

W piątek 7 lutego Machowski udał się do Pokrowska wraz z grupą ewakuacyjną policji obwodu donieckiego. Dwa pojazdy opancerzone miały zabrać prawosławnego księdza, jego matkę oraz zwierzęta z przydomowego gospodarstwa. Sytuacja w mieście jest bardzo napięta, ponieważ niebo jest pod kontrolą rosyjskich dronów FPV (z ang. „First person view”, czyli umożliwiających kierowanie z perspektywy pierwszej osoby).
„Ludzie przez cały czas ubiegają się o ewakuację”
— Po drodze widzieliśmy wiele samochodów uszkodzonych przez te drony. Innym niebezpieczeństwem jest to, iż Rosjanie używają dronów światłowodowych, więc sprzęt do walki elektronicznej , z którym podróżujemy, nie zawsze może nam pomóc — relacjonuje Machowski.
Według wolontariusza w Pokrowsku jest teraz bardzo niebezpiecznie z powodu nalotów z wykorzystaniem KAB-ów oraz dronów FPV. Jednak w mieście wciąż jest wielu ludzi, ok. 7 tys.
— Kiedy jeździsz po mieście, widzisz tłumy ludzi stojących i czekających na coś. choćby Czerwony Krzyż przychodzi z pomocą. Podróżujemy z jednostką policji. Oni mają odpowiednie informacje o okolicy, więc obserwujemy i czekamy, ale nie jest to 100 proc. gwarancja bezpieczeństwa, ponieważ drony FPV mogą pojawić się w dowolnym momencie — mówi Machowski.
— Jest to duże ryzyko, jeździmy więc z dużą prędkością, aby nigdzie się nie spóźnić, musimy uważać, aby drony nie latały nam nad głowami. w tej chwili ewakuacja przeprowadzona jest w takich warunkach, iż nie ma 100 proc. pewności, iż uda się wyjechać — dodaje.
— Ponadto komunikacja mobilna jest tam utrudniona, ale wciąż można się przedostać, więc ludzie przez cały czas ubiegają się o ewakuację — podsumowuje wolontariusz.