Mówimy, iż Polska to jeszcze ciągle kraj katolicki, iż nasza Ojczyzna była i pozostało przez cały czas silna Bogiem; iż jeszcze nie umarło w nas przywiązanie do Tradycji i Kościoła, a miłość do Maryi i wierność Chrystusowi przez cały czas wyróżnia nas wśród innych państw Europy i świata. Jest w tym trochę racji. Jednak przyglądając się obecnej postawie Polaków wobec najbardziej fundamentalnej wartości, jaką jest prawo do życia, z bólem należy stwierdzić, iż znaleźliśmy się na równi pochyłej i coraz szybciej pędzimy w dół, dobijając do czołówki państw ignorujących Boski porządek świata.
Śledząc to, co się dzisiaj dzieje wokół projektów ustaw mających na celu legalizację zbrodni na nienarodzonych, warto sobie zadać pytanie: jak doszło do tego, iż nasz polski, katolicki Naród o chrześcijańskich korzeniach, ojczyzna papieża wyniesionego na ołtarze i świętej, która rozesłała orędzie Miłosierdzia Bożego na cały świat, w tak błyskawicznym tempie traci swojego ducha i ugina się pod diabelskim naporem aborcjonistów?
Warto też zadać sobie pytanie: dlaczego działania tak licznych i prężnie działających organizacji pro life w Polsce wydają się być dzisiaj nieskuteczne? Dlaczego wśród katolików – w tym tych zaangażowanych i praktykujących – istnieje wcale niemała grupa, która zapomniała, iż każdy człowiek jest dziełem Boga i należy do swojego Stwórcy? Ci ludzie w obliczu zajadłego zamachu na najbardziej bezbronnych całkowicie milczą lub wpadają w pułapkę myślową, promując tezę, iż człowiek poczęty pod sercem matki jest tylko i wyłącznie jej własnością, i iż to ona ma prawo zrobić z nim, co chce.
Widzimy też jak wychodzące na ulice miast tłumy miłośników, zwolenników i promotorów życia ludzkiego uciszane są przez coraz bardziej zjadliwy krzyk i arogancję środowisk aborcyjnych. Daje się też zauważać coraz silniejsze oddziaływanie tych ostatnich na młode pokolenie. Przyglądając się tej smutnej rzeczywistości można odnieść wrażenie, iż szala zwycięstwa śmierci na życiem zaczyna się przechylać na przeciwną stronę. Perspektywa jej triumfu staje się, niestety, coraz bardziej realna. Zwłaszcza gdy spojrzymy choćby na Irlandię czy też inne katolickie kraje, które w tak nieodległej historii były umiłowanymi „córami Kościoła” a dziś unicestwiają same siebie.
Na ten stan rzeczy wpływa z pewnością wiele czynników. Aby zgodnie z prawdą odpowiedzieć na te pytania, trzeba uczciwie przyznać się do tego, iż w tej wojnie o życie nie mamy dzisiaj żadnej przemyślanej strategii albo nasz plan jest błędny w samym założeniu. Bo żeby wygrać wojnę, trzeba dobrze rozpoznać zamiary i zrozumieć taktykę wroga. Trzeba umieć adekwatnie ocenić siłę jego oręża, mądrze rozpoznać jego potencjał i roztropnie oszacować jego możliwości. Trzeba zbadać jego naturę i prześledzić historię jego działań. Dopiero wtedy można mieć nadzieję, iż uda się w sposób przemyślany sięgnąć po najskuteczniejszą broń. Do wojny należy się dobrze przygotować na wielu płaszczyznach, zarówno pod względem taktycznym, militarnym, jak i duchowym. Ten trzeci, ostatni, duchowy wymiar wydaje się być jednak najważniejszy. Przekonuje nas o tym nasza polska historia.
Zatrzymajmy się zatem na chwilę przy analizie przyczynowo-skutkowej tej wojny, w której wszyscy w tej chwili bierzemy udział.
