W Wilnie w dniach 10-11 lipca miały miejsce obrady szczytu NATO. Największym zawiedzionym okazał się prezydent Ukrainy Wołdymyr Zełeński, który łudzony przez polskiego prezydenta i przez szefa NATO Jensa Stoltenberga uwierzył, iż NATO już szykuje bramę powitalną dla Ukrainy w sojuszu.
Od dawna było wiadomo, iż przeciwnikami przyjęcia Ukrainy do NATO są Stany Zjednoczone i Niemcy, czyli faktyczni decydenci w tej strukturze, co warto podkreślić, gdyby Jens Stoltenberg stracił orientację co do swojej decyzyjności sekretarza generalnego NATO.
Pięć państw najbardziej zaangażowanych we wspieranie natowskich ambicji Ukrainy: Polska, Litwa, Dania, Estonia i Wielka Brytania wystosowały choćby misję dyplomatyczną do Waszyngtonu z zadaniem przekonania prezydenta Bidena do poparcia członkostwa Ukrainy w NATO. O marnej skuteczności tych wysiłków świadczyła odpowiedź prezydenta Bidena na pytanie dziennikarza zadane niecały miesiąc przed wileńskim szczytem, czy Joe Biden ułatwi Ukrainie wejście do NATO. – „Nie” – zdecydowanie odpowiedział Biden, i po chwili dodał, iż Ukraina musi spełnić te same standardy, co inne kraje.
Prezydent kontynuował wyjaśnienie powodów powściągliwości w kwestii Ukrainy w NATO: „Myślę, iż zrobili wszystko, aby zademonstrować zdolność do koordynacji wojskowej, ale jest wiele innych zagadnień. Czy ich system jest bezpieczny? Czy nie jest skorumpowany? Czy spełnia wszystkie standardy, które obowiązują inne kraje w NATO? Myślę, iż tak. Ale to nie jest automatyczne”.
Prezydent Biden wykazując troskę o to, czy ukraiński system nie jest skorumpowany wie o czym mówi. Niebotyczna korupcja w Ukrainie jest powszechnie znanym tematem. Jakiś czas temu holenderscy deputowani zwrócili się do Zełeńskiego z wnioskiem o wyjaśnienie źródeł ponad 800 mln dolarów majątku. Odpowiedzi się nie doczekali, chociaż Zełeński mógłby posłużyć się przekonywującym argumentem, iż po prostu oszczędzą na ubraniach. Dresy przecież nie są drogie.
W połowie stycznia organy władzy USA zaangażowane w udzielanie pomocy Ukrainie powołały specjalną grupę roboczą, która ma zadanie badać nieprawidłowości przy dystrybucji amerykańskiej pomocy sprzętowej i finansowej na Ukrainie.
Lista skorumpowanych urzędników przedstawiona przez amerykańską stronę Zełeńskiemu obejmowała także najbliższych współpracowników prezydenta w resorcie obrony. Najpierw zapowiedziano dymisję ministra obrony Ołeksija Reznikowa, po czym ją zdementowano. Poleciały głowy pomniejszych urzędników. Nie było możliwości zdymisjonowania wszystkich z listy skorumpowanych w resorcie obrony bliskich prezydentowi, gdyż Zełeński musiałby sam bronić Ukrainy. No, może niezupełnie sam, z pewnością zdalnie wspierałby go prezydent Duda, którego uściski i pocałunki wymieniane z Zełeńskim nie wyglądają na zdawkowe.
Polskie doktrynerstwo
Warto zastanowić się skąd rodzi się tak niezwykłe zaangażowanie prezydenta Andrzeja Dudy w dążeniu do ponad racjonalnego unifikowania relacji polsko ukraińskich? W Polsce zadziwiający wpływ na współczesne koncepcje polityczne mają odniesienia historyczne. Czas płynie a my wciąż tkwimy między politycznymi koncepcjami epok Piastów i Jagiellonów. Przypomnijmy, Koncepcja Piastowska opierała zdolność do przeciwstawienia się presji ze strony rosnącej siły sąsiadów ze wschodu, na współpracy z cesarstwem niemieckim. Lokowało to państwo piastowskie w sferze cywilizacji łacińskiej ze wszystkimi dodatnimi i negatywnymi skutkami bycia państwem granicznym, przedmurzem chrześcijaństwa rzymskiego.
