Podczas debaty "Super Expressu" kandydat na prezydenta, ekonomista Artur Bartoszewicz, formułował wyjątkowo długie i skomplikowane pytania, które przyćmiły same odpowiedzi. Styl ten sprawił, iż jego wystąpienie nie należało do najmocniejszych punktów wieczoru.
Bartoszewicz nie wypadł najlepiej podczas debaty w "SE"
– Patologia w państwie, wykreowana przez partie w postaci dystrybucji do swoich struktur złotych subwencji, wydatkowanych na botoks, logopedów i podróże. To jest codzienność partii politycznych. To jest z naszych podatków. Czy złoży pan projekt o zamianie na odpis PIT-owski dla partii politycznych? – chciał dowiedzieć się Artur Bartoszewicz.
– Jestem kandydatem obywatelskim i chciałbym, aby pan to w końcu przyjął. Podkreślam, iż partia, która mnie popiera, ma odebraną subwencję. Moja kampania odbywa się dzięki obywatelom Polski. Pana propozycja jest interesująca do rozważenia. Nie zdeklaruję się jasno teraz – odpowiedział mu Karol Nawrocki, popierany przez PiS.
Kolejne pytania tego kandydata też było dość długie. – Czy Konfederacja pomoże mi w realizacji zakazu pracy członków partii politycznych i ich rodzin w spółkach Skarbu Państwa? – zapytał Mentzena, Bartoszewicz.
– Konfederacja jeszcze nie rządziła i nie mieliśmy okazji, aby zmienić Polskę na lepsze. Zarzut, iż rozkradamy Polskę jest nie na miejscu. Oskarżył mnie pan o coś, czego nie zrobiliśmy. Prostuję, iż takie przypadki nie miały miejsca. Spółek skarbu państwa powinno być jak najmniej i powinny być odpolitycznione – odparł kandydat Konfederacji.