Problem nie tylko w aborcji
Musimy mieć świadomość, iż owa wojna rozpoczęła się już w raju, a wywołał ją wąż. Człowiek, który pod wpływem diabła zdradził wtedy swojego Stwórcę, znalazł jednak ratunek w nieskończonej Miłości Boga. To dla człowieka ostatecznie przychodzi na świat Syn Boży i spełnia się proroctwo z Księgi Rodzaju („Wtedy Pan Bóg rzekł do węża: Ponieważ to uczyniłeś, bądź przeklęty wśród wszystkich zwierząt domowych i polnych; na brzuchu będziesz się czołgał i proch będziesz jadł po wszystkie dni twego istnienia. Wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie i niewiastę, pomiędzy potomstwo twoje a potomstwo jej: ono zmiażdży ci głowę, a ty zmiażdżysz mu piętę, Rdz 3, 14 – 15). Opis grzechu pierworodnego przedstawia informację o formie kary, jaką przewidział Bóg dla Adama i Ewy za to, iż ulegli szatanowi. Z kolei Księga Rodzaju w jasny sposób przedstawia skutki, jakie wywrze grzech pierwszych rodziców na ich potomstwie. Niesie ona również nadzieję dla świata w postaci protoewangelii, czyli pierwszej zapowiedzi przyjścia Pana Jezusa jako Zbawiciela człowieka. Nowa Ewa, czyli Maryja, zostaje wybrana przez Boga i wyjęta spod prawa grzechu. Poprzez swoje Niepokalane Poczęcie staje się Tą, przez którą przyjdzie Jezus – Zbawienie świata. Właśnie wtedy rozpoczęła się wojna między upokorzonym szatanem, a Kimś z potomstwa Ewy, kto ma go ostatecznie pokonać. jeżeli zatem przez łono świętej Anny przyszła na świat Maryja, zaś przez łono Maryi urodził się Zbawiciel – to logika wskazuje, iż szatan będzie najbardziej nienawidził łona kobiety, faktu poczęcia i tego okresu w życiu człowieka, gdy przebywa on pod sercem matki.
Papież Jan Paweł II w encyklice Evangelium Vitae napisał: „Maryja jest prawdziwie Matką Boga, Theotókos, której macierzyństwo nadaje najwyższą godność powołaniu do macierzyństwa, wpisanemu przez Boga w życie każdej kobiety”. To w łonie, pod sercem matki rozpoczyna się każde życie ludzkie. Jest to więc miejscem święte, dlatego szatan nienawidzi łona. Właśnie z tego powodu, po dziś dzień zatruwa swoim szatańskim jadem wszystko to, co wypływa ze sfery płodności i seksualności człowieka. Szatanowi nie udało się zwieść Niepokalanie Poczętej Maryi, więc ze złością i nienawiścią koncentruje się na łonie każdej kobiety. Poprzez nakłanianie do grzechów właśnie w dziedzinie płodności, seksualności i przekazywania życia ludzkiego robi wszystko, co może, by osiągnąć swój cel. Promocja nagości, pornografii, wszelka rozwiązłość w dziedzinie moralnej, rozbijanie jedności małżeństwa i rozwody, zdrady, antykoncepcja i kontrola urodzeń, feminizm, dewiacje i wyuzdanie w dziedzinie seksualnej, eksperymenty w aspekcie poczęcia (in vitro), aborcja, swoboda seksualna i wyzwolenie się spod obiektywnych norm prawa naturalnego to w prostej linii skutek szaleństwa i złości szatana.
Wydaje się być zatem oczywiste to, iż żeby skutecznie odnieść zwycięstwo w wojnie o godność życia ludzkiego od poczęcia do naturalnej śmierci, nie wystarczy myśleć li tylko o aborcji. Ale o tym, niestety, wszyscy zapominamy. Z ambon raczej trudno jest dziś usłyszeć oficjalną, stanowczą naukę Kościoła względem wyuzdanej mody kobiecej, która nie tylko nie chroni kobiety przed utratą piękna osobistego, delikatności i godności, ale sama w sobie jest grzeszna i ewidentnie prowokuje mężczyzn najniższymi bodźcami pobudzenia emocjonalnego. Źle rozumiana i zbyt daleko idąca tolerancja odebrała głos tym wszystkim, którzy w przestrzeni publicznej powinni głośno bronić skromności, czystości i godności kobiety. Ledwo słyszalne słowa tych, którzy ośmielają się punktować i krytykować to diabelskie wyuzdanie, uznaje się za mowę nienawiści.