Koncepcja Jagiellońska odwracała zachodnie priorytety polityki piastowskiej i dokonywała zmiany politycznych wektorów otwierając Rzeczpospolitą na współpracę z sąsiadami ze wschodu, w celu zdobycia sojuszników w przeciwstawieniu się realizowanej przez Krzyżaków germańskiej ekspansji na wschodnie obszary Europy.
W sytuacji powojennego podziału stref wpływów między Wschodem zdominowanym przez Sowietów i Zachodem zdominowanym przez USA, w analizach optymalnych dla Polski wariantów koncepcji politycznych, ponownie sięgnięto do doświadczeń historycznych. Swoisty wkład intelektualny w dyskusji nad powojenną optymalizacją zasad polskiej polityki wniósł publicysta emigracyjny Jerzy Giedroyć tworząc doktrynę polityczną mającą odniesienia do koncepcji jagiellońskiej, głoszącą ideę pojednania między krajami Europy Środkowej i Wschodniej. Novum doktryny Giedroycia i jej aktualnych realizatorów ma być rezygnacja z dążeń do dominacji (Polska od morza do morza) w imię współpracy państw niepodległych. Ceną realizacji tej doktryny przez Polskę ma być zapomnienie o imperialnej potędze I Rzeczypospolitej, panującej niegdyś nad obszarami będącymi w tej chwili terytoriami państw sąsiadujących, z którymi układanie dobrych relacji jest polską racją stanu. Polskość Kresów w tej doktrynie jest tematem tabu. Odpryskiem doktrynerstwa fanów doktryny giedroyciowskiej jest objęcie tematu Ofiar Ludobójstwa na Wołyniu nakazem milczenia.
Doktryna Giedrycia wzywała Polskę do zaakceptowania powojennych zmian granic, wspierania niepodległości Ukrainy, Litwy i Białorusi, z czego wywodzi się inna, równolegle stosowana nazwa „doktryna ULB”.
Dla współczesnych doktrynerów czerpiących inspirację z Doktryny Giedroycia nie ma znaczenia, iż realia polityczne czasów dominacji sowieckiej uległy zmianie. Rosja to nie ZSRR, a Ukraina, Litwa i Białoruś po rozpadzie Związku Sowieckiego uzyskały już status państw niepodległych.
Polscy doktrynerzy spod znaku „DG” wciąż tkwią na pozycji konfrontacyjnej z Rosją, pozbawiając Polskę możliwości budowania rangi znaczącego negocjatora między Wschodem i Zachodem. O słabości aktualnej międzynarodowej pozycji Polski świadczy fakt pominięcia w negocjacjach rosyjsko ukraińskich w formacie mińskim po 2014 r., w których obok stron skonfliktowanych uczestniczyły Niemcy i Francja.
Fatalnym błędem, uderzającym w pozycję Polski, było przyjęcie przez premiera Morawieckiego roli lidera w próbie obalenia białoruskiego prezydenta Aleksandra Łukaszenki w 2020 r. Próbie, która posłużyła Putinowi do pogłębienia militarnego uzależnienia Białorusi, przed czym Łukaszenka, lawirując przez lata miedzy Moskwą, Warszawą i Brukselą, bronił się skutecznie do czasu próby przewrotu.
Budzenie się Ukrainy ze złudzenia prowadzenia walki o wolność
Są sygnały, iż do Ukraińców powoli zaczyna docierać świadomość, iż płacą ofiarę życia najlepszych przedstawicieli młodego pokolenia w wojnie Stanów Zjednoczonych z Rosją, rozgrywającą się na terytorium Ukrainy.
Emerytowany generał Sił Zbrojnych Ukrainy Serhij Kriwonos, były zastępcą dowódcy Ukraińskich Sił Operacji Specjalnych, zarzucił prezydentowi Wołodymyrowi Zełeńskiemu brak odpowiedniej oceny możliwości armii rosyjskiej.
– Błędne obliczenia zdolności rosyjskich wojsk ze strony Wołodymyra Zełenskiego doprowadziły do katastrofalnych skutków dