
Strach powrócił do codziennego życia. Wciąż jest abstrakcyjny, nie skupia się na konkretnym zagrożeniu, ale fundamenty Republiki Federalnej Niemiec — pokój, bezpieczeństwo, dobrobyt — pękły.
Dziś wydaje się, iż wojna w Ukrainie jest coraz bliżej — jeżeli nie w kraju, to w myśleniu politycznym i w strachu, jaki generuje jej kontynuacja.
Kiedy Olaf Scholz ogłosił „zwrot” ponad trzy lata temu, była to nie tylko fundamentalna zmiana kierunku politycznego, której sukces jest oczywiście dyskusyjny. Ogłoszenie nowego kierunku stało się również początkiem zmiany świadomości, która w tej chwili staje się coraz głębiej zakorzeniona w społeczeństwie i przejawia się również w rosnących obawach.
Niemcy są dziś daleko od stanu spokoju. Sondaże pokazują, jak bardzo dramatyczne zmiany naszych czasów wpłynęły na ich nastrój.
Niemiecka niepewność
Zdecydowana większość Niemców jest bardzo zaniepokojona obecną sytuacją w Europie i na świecie. Poczucie bezpieczeństwa ludności niemieckiej gwałtownie spada. Podczas gdy w 2021 r. 82 proc. przez cały czas czuło się bezpiecznie w swoim kraju, do 2025 r. odsetek ten spadł do 60 proc. 61 proc. obawia się, iż Niemcy mogą zostać wciągnięte w konflikty zbrojne. Są to wyniki raportu na temat bezpieczeństwa Centrum Strategii i Przywództwa oraz Instytutu Allensbach, które przeprowadziły ankietę w dniach 7-18 stycznia tego roku.
Sondaż miał miejsce przed inauguracją prezydenta USA Donalda Trumpa, przed monachijskim przemówieniem jego wiceprezydenta J.D. Vance’a, który uważa, iż wolność słowa w Europie jest zagrożona, oraz przed skandalem w Gabinecie Owalnym podczas wizyty ukraińskiego prezydenta Wołodymyra Zełenskiego.
Odwrócenie się USA od Europy i zachodnich wartości prawdopodobnie jeszcze bardziej pogłębiło niepewność wśród ludności niemieckiej, która była już widoczna na początku roku. Strach przed staniem się celem Rosji wydaje się silniejszy niż racjonalny argument, iż taki scenariusz jest wysoce nieprawdopodobny w obecnej sytuacji.
Co więc kryje się za tymi uczuciami? Czy „niemiecki niepokój”, który sprawia, iż Niemcy wydają się o wiele bardziej niespokojne i niezdecydowane niż inne narody, ponownie się rozprzestrzenia?
Znaczenie armii
Socjolog z Freiburga, Ulrich Brockling, wątpi, czy takie myślenie jest adekwatne. — Tu nie chodzi o narodową równowagę emocjonalną — tłumaczy. Prowadzona przez Wehrmacht „zbrodnicza wojna eksterminacyjna i zwycięstwo aliantów” doprowadziły do tego, iż „wojsko zostało całkowicie skompromitowane po 1945 r.”.
Obecny sceptycyzm ma więcej wspólnego z faktem, iż „armia odgrywała w Republice Federalnie znacznie mniejszą rolę niż na przykład we Francji czy Wielkiej Brytanii, a tym bardziej w USA”. W ostatnich dziesięcioleciach wojsko prawie nie pojawiało się w codziennym życiu większości ludzi w Niemczech — co sprawia, iż teraz wydaje się jeszcze bardziej obce.
Brockling ostrzega jednak przed odrzucaniem obaw ludzi jako naiwnych, przestarzałych lub czysto irracjonalnych. — Umowa społeczna, na której opiera się Republika Federalna Niemiec — dobrobyt i bezpieczeństwo w zamian za lojalność polityczną — stała się krucha w czasach polikryzysu — wyjaśnia socjolog. Wywołuje to irytację. — jeżeli ludzie nie czują się wystarczająco zaangażowani, istota demokracji jest zagrożona — tym bardziej iż obawy są mobilizowane znacznie szybciej w tych przełomowych czasach — tłumaczy ekspert.
Według Brocklinga pozostało zbyt wcześnie, aby podsumować obecne przemiany w społeczeństwie. Istnieje wiele „punktów krytycznych”, których wynik jest wciąż otwarty. Jednocześnie socjolog obserwuje pewne „zmęczenie zmianą” wśród wielu osób, co może prowadzić do spadku akceptacji systemu politycznego.
Od jednego epokowego punktu zwrotnego do następnego
Fundamentalna niepewność jest rzeczywiście jedną z cech charakterystycznych dla tej dekady. Od wybuchu pandemii w 2020 r. ludzie przechodzą od jednego epokowego punktu zwrotnego do drugiego. Zakłócenia zderzyły się ze społeczeństwem, które po dziesięcioleciach pokoju i dobrobytu zapomniało, jak dostosować się do sytuacji kryzysowych. Wszędzie słyszymy, iż Niemcy nie są wystarczająco przygotowane na ewentualną wojnę w wielu segmentach, takich jak opieka zdrowotna czy obrona cywilna.

Żołnierze Bundeswehry
Ilustrują to również raporty organizacji pomocowych, takich jak Robotnicza Federacja Samarytan (ASB), która jest odpowiedzialna za obronę cywilną. W imieniu Federalnego Urzędu Ochrony Ludności i Pomocy w przypadku Katastrof organizacje te oferują kursy, podczas których obywatele mogą przygotować się na potencjalne sytuacje kryzysowe. Według ASB tzw. pierwsza pomoc z samoobroną ma na celu zwiększenie „odporności i praktycznej zdolności ludności do pomocy sobie i innym”.
— Kiedy wybuchła wojna w Ukrainie, zapotrzebowanie na te kursy gwałtownie wzrosło — mówi Michael Schnatz, szef działu ochrony ludności w ASB. Przez długi czas koncentrowano się na dywidendzie pokojowej. — Dlatego temat obrony cywilnej odgrywał coraz mniejszą rolę — a w tej chwili mało kto wie, co to znaczy — tłumaczy. I dodaje, iż to się powoli zmienia.
Nadal istnieje duże zainteresowanie wśród obywateli. — W rzeczywistości musielibyśmy podwoić fundusze, aby przeszkolić co najmniej 1 mln osób i zaspokoić popyt — tłumaczy ekspert. Wydaje się, iż społeczeństwo już dawno dostrzegło punkt zwrotny. Schnatz wyjaśnia jednak, iż kursy nie dotyczą konkretnych przygotowań do wojny. Uważa to za błąd. — Sensowne byłoby również przygotowanie ludności do tego, aby zapewnić im kompleksowe informacje — tłumaczy.
Lunatycy naszych czasów
Jednak choćby teraz takie środki zapobiegawcze mogą być pomocne w racjonalizacji obaw. — Ludzie, którzy bardzo się boją, mają tendencję do katastroficznego myślenia i przyjmowania strategii wycofania społecznego — wyjaśnia Eva-Lotta Brakemeier, profesor psychologii klinicznej i psychoterapii na Uniwersytecie w Greifswaldzie. Lęk pełni również funkcję ochronną. Niemniej jednak ludzie „mają trudności z dokonaniem racjonalnej oceny w fazach lęku”. Z drugiej strony doświadczenie i wiedza w radzeniu sobie z kryzysami mogą chronić przed lękiem.
Wydaje się, iż podczas wstępnych rozmów między CDU/CSU i SPD uznano, iż należy zrobić więcej w zakresie ochrony ludności i obrony cywilnej. Wzmocnienie tego sektora jest wspomniane w planowanym specjalnym funduszu na infrastrukturę.
Czy zatem Niemcy się obudziły? Bezwzględna zmiana polityki lidera CDU Friedricha Merza, który nagle jest gotów zreformować hamulec zadłużenia i zaakceptować miliardy długu publicznego, wydaje się za tym przemawiać.
To, co niektórzy nazywają „oszustwem wyborczym” , nabiera innego znaczenia, jeżeli fundamentalna reorientacja zostanie uznana za konsekwencję cezury w globalnym porządku politycznym. Wtedy nie jest to już kwestia zdrady, ale uświadomienia sobie konieczności. Na tym polega strukturalna równoważność przezwyciężania strachu. Przyczynia się to do odideologizowania społeczeństwa.
Jednak determinacja do racjonalności i pragmatyzmu nie ustąpiła miejsca tendencji do gry z władzą. Historyk Christopher Clark trafnie opisuje bohaterów w okresie poprzedzającym I wojnę światową jako lunatyków — „czujnych, ale ślepych, dręczonych koszmarami, ale niezdolnych do rozpoznania rzeczywistości horrorów, które mieli rozpętać na świecie”.
Pomimo wszystkich różnic podobieństwa do teraźniejszości politycznej są uderzające. Pytanie, czy nowi lunatycy naszych czasów ponownie zdominują losy świata, pozostaje otwarte. Perspektywa ta raczej nie będzie skutecznym lekarstwem na szerzący się w społeczeństwie strach.