Trzeba mieć na względzie jeszcze to, iż szatańskie myślenie idzie dalej: od początku świata diabeł robi wszystko, aby na świat przyszło jak najmniej ludzi. Wraz ze zmniejszającą się liczbą urodzeń rodzi się bowiem również mniej kapłanów, osób konsekrowanych i świętych, czyli tych, którzy konsekrują, chrzczą, rozgrzeszają, egzorcyzmują, święcą i błogosławią. Mniej bowiem będzie rąk, przez które Chrystus przyjdzie do człowieka. To jest chyba jeden z najistotniejszych celów szatana.
Jest jeszcze jedna strona tej wojny – diabeł dobrze wie, iż śmiertelny grzech, jakim jest zabójstwo, prowadzi duszę sprawcy do piekła. A przecież w zabiciu nienarodzonego dziecka uczestniczy nie tylko jego matka. Ma w nim mniejszy lub większy udział również ojciec, lekarz, pielęgniarka, farmaceuta, często członkowie rodziny, znajomi czy osoby ustanawiające barbarzyńskie prawa. Trzeba też pamiętać, iż ten jeden śmiertelny grzech zatruwa duszę i ciągnie ją do kolejnych uczynków zła. Zatem z perspektywy szatana zabicie dziecka nienarodzonego jest doskonałym narzędziem do walki z Bogiem. jeżeli jedna aborcja i jej skutki rażenia taki mają mechanizm i konsekwencje, to aż trudno sobie wyobrazić, jak potężny jest to problem w skali całej ludzkości. Statystyki podają, iż rocznie dokonuje się zbrodni na około 50 milionach istnień ludzkich. Wszystkie wojny i starcia zbrojne razem wzięte nie przyniosły tylu ofiar, co aborcja.
Trzeba z wielką pokorą zwrócić uwagę na jeszcze jeden bardzo istotny aspekt: człowiek na początku swojego istnienia na ziemi otrzymał od Stwórcy wyraźne polecenie: „Nie będziesz zabijał” (Wj 20, 13). Zatem ze śmierci „tylko Szatan może się (…) cieszyć: przez jego zawiść śmierć weszła na świat (por. Mdr 2, 24). On to, który jest „zabójcą od początku”, jest też „ojcem kłamstwa” (por. J 8, 44). Dlatego warto sobie w tym miejscu uświadomić, z jak dramatycznie trudną materią mamy do czynienia. Broniąc zatem życia ludzkiego jesteśmy na pierwszej linii frontu, a walczymy twarzą w twarz ze złym duchem, który jest zabójcą i ojcem kłamstwa. Jednak sami walki z szatanem nie wygramy. Wiemy doskonale, iż człowiek liczący tylko na własne siły, w starciu ze złym duchem polegnie. Padnie jego ofiarą szybciej niż się spodziewa. Licząc bardziej na własny intelekt, spryt, pomysłowość i organizacyjne umiejętności niż na pomoc i interwencję Bożą, człowiek nie jest w stanie odnieść zwycięstwa. Świadczą o tym również przykłady dotychczasowych bitew toczonych o poczęte życie na polskiej ziemi na przestrzeni ostatnich lat. Wygrywaliśmy poszczególne bitwy tylko wtedy, gdy masowo sięgaliśmy po najsilniejszą broń – Różaniec. Warto w tym miejscu sobie przypomnieć fakty: do 1932 roku obowiązywał tu całkowity zakaz aborcji. Jednak 8 maja 1956 r. weszła w życie pierwsza polska ustawa dotycząca zabijania nienarodzonych z przyczyn społecznych. Było to najbardziej liberalne prawo, które doprowadziło do sytuacji, w których dokonywano aborcję w niemal wszystkich polskich szpitalach od poniedziałku do piątku, jako rutynowy „zabieg medyczny”. W ogólnej świadomości Polaków nie było to wtedy niczym złym. Jednak w 1984 roku światem wstrząsnął film dokumentalny o aborcji, będący jednocześnie świadectwem nawrócenia lekarza ginekologa Bernarda Nathansona. Nasz kraj obiegły również zdjęcia poszarpanych szczątków dzieci. Wtedy grupa kilku odważnych osób pod opieką duchową Ojców Paulinów zaczęło krzewić prostą, ale jakże skuteczną formę krucjaty modlitewnej, która dała początek Duchowej Adopcji Dziecka Poczętego. Podjęły ją tysiące Polaków. Ten zryw modlitewny obudził w naszym narodzie świadomość. Już w 1993 roku ustanowiony został akt prawny, który – chociaż wielokrotnie nowelizowany – obowiązuje do dziś. jeżeli przeanalizuje się cały ten proces, nie można nabrać głębokiego przekonania, iż zmiana tej diabelskiej ustawy aborcyjnej, jaka w komunistycznej Polsce zadomowiła się na dobre, mogła nastąpić tylko i wyłącznie w wyniku Bożej interwencji. To była wyraźna odpowiedź Nieba na głęboką wiarę tysięcy polskich katolików, którzy chwycili za Różaniec. Pamiętajmy, iż wtedy jeszcze nie organizowano Marszy dla Życia ani żadnych innych publicznych akcji.
„Beze Mnie nic nie możecie uczynić” (J 15, 5)
A w jakim miejscu stoimy dzisiaj? Mamy silne i aktywnie działające organizacje pro life. Mamy liczne Marsze dla Życia organizowane każdego roku w dziesiątkach polskich miast, gromadzące tysiące rodzin i przedstawicieli najprzeróżniejszych środowisk. Mamy aktywistów, społeczników, którzy w obronie życia przedstawiają argumenty, które nie sposób logicznie zakwestionować. Polska wydaje się tętnić życiem dzieci poczętych, a jednak ich przyszłość staje przed wielkim zagrożeniem. Zatem co robimy nie tak?
Czas najwyższy z całą mocą przyjąć do siebie tę prawdę, iż bez interwencji Boga i Niepokalanie Poczętej walki o życie i jego godność nie wygramy! Choćbyśmy przemaszerowali w Marszach dla Życia tysiące kilometrów i zeszli całą Polskę wzdłuż i wszerz; choćbyśmy uderzyli we wszystkie dzwony świata i przejechali samochodami oklejonymi naszymi hasłami wszystkie polskie autostrady; choćbyśmy wykorzystali pełnię ludzkich sposobów i możliwości społecznego oraz politycznego oddziaływania; choćbyśmy zastosowali wszelkie możliwe narzędzia i sięgnęli po najdoskonalsze technologie współczesnego świata – szatan i tak je wszystkie przechytrzy. Wobec jego potęgi zła, pierwszym, co musi dostrzec człowiek stojący po stronie dobra, jest własna niewystarczalność („beze Mnie nic nie możecie uczynić”, J 15, 5), i to jest dopiero pierwszy krok do zwycięstwa.
Maryja Niepokalanie Poczęta i Jej zwycięstwo nad szatanem pozwala człowiekowi „zrozumieć, iż życie ludzkie znajduje się zawsze w centrum wielkiego zmagania między dobrem a złem, między światłem a ciemnością” (EV). jeżeli w tym zmaganiu człowiek liczy bardziej na siebie niż na Boga, może się tylko zagubić. Dlatego Ta, która Sama zwyciężyła, chociaż chce pomóc człowiekowi („Zwycięstwo przyjdzie przez Maryję” – kard. August Hlond), ale ten nie może się „lękać sprzeciwów i niepopularności, ale odrzucać wszelkie kompromisy i dwuznaczności, które upodobniłyby nas do tego świata” (por. Rz 12, 2). Człowiek musi także mieć świadomość, iż „ten rodzaj złych duchów wyrzuca się tylko modlitwą i postem” (Mt 17, 21). Jest to ta najskuteczniejsza broń i z niej mają wypływać wszelkie ludzkie akcje i działania, bo tylko wtedy mogą być one naprawdę skuteczne.
Zatem, gdyby strategia wszystkich obrońców życia uwzględniła tę podstawową prawdę, to wszelkie działania pro life przypominałyby kształt piramidy. Dlaczego piramidy? Ponieważ ten rodzaj budowli u swojej podstawy ma największy wymiar. Im wyżej, tym jej wymiar się zmniejsza. Ta szeroka podstawa daje absolutną gwarancję, iż budowla się nie przewróci pod wpływem wichrów i nawałnic. Nic jej nie zniszczy. Zatem, gdyby w swojej strategii walki o życie, u podstaw wszystkich działań organizacje pro life postawiły modlitwę i cały szeroko rozumiany wymiar duchowy (zachęty do postów i wyrzeczeń, umartwień, Duchowej Adopcji Dziecka Poczętego, Różańca w intencji życia nienarodzonych, a także Msze święte, nabożeństwa ekspiacyjne, adoracje…), na drugim miejscu formację oraz wszelkie szeroko rozumiane działania uświadamiające i edukacyjne, a dopiero na końcu Marsze, kampanie ustawodawcze i legislacyjne oraz wszelkie publiczne akcje promujące życie od poczęcia, to jestem przekonana, iż w tej walce bylibyśmy w tej chwili w innym miejscu. Gdyby wszystkie polskie organizacje pro life, zachowując swój dotychczasowy charakter i specyfikę działań w tym jednym jedynym wymiarze duchowym umiały się zjednoczyć i jednomyślnie współpracować, zachęcając wszystkich do modlitwy, to siła tej armii mogłaby powalić wroga błyskawicznie. Zwłaszcza, iż miałaby wtedy najsilniejszego, wszechmocnego Wodza – Boga w Trójcy Świętej Jedynego, przez wstawiennictwo Maryi.
Argumentu za powyższą tezą upatruję również w przykładzie Mary Wagner, kanadyjskiej działaczki pro life. Jej aktywność od wielu lat ogranicza się li tylko do ufnej modlitwy i rozdawania białych róż kobietom mającym zamiar zamordować swoje dziecko. Ale o tym, jak wielką moc ma jej gorliwość i niezachwiana wiara w Bożą moc, świadczą dziesiątki wyroków sądowych i lata spędzone w więzieniach. Ta niepozorna, delikatna, skromna kobieta potęgą swojej ufnej modlitwy doprowadza do szału demona, wstrząsając kanadyjskim wymiarem sprawiedliwości.
Zatem chyba nadszedł najwyższy czas, żebyśmy się wszyscy obudzili i chwycili za Różaniec. Żeby cała katolicka Polska, Naród i wszyscy jej duchowi pasterze w obronie najsłabszych naprawdę padli wreszcie na kolana. Aby biskupi polscy, grzmiąc z ambon polskich kościołów stanowczo upomnieli się o prawdę dotyczącą ludzkiego życia; by zawierzyli Niepokalanej wszystkich żołnierzy idących na tę, być może najtrudniejszą z wojen i wsparli ich słowem oraz błogosławieństwem; aby zarządzili posty, akty pokutne i wszelkie formy ekspiacji, bo żeby można było liczyć na Bożą interwencję, to trzeba wpierw Boga przebłagać i wyprosić miłosierdzie. A mamy za co przepraszać! Może też warto, aby nasi pasterze przypomnieli ludowi Bożemu jak Polska długa i szeroka, iż ta prosta modlitwa zwana Duchową Adopcją Dziecka Poczętego, jest naprawdę skuteczna i iż każdy człowiek może chwycić za tę broń. A jest to przecież dla katolika absolutne minimum – dziesiątka Różańca wraz z króciutką modlitwą ufnie odmawiana przez około 7 – 10 minut codziennie przez 9 miesięcy, z dodatkowym umartwieniem. Może ją podjąć dosłownie każdy człowiek, choćby małe dziecko przy pomocy rodziców. Ta błagalna modlitwa, odmawiana z wiarą naprawdę może uratować nie tylko jedno zagrożone śmiercią dziecko, ale też jego matkę, ojca, lekarza, pielęgniarkę, farmaceutę, może członków rodziny, znajomych czy osoby mające zamiar ustanawiać barbarzyńskie prawa. Jak każda inna modlitwa przemienia ona i uświęca również duszę tego, kto się modli. Zatem siła jej „rażenia” może okazać się naszym ostatecznym kołem ratunkowym, jakie zsyła nam Niebo. Obyśmy to wreszcie wszyscy zrozumieli i wprowadzili w czyn. Amen.
Joanna Szałata
Autorka w latach 2007 – 2012 współorganizowała Marsze dla Życia w Szczecinie.