Od kilku dni słychać tam wybuchy i strzelaninę. Policja Albańska, w tym specjalne oddziały ROSA, dokonują aresztowań i brutalnych tortur ludności serbskiej. Bez podania powodów dokonuje się konfiskata mienia Serbów!
W pobliżu miejscowości Zubin Potok zatrzymano ojca z synem, którzy tak opisują to wydarzenie: „Wracaliśmy ze wsi, kiedy w ciemnościach zobaczyliśmy policjantów z ROSU, którzy nas zatrzymali i natychmiast wyrzucili z samochodu”. Bez powodu rzucili nas na asfalt i Andrija uderzył się w głowę. Potem wsadzili nas do kanału przy drodze, który jest pełen błota i wody. Trzymali nas tam przez ponad godzinę” – mówi Davor Marković dla Kosovo Online. Według niego, gdy leżeli w kanale, słychać było daleki strzał z pojazdów opancerzonych sił specjalnych ROSU w kierunku okolicznych wzgórz.
„Strzelali w kierunku wiosek powyżej”. Trzymali nas w tym błocie, zdejmowali buty i skarpetki. Kopali nas w nogi. Jestem w szoku. Mam duże ciśnienie. Mój syn został ranny, kiedy moja żona usłyszała, co się stało, jej ciśnienie krwi osiągnęło 200 mmHg – mówi Davor pod nosem. Marković mówi, iż siły specjalne miały w rękach jakieś listy. „Mieli listy i pytali nas o niektórych ludzi, czy ich znaliśmy”. Szukają Serbów na listach. Zapytali nas o mężczyznę o nazwisku Zoran Marković. Powiedziałem, iż go nie znam. Po godzinie lub więcej puścili nas. Jestem w kompletnym szoku. wcale nie czuję się dobrze”
Davorowi i jego dwudziestodwuletniemu synowi, którzy doznali urazu głowy, udzielono pierwszej pomocy w związku z szokiem i obrażeniami, jakich doznali w karetce pogotowia w Zubin Potok.
Tragiczne sceny z Velika Hoča…
Albańczycy z oddziału ROSA z długimi pałkami zaczęli atakować bezbronnych Serbów. W czwartek 8 grudnia, pod pretekstem wykrycia, jak twierdzą Albańczycy, napojów alkoholowy sprzedawanych bez zezwolenia policja skonfiskowała wino serbskiej rodzinie Petrovićów i skazała ich tym samym na śmierć. To bardzo duża ilość wina, którą zbierano przez lata. Albańczycy aby skonfiskować 40 000 litrów wina należącego do rodziny Petrović przywieźli tam cysternę. Syn właściciela winnicy, Srđan Petrović, grozi, iż skoczy z dachu, podczas gdy jego żona położyła się przed kołami pojazdu.
Członkowie rodziny są zrozpaczeni: syn wspiął się na dach domu, by skoczyć w przepaść, żeńska część rodziny głośno rozpacza. Ten rodzinny biznes prowadzi Srđan Petrović, jest inżynierem rolnictwa, zna procedury i narzucone zasady kosowskich instytucji. Próbował się uspokoić i tłumaczyć policji : „Nie jesteśmy winni, ale jeżeli uważasz, iż jestem zobowiązany i winny, zapłacę grzywnę, tylko nie dotykaj mojej winnicy i domu”. Zgłosiłem ilości kupionych winogron, wypełniłem swoje zobowiązania. Moja firma stoi w miejscu z powodu koronawirusa, więc przygotowywałem się do wejścia na rynek. Nie ma butelek mojego wina na sprzedaż”.
Policja była nieubłagana, skonfiskowała całe wino i zabrała je. W ten sposób w Velika Hoča przez cały czas miażdży się odnoszące sukcesy serbskie lokalne winiarnie, aby doprowadzić je na skraj kija żebraczego i zmusić do opuszczenia tego największego miejsca w Metohiji, zamieszkałego wyłącznie przez Serbów.
Z tej okazji władze okupacyjne wdrażają metodologię pracy charakterystyczną dla zorganizowanych grup przestępczych – mafii. Dyrektor Biura ds. Kosowa i Metohija Petar Petković powiedział wczoraj, iż Aljbin Kurti wysłał kosowską policję na Velika Hoča, aby skonfiskowała 40 000 litrów wina z jednej z najstarszych winnic Petrović.
Opr. Jacek Mędzrzycki