

Brytyjski dziennik przewiduje, iż amerykańskie cła doprowadzą do zapaści branży odzieżowej, która funkcjonuje dzięki niskim marżom, a jednocześnie generuje 80 proc. dochodów Bangladeszu z eksportu. Przemysł ten pełni także istotną rolę społeczną, pozwalając milionom kobiet poprawić swój status materialny. Ekonomiści już od dawna ostrzegali Bangladesz przed nadmiernym opieraniem gospodarki na tylko jednym sektorze.
Premier Bangladeszu z listem do Donalda Trumpa
W liście do Trumpa Yunus obiecał obniżenie taryf celnych Bangladeszu na produkty amerykańskie, m.in. turbiny gazowe, półprzewodniki i sprzęt medyczny. Przedstawił także ofertę „znacznego zwiększania” importu pszenicy, kukurydzy i soi. Premier poprosił również o trzymiesięczny okres karencji w spłacie ceł, aby umożliwić rządowi w Dhace przyjęcie większej liczby towarów eksportowanych z USA do Bangladeszu. Biały Dom do tej pory nie odpowiedział na list Yunusa.
Jak poinformował „FT”, Bangladesz jest drugim co do wielkości importerem bawełny na świecie, po Chinach. Największym źródłem dostaw bawełny do tego kraju były w latach 2023-24 państwa Afryki Zachodniej (35 proc.), a następnie Indie oraz Brazylia. Stany Zjednoczone odpowiadały za 11 proc. importu.
Branża odzieżowa Bangladeszu ucierpi
Zdaniem producentów odzieży w Bangladeszu, którzy zaopatrują firmy amerykańskie, jeżeli cła zostaną utrzymane, to wówczas stracą oni klientów na rzecz państw konkurencyjnych. Producenci wymienili m.in. Egipt i Kenię, na które nałożono 10-procentowe taryfy celne, oraz Jordanię, obciążoną 20-procentowymi cłami.
Większość eksportu odzieży z Bangladeszu trafia do amerykańskich dużych sieci detalicznych, takich jak JCPenney, Target i Walmart, gdzie sprzedaje się wiele tanich ubrań. Firmy odzieżowe spodziewają się, iż ten sektor ucierpi bardziej niż ten związany z markami premium, takimi jak Ralph Lauren czy Tommy Hilfiger.