"This is simply a swamp, this is slander". They are in the Nawrocki support committee, we ask them about the celebrated report

natemat.pl 13 hours ago
– Jaki głośny raport? – były ambasador RP w Rosji jest wyraźnie rozbawiony pytaniem. Doniesień o "niebezpiecznych związkach Karola Nawrockiego" ze światem przestępczym i nacjonalistami nie czytał. Sprawa w ogóle go nie poruszyła. – Pani żartuje, jakieś śmieci mają mnie poruszać? Co tu jest poruszającego? To prymitywna propaganda – reaguje. Włodzimierz Marciniak jest jednym z ponad 300 członków Obywatelskiego Komitetu Poparcia Kandydata Karola Nawrockiego. jeżeli myślicie, iż ktoś tu przejął się tymi doniesieniami, to możecie się zdziwić.


W komitecie poparcia dla Karola Nawrockiego jest dokładnie 301 nazwisk. Na liście są politycy, dawni działacze opozycji, ludzie kultury, sportu, nauki i mediów. Są aktorzy, rzeźbiarze, malarze, fotografowie. Medaliści igrzysk olimpijskich, architekci, archeologowie. Nie brakuje przedsiębiorców i przedstawicieli Klubów Gazety Polskiej. Są księża i profesorowie.

Wśród członków komitetu jest m.in. Marta Kaczyńska, Sławomir Cenckiewicz, Ewa Dałkowska, Lech Majewski, czy Jan Pospieszalski. A w PiS chwalą się kolejnymi, nowymi nazwiskami.



To zdaje się najwierniejsi i najbardziej zagorzali zwolennicy Karola Nawrockiego.

Nie ma szans, by o głośny 72-stronicowy raport o jego "niebezpiecznych związkach", zapytać ich wszystkich. Ale nikt z tego grona, z kim próbujemy o tym porozmawiać, nie zajrzał do tego dokumentu. Ba, trafiamy na osoby, które twierdzą, iż choćby o nim nie słyszały.

– Naprawdę nic do pana nie dotarło? Od weekendu głośno o tym w mediach – pytam jednego z członków.

– Zależy w których mediach – reaguje śmiechem.

Nie zliczę, ile razy usłyszałam: "Nie znam", "Nie widziałem, nie mogę się wypowiadać", "W tej chwili zajmuję się sprawami zawodowymi", "A o jaki raport chodzi?".

Albo, iż ktoś choćby nie zamierza tego przeczytać.

– Nie znam tego raportu, ale słyszałem, iż jakieś kalumnie na niego rzucają. To jest straszna rzecz. To są jakieś mrzonki. Wymysły. Chodzi tylko o zdyskredytowanie Karola Nawrockiego. To jest kwestia najważniejsza, żeby zdyskredytować i zgnoić człowieka – rzuca inny z członków.

– I nie chce poznać pan tego raportu – pytam?

– Nie. Wiem, iż to wszystko to wielkie kłamstwo i nie chcę w to wchodzić. To jest bagno. Ja ufam panu Nawrockiemu. Znam jego życiorys i to mi wystarczy – odpowiada.

Raport o kontaktach Nawrockiego ze światem przestępczym i neonazistowskim


Przypomnijmy, 30 listopada Onet opublikował fragmenty anonimowego opracowania, które dotyczy przeszłości Karola Nawrockiego. Wynika z nich, iż obywatelski kandydat na prezydenta z nominacji PiS miał mieć powiązania z osobami ze świata przestępczego i środowiskiem neonazistowskim.

Raport, jak ujawnił dziennikarz Andrzej Stankiewicz, Jarosław Kaczyński miał dostać jeszcze przed wyborem Nawrockiego na kandydata na prezydenta.

1 grudnia raport ujawnili europosłowie KO Dariusz Joński i Michał Szczerba. Joński nazwał go porażającym. – Już samo to powinno spowodować, iż nie raport powinien wylądować w koszu, tylko kandydat na śmietniku historii, a na pewno nie powinien kandydować – stwierdził.

2 grudnia "Wyborcza" ujawniła cały dokument.

Od weekendu "raport o Nawrockim" odmieniany jest w mediach przez wszystkie przypadki. Sam zainteresowany też gwałtownie zabrał głos. Najpierw twierdząc, iż nie zna osób, które w nim występują. – Ten dokument jest manipulacją prawd, półprawd i zupełnych kłamstw, w związku z czym odnoszę się do niego w sposób krytyczny – stwierdził.

Potem uderzył w Rafała Trzaskowskiego: – Zachęcam Państwa, żeby prześledzić formalne kontakty wiceprzewodniczącego PO.

Głos zabrali też politycy PiS.

– Mam nadzieję, iż to po nim spłynie jak woda po kaczce – stwierdził były premier Mateusz Morawiecki.

"O jaki głośny raport chodzi? Bo jeszcze nic nie wiem?"


Ale tu, w Obywatelskim Komitecie Poparcia Kandydata Karola Nawrockiego trafiamy na zupełnie inne reakcje.

– Jaki głośny raport? – były ambasador RP w Rosji jest wyraźnie rozbawiony pytaniem. Cała sytuacja – jak mówi Włodzimierz Marciniak – bardzo go rozbawiła. Doniesień o "niebezpiecznych związkach Karola Nawrockiego" ze światem przestępczym i nacjonalistami nie czytał. Raportu nie zna. O sprawie coś słyszał, ale w ogóle go nie poruszyła.

– Pani żartuje, jakieś śmieci mają mnie poruszać? Co tu jest poruszającego? To prymitywna propaganda. Traktuję to czysto instrumentalnie, a nie merytorycznie. Nie ma o czym w ogóle rozmawiać. Ja powiedziałbym, iż choćby więcej takich publikacji, bo to tylko mu pomoże. Wobec Trumpa były zarzuty podobnego typu i jemu pomogły – reaguje Włodzimierz Marciniak.

Kolejny rozmówca i niemal identyczna reakcja.

– O jaki głośny raport chodzi? Bo jeszcze nic nie wiem? – pyta od razu.

Tłumaczymy, iż chodzi o przeszłość Karola Nawrockiego. I iż głośno o tym w mediach.

– Nic nie słyszałem. Ale powiem tak. Różne rzeczy będą teraz wyciągane i doklejane, ale wierzę, iż pan prezes to wyjaśni. Ja uważam, iż jest to dobry kandydat. Dla mnie ważne jest, żeby dbać o historię. Jesteśmy poważnym krajem w Europie i każdy poważny kraj powinien dbać o swoją historię. Niemcy dbają, inni też. Tylko dlaczego my się z historią zwijamy? – odpowiada.

"Po raz kolejny opatrzność stawia nam na drodze Karola"


Nic, jak gwałtownie się przekonujemy, zdaje się nie zachwiać ich wiary w Nawrockiego.

Zresztą, gdy 2 grudnia prezydencki kandydat z namaszczenia PiS był w Bielsku-Białej i już głośno było o zarzutach pod jego adresem, szefowa lokalnego Klubu Gazety Polskiej tak rozpływała się nad jego kandydaturą:

– Po raz kolejny opatrzność stawia nam na drodze Karola.

– Spokojnie. Niczego to nie zmienia. Jest kampania wyborcza, wiemy, iż to czas gorączki i wyciągania brudów – reaguje Mirosław Andrałojć, archeolog, również członek komitetu poparcia.

– Poza tym, o czym my w ogóle rozmawiamy, skoro nie wiadomo, kto jest autorem raportu? Może przygotowali go kosmici? Może Rosjanie albo Amerykanie? A może cykliści? Tu nie ma o czym rozmawiać. jeżeli będą jakieś konkrety i ustalenia, wtedy można się nad tym zastanawiać. Ale rozmawianie na takie tematy medialne w czasie kampanii wyborczej jest wchodzeniem w bagno. Za chwilę to samo dotknie innych kandydatów. Pan Hołownia też został już zaatakowany – dodaje.

"Myślę, iż w oczach członków komitetu nie dyskredytuje on Karola Nawrockiego"


Raport jest anonimowy. Nikt nie wie, kto jest jego autorem, choć różne teorie krążą w mediach. Między innymi taka, iż raport powstał wewnątrz PiS i Jarosław Kaczyński widział go przed ogłoszeniem kandydatury Nawrockiego.

Mariusz Błaszczak zaprzeczył tej wersji. – Kto go przygotował? Jakaś agencja czarnego PR. Ależ oczywiście, iż nie powstał na zlecenie PiS. Powstał na zlecenie tych, którzy zazdroszczą Karolowi Nawrockiemu tego, iż jest człowiekiem, który doszedł do tego wszystkiego, co ma, do pozycji społecznej, dzięki ciężkiej pracy – mówił w Radiu Zet.

Co myślą w komitecie poparcia?


– To byłoby trochę dziwne, bo nie byłoby w interesie PiS tworzyć raport przeciwko komuś, kogo się wspiera – reaguje prof. Henryk Domański, socjolog z PAN. On również jest w komitecie, raportu nie zna, ale wie, iż co takiego zostało opublikowane.

– O ile się orientuję, jego celem jest krytyka kandydatury pana Nawrockiego na kandydata w wyborach. Jak sądzę, w oczach członków komitetu nie dyskredytuje on jednak Karola Nawrockiego. Podobnie w oczach części elektoratu, który jest zdecydowany, iż będzie na niego głosował – mówi.

Tu wskazuje na pewną prawidłowość, którą już w Polsce znamy.

– Żeby nie wiem, co złego powiedzieć o którejkolwiek z dwóch stron, to twardy elektorat i tak w to nie uwierzy. Dlatego myślę, iż nie uwierzy, jeżeli nie wiem, co by powiedzieć złego o panu Karolu Nawrockim – mówi.

Zarzuty, które wynikają z przekazów medialnych, odbiera z wątpliwością.

– Nie komponuje mi się to w spójność logiczną – słyszę. Jak twierdzi, żeby uwierzyć w taki raport, musiałby zobaczyć dokumenty i się o tym przekonać.

Read Entire Article