The ultimate Court hears election protests. This happens in a public session

natemat.pl 4 hours ago
W Sądzie Najwyższym trwa pierwsze z zaplanowanych na dziś posiedzeń ws. ważności wyborów. Przed budynkiem zgromadzili się uczestnicy kilku demonstracji. Jedni uważają, iż wybory mogły zostać sfałszowane, inni uważają, iż "bronią wyniku". Na sali pojawiły się już pierwsze kontrowersje.


Zaczęło się od tego, iż neosędziowie prowadzący pierwsze posiedzenie w Izbie Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych zakwestionowali upoważnienie przedstawicielki prokuratury generalnej. Została zobowiązana do dostarczenia prawidłowego w ciągu 2 dni. Nie stawiła się też osoba, która złożyła rozpatrywany protest.

Co się dzieje w Sądzie Najwyższym?


W Sądzie Najwyższym rozpoczęło się pierwsze z zaplanowanych na dziś posiedzeń. Zaczyna Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych pod przewodnictwem Adama Redzika, z sędziami Aleksandrem Stępkowskim i Pawłem Wojciechowskim. Cała trójka to tzw. neosędziowie. Stępkowski jest byłym prezesem kontrowersyjnego ultrakatolickiego stowarzyszenia Ordo Iuris.

Gremium w tym składzie ma zająć się sprawą, w której zdecydowano o dopuszczeniu dowodu z oględzin kart z łącznie 13 obwodowych komisji wyborczych. Chodzi m.in. o komisje z Krakowa, Mińska Mazowieckiego, Bielska-Białej i Grudziądza.

Dodajmy, iż Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych to twór nieuznawany przez najważniejsze europejskie trybunały. Jest silnie upolityczniony i wedle znacznej części środowiska prawniczego został powołany niezgodnie z prawem.

SN rozpoznaje protesty w składzie trzech sędziów, w tzw. postępowaniu nieprocesowym. Co może zrobić? Protest może pozostać bez dalszego biegu. Oznacza to, iż z przyczyn formalnych nie może zostać rozpoznany merytorycznie. Protest może też zostać uznany za zasadny lub niezasadny. W przypadku zasadności SN musi w końcu ustalić, czy stwierdzone nieprawidłowości miały wpływ na wynik wyborów.

Pod sądem protesty


Już od kilku dni prawicowe media grzmią o możliwych prowokacjach, zakłócaniu pracy sądu czy wręcz o planowanym przez nieznane siły "szturmie na Sąd Najwyższy". Faktem jest jedynie to, iż przed budynkiem SN planowane są demonstracje i kontrdemonstracje.

Oliwy do ognia dolała choćby sama I prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Manowska, która miała sugerować, iż "ktoś z otoczenia pracowników Sądu Najwyższego ma zamiar jutro wpuszczać ludzi do SN, którzy mają zablokować jego pracę".

Dziś widać, iż pod budynkiem sądu zgromadziło się kilkaset osób. Są wśród nich politycy prawicy, m.in. Robert Bąkiewicz czy Antoni Macierewicz. Porządku pilnuje policja.

Artykuł aktualizowany na bieżąco.

Read Entire Article