Tomasz Trzciński: Przybieżeli do Betlejem - skocznie i z humorem
Święta Bożego Narodzenia zbliżają się już coraz większymi krokami a wraz z nimi budzi się do życia kolędowanie, nasze tradycyjne pieśni zaczynają jak co roku rozbrzmiewać w różnych interpretacjach i z nagrań powstałych dawniej i powstających nadal, co roku na nowo, by zapełniać swoimi dźwiękami przestrzeń w której się na co dzień poruszamy. W miastach błyszczą i migoczą już bożonarodzeniowe dekoracje, trwa handlowe szaleństwo. Pachnie tradycyjną choinką.
Polskie kolędy to naprawdę piękne melodie, wyjątkowo bogate melodycznie i harmonicznie, a jednocześnie proste i bardzo nastrojowe. Śpiewamy z przyjemnością „Wśród nocnej ciszy”, „Gdy śliczna panna”, cieszymy się pięknym polonezowym hymnem „Bóg się rodzi”, zanurzamy w pastorałkowy góralski nastrój przy „Oj maluśki, maluśki” i w końcu kolędujemy zawsze radosną pieśnią „Przybieżeli do Betlejem”. Ta ostatnia melodia jest szczególna, bardzo ruchliwa i żywiołowa, zgodnie ze swoim tekstem – skoczna, taneczna i muzyczna.
Nagrywając latem tego roku w pięknej sali koncertowej Państwowej Szkoły Muzycznej w Wadowicach mój nowy album pt. Polskie melodie , którego premiera miała miejsce 17 listopada 2017, postanowiłem nagrać również kolędę „Przybieżeli do Betlejem”. Trudno było mi jednak w upalne popołudnie wywołać ten szczególny, zimowy nastrój. Ale iż sala była w całości zamknięta i żadne światło z zewnątrz nie dobiegało, wyobraziłem sobie padający obficie śnieg i polne drogi, którymi wędrowni muzycy zmierzali onegdaj do miast i miasteczek, szukając zarobku w czasie Świąt Bożego Narodzenia. Oni także wędrowali do swojego Betlejem, każdy do najbliższego. Napotykali na przeszkody, wiał często silny wiatr, śnieg sypał im w oczy, a oni szli by dotrzeć na czas, taszcząc swoje instrumenty. I wyobraziłem sobie tę muzykę wraz z filmem.
Upłynęło kilka miesięcy, Polskie melodie stały się faktem i wreszcie nadeszła zima, więc czym prędzej schwyciłem w ręce kamerę i pojechaliśmy zrobić zdjęcia do filmu. Niebawem wideo było gotowe. Jest szalone. Jest adekwatnie skocznym żartem z mojej muzyki. Dla mnie, entuzjasty epoki filmu niemego obrazy braci Marx, Charlie Chaplina czy Harolda Lloyda, bawiące komizmem sytuacji, mimiki i ruchu w połączeniu z muzyką są niedoścignionym wzorem . Mając filmy starych mistrzów komedii w pamięci, stworzyłem ten obraz. Czy uda się nim rozbawić widza? Przekonajcie się Państwo sami! Zapraszam na film!