The insistence on refutation and the Germanization of conscience

niepoprawni.pl 4 months ago

Nie wiem jak u was ale chyba mam albo nieufnych znajomych albo pralnia zrobiła swoje.

Jakiś czas temu( adekwatnie prawie dwa lata )opisałem relację serdecznego przyjaciela syna, pracującego jako barista w okolicach Tower Bridge. Wiecie, gdzie.

Co jakiś czas przyjeżdża, porozmawiają, czasem delikatnie"pociągnę go za język".

I okazuje się iż zarówno nasi, emigranci z tzw.białej Europy, Angole czy zasiedziali od lat emigranci z Commonwewealthu widzą co się dzieje. Wyczuwają prawdziwe i potencjalne zagrożenia. Oraz... próby, w sumie, prawdopodobnie celowo nieporadne, uciszania opinii publicznej.

Przytoczyłem przykład szaleńca biegającego po Tower z maczetą. Sterroryzował wywijaniem . wrzaskiem wielu turystów oraz miejscowych. Przyjechała policja we wszystkich możliwych kolorach skóry i.. zawinęła świra. Lub oszalałego solowego dżihadystę. Chłopak się na moment zmieszał. A iż zrozumiał: wiem o co kaman, opowiedział. Bo to było na jego dyżurze.

Media? Nieznany mężczyzna, szaleniec, niebezpieczny maniak i tym podobnie. Ani słowa o narodowości i wykrzykiwanych groźbach na temat dekapitacji przeplatanych Ałła Akbar!!!!

Niemniej Londyńczycy swoje wiedzieli. adekwatnie wszyscy.

Inne. dwa przykłady. W sumie nieodległe.

Kolejka w markecie Panzer Mucha- za mną pani pod 60-tkę. Gorączkowo rozmawia z kimś o tym iż trzeba zmienić miejsce bo tam gdzie pracuje u staruszków zaczyna być"no, wiesz") cytat dosł. ).

gwałtownie się spakowałem. Jej zakupy lecą na podłogę, nie nadąża pokować kopiastego wózka.

Pani z Niemiec?

Taa.

Spokojnie?

Podejrzliwe spojrzenie.

To znaczy? Jak spokojnie?

Czy może Pani normalnie wyjść wieczorem?

Jak to? Mogę! I wychodzę.

Przepraszam, nie podsłuchiwałem, pół kolejki słyszało. Mam kuzyna żony, robi ponad 25 lat w Amazon i ma dość. Ciapate( zgorszone/ zdziwione spojrzenie )zlewają robotę, są agresywne a polaczkom się obrywa. Byle do renty.

Co Pan!!! U nas spokojnie!

No tak, spokojnie. bezpiecznych powrotów wieczorem.

Drugi przykład. Szwagier, krótko za granicą. Nie mógł zdzierżyć: kur..a mać! Olewają robotę, kablują, udają iż idą na dywanik, naprawdę na piwko z szafki. A my musimy podganiać. I dla nas tyrka, dla nich premie. kur..a, jeb...ane brudasy!!!!

A kierowniki boją się beknąć bo zara rasisty?

Wściekłe spojrzenie zrozumienia.

Dziś pracuje w polskiej firmie ale... Ukry robią to samo. "Kabling" chlanie z kierownikami, majstrami i świetokrowstwo. Ogólnie w brygadach gdzie są, paskudna atmosfera.

Trzeci wypadek. Świeżynka na dniach.

Widzę znaną daawną sąsiadkę. Dziewczyna ładnych parę lat na"pampersach".

Po zdawkowych uprzejmościach i komplementach moje kłopotliwe pytanie.

I wykrętna odpowiedź, adekwatnie nie przysłowiowe pukanie w czółko. Normalne wyparcie, hmm. czy normalne czy też już germanizacja sumienia?

Nie wiem. Jednak, kuzynka żony, zajmująca się już dawno, jeszcze ss- manami i"manicami" w pieluchach wali prosto z mostu na temat pralni.

Oraz szwabskiego czerwonego monopolu medialnego.

Tudzież zastraszania choćby zwykłych Szwabów hasełkami typu: jak AFD zacznie rządzić, będziemy wszyscy wisieć.

I... wygląda iż mają za co.

Read Entire Article