Wysoka pozycja na liście wyborczej decyduje nie tylko o znalezieniu się w parlamencie, ale także zapewnia byt rodzinie polityka na kolejne cztery lata. Tak więc jest to ważne wydarzenie dla kilku tysięcy osób. Oczywiście ci z pierwszych dwóch miejsc cieszących się największą popularnością partii politycznych mają o wiele większe szanse niż mało znani kandydaci z końcowych miejsc ugrupowań o mniejszym poparciu. Ale dopóki Państwowa Komisja Wyborcza nie ogłosi wyników, wszyscy mają nadzieję.
Prawo i Sprawiedliwość podało do publicznej wiadomości tylko swoje „jedynki” (stan na 2 września, godz. 12.30). Nie ma wielkich zaskoczeń, chociaż dla osób niespecjalnie interesujących się polityką może dziwić pierwsze miejsce w Tarnowie Anny Pieczarki. Było to pozytywne zaskoczenie, gdyż posłanka unika ostrych polemik, wypowiada się parlamentarnie i – co szczególnie ważne – kiedy przed czterema laty po raz pierwszy ubiegała się o mandat, uzyskała imponujący wynik 75 220 głosów, podczas gdy sztandarowa postać PiS-u, wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki, w okręgu krakowskim zaledwie 10 327. Za to „jedynką” nie został minister Łukasz Schreiber i może to być kara za bardzo niekonwencjonalną działalność w mediach społecznościowych jego żony Marianny. Do prawdziwej niespodzianki doszło w Gdańsku. Wszyscy liczyli, iż „jedynką” będzie Jarosław Sellin, wiceminister kultury, który faktycznie na co dzień kieruje tym resortem.