tactic: "Tariffs as a Tool of Political Blackmail"

news.5v.pl 2 hours ago

Temat nałożenia ceł na kraje Unii Europejskiej wraca w wypowiedziach Donalda Trumpa jak bumerang. Z ostatniej rozmowy nowego prezydenta USA z dziennikarzami wynika jednak, iż nie ma na razie konkretnego harmonogramu, który pokazałby, jak ten proces miałby wyglądać w praktyce, ale jak przekazały amerykańskie media, Trump miał stwierdzić, iż „na pewno nastąpi to dość szybko”.

Wojny celne Donalda Trumpa

Trump ma wyrobione zdanie na temat stosunków handlowych USA z Europą. Wpisuje się ono zresztą w jego szerszą perspektywę postrzegania Stanów Zjednoczonych jako kraju źle traktowanego przez swoich partnerów, co Trump – wedle zapowiedzi – zamierza zmienić. Trump lubi powtarzać, iż „Stany Zjednoczone zostały oszukane przez praktycznie każdy kraj na świecie” i stąd bierze się większość problemów, z którymi jego kraj musi się borykać. Dotyczy to także Unii Europejskiej.

– Unie Europejska traktuje nas bardzo źle. Nie przyjmują naszych samochodów, nie przyjmują naszych produktów rolnych. W zasadzie nie przyjmują prawie niczego. Mamy ogromny deficyt handlowy z Unią Europejską. Dlatego podejmiemy bardzo zdecydowane działania wobec Unii Europejskiej. Doprowadzimy handel do poziomu, na którym powinien być – mówił Donald Trump, zapytany o tę kwestię.

– A jeżeli już mówimy o Unii Europejskiej, to nie sposób nie wspomnieć o NATO, to w dużej mierze ta sama grupa krajów. Dopóki nie pojawiłem się ja, to my pokrywaliśmy niemal 100 proc. kosztów NATO, tylko po to, by dostawać złe umowy handlowe. Teraz sytuacja się wyrównała, ale przez cały czas jest bardzo niesprawiedliwa – dodał prezydent USA.

Dotychczasowe decyzje Donalda Trumpa dotyczące ceł zwłaszcza na Meksyk i Kanadę wskazują, iż nowy prezydent USA traktuje je bardziej jako narzędzie polityczne niż realną chęć uzyskania konkretnych skutków gospodarczych.

Import z Meksyku i Kanady ma zostać objęty cłem w wysokości 25 proc. (wyjątek to 10 proc. na surowce energetyczne z Kanady), a import z Chin – 10 proc. Nowe cła mają być dodawane do ceł już obowiązujących.

Donald Trump i decyzja w sprawie ceł na Kanadę i Meksyk

Po ogłoszeniu decyzji Trump jednak wstrzymał na 30 dni wejście w życie nowych ceł dla Meksyku i Kanady. Jak tłumaczył, to efekt rozmów i negocjacji z przywódcami tych państw, a także wymuszenia na nich obietnic, dotyczących uszczelnienia granic. Chodzi tu nie tylko o napływ nielegalnych imigrantów, ale także walkę z przemytem fentanylu.

– Widać wyraźnie, iż celem Donalda Trumpa nie była wyłącznie presja ekonomiczna. Nowy prezydent traktuje cła jako narzędzie politycznego szantażu, który ma na celu wymuszenie zmiany polityki prowadzonej przez Chiny, Kanadę czy Meksyk. Chodzi głównie o przeciwdziałanie produkcji i przemytu narkotyków i powstrzymanie nielegalnej imigracji do USA – komentuje w rozmowie z Interią Mateusz Piotrowski, analityk ds. Stanów Zjednoczonych z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.

– Myślę, iż pierwotny cel Trumpa był inny. Chciał, aby cła zaczęły obowiązywać i do tego to pierwotnie zmierzało. Być może jego otoczenie przestraszyło się realnych skutków gospodarczych takiej decyzji. Zwłaszcza, iż PR-owo Trump wybrnął z tego bardzo sprawnie. Na użytek wewnętrzny będzie przekonywał, iż osiągnął zamierzone cele i iż taki od początku był jego plan – dodaje amerykanista.

Trump nałoży cła na Unię Europejską? Jaka będzie odpowiedź

Jak zatem Unia Europejska powinna postrzegać zapowiedzi Trumpa związane z nałożeniem ceł i odwieszeniem dotychczasowych (do marca zawieszone są cła na stal i aluminium)?

Kanada i Meksyk w negocjacjach z Trumpem najpierw zastosowały politykę odwetową, grożąc nałożeniem własnych ceł na towary amerykańskie, by za chwilę iść na wygodne dla Trumpa ustępstwa, które ten może wykorzystać w polityce wewnętrznej. Komisja Europejska w momencie nałożenia ceł na Unię stanie przed podobnym wyzwanie i powinna być przygotowana, zarówno na odpowiedź gospodarczą, jak i czysto polityczną – wskazuje Mateusz Piotrowski z PISM.

Donald Trump domaga się, by kraje europejskie przeznaczały więcej pieniędzy na obronność w ramach NATO/Brendan Smialowski/East News

Donald Trump zarówno w kampanii, jak i po wyborach wielokrotnie nawiązywał do kwestii nadwyżki handlowej w relacjach UE-USA, nie należy więc zakładać, iż nagle z tego zrezygnuje. Pytanie brzmi – który scenariusz wybierze, bardziej czy mniej dla Unii korzystny.

Komisja Europejska powinna mieć w zanadrzu gotowe argumenty w postaci zarówno analiz i obliczeń, jak i rozwiązań prawnych, możliwych do szybkiego wprowadzenia w życie.

~ dr Sławomir Dudek, prezes Instytutu Finansów Publicznych

Przypomnijmy, wedle danych Eurostatu w 2023 roku nadwyżka handlowa UE w handlu z USA wyniosła 158 mld euro. Oznacza to, iż kraje Unii wyeksportowały w 2023 roku do Stanów Zjednoczonych towary o wartości 502 mld euro, importując jednocześnie towary o wartości 344 mld euro. Stany Zjednoczone to największy partner w zakresie eksportu towarów z UE (odpowiada za 19,7 proc. całkowitego eksportu poza Unię) oraz drugi co do wielkości partner w zakresie importu towarów do Unii (obejmujący 13,7 proc. importu poza Unię).

– Po zapowiedzi nałożenia ceł na Kanadę i Meksyk, prezydent Kanady i premier Meksyku w ciągu weekendu położyli na stole gotowe rozwiązania legislacyjne, czyli konkrety. Myślę, iż Komisja Europejska powinna mieć w zanadrzu gotowe argumenty w postaci zarówno analiz i obliczeń, jak i rozwiązań prawnych, możliwych do szybkiego wprowadzenia w życie – wskazuje w rozmowie z Interią ekonomista dr Sławomir Dudek, prezes Instytutu Finansów Publicznych.

Różne scenariusze dla Unii Europejskiej w kontekście ceł

Przy okazji rozmów z Komisją Europejską, Trump może chcieć ugrać także inne, najważniejsze dla amerykańskich firm sprawy.

– Weźmy choćby rynek cyfrowy, który Unia Europejska chce regulować, co amerykańskim BigTechom nieszczególnie się podoba. Nie da się wykluczyć, iż tego typu sprawy będą elementem twardych negocjacji między Komisją Europejską a Donaldem Trumpem – wskazuje Mateusz Piotrowski z PISM.

Widać wyraźnie, iż celem Donalda Trumpa nie była wyłącznie presja ekonomiczna. Nowy prezydent traktuje cła jako narzędzie politycznego szantażu, który ma na celu wymuszenie zmiany polityki prowadzonej przez Chiny, Kanadę czy Meksyk.

~ Mateusz Piotrowski, analityk PISM

Dr Sławomir Dudek w rozmowie z Interią wyjaśnia, iż wiele będzie zależało od scenariusza, jaki Trump zastosuje wobec Unii i od tego, czy będzie to wersja „light” czy wersja „full”.

– Wersja light zakładała, iż cła będą nakładane na wybrane produkty, a nie całościowo na wszystko. Przykład Kanady i Meksyku pokazuje jednak, iż Trump idzie w wersję „full”, co spotkało się z mocną reakcja giełdy. Pytanie, czy to wstrzymanie się na 30 dni z cłami na Meksyk i Kanadę nie miało z tym związku. Z jednej strony mamy ryzyko gospodarcze, z drugiej obietnice wyborcze, które składał Trump i z których musi się jakoś wywiązać – komentuje dr Sławomir Dudek.

Cła negatywnie wpłyną na inwestycje?

Ekonomista zwraca także uwagę na to, iż już sam fakt mówienia o wojnie celnej destabilizuje gospodarkę i może mieć negatywny wpływ na inwestycje.

– Biznes polega na długofalowym planowaniu, a jak planować nową inwestycję, gdy nie wiadomo, czy za chwilę nie wejdą nowe cła, które sprawią, iż będzie ona nieopłacalna. To samo dotyczy kredytów i banków, które mogą wstrzymywać finansowanie ze względu na niepewną sytuację. To wszystko jest ze sobą ściśle powiązane – wskazuje dr Sławomir Dudek.

– o ile Amerykanie nałożą cła na Europę, a Chińczycy będą starali się sprzedać jak najwięcej swoich dóbr w Europie, to obecna polityka Unii Europejskiej z Zielonym Ładem na czele będzie gwoździem do trumny konkurencyjności europejskiej – prognozował były premier, nie wykluczając także scenariusza, iż ostatecznie do nałożenia wysokich ceł nie dojdzie.

– Nie wykluczam, iż poprzez same mocne deklaracje i zobowiązania do wdrożenia pewnych rozwiązań wobec Unii Europejskiej, Bruksela zmieni swoje nastawienie na tyle, iż ostre retorsje gospodarczo-handlowe ze strony USA nie będą konieczne. Jednak w każdej sytuacji zmiana po stronie UE będzie musiała być bardzo głęboka – stwierdził Mateusz Morawiecki.

– W momencie, gdy Polska przejmuje prezydencję w Radzie Unii Europejskiej, Europa zdaje się tracić impet, innowacyjność i przewagę konkurencyjną – przestrzegał Radosław Sikorski. Przypomniał także, iż w 1992 r. udział UE w globalnym PKB wynosił 29 proc., a dziś jest to 17 proc. Dodał, iż pandemia pogłębiła problemy gospodarcze, a wojna w Ukrainie obnażyła braki w europejskiej obronności.

Kamila Baranowska

Schetyna: Propozycja Trumpa niepoważna. On nie zna historii/RMF FM/RMF

Read Entire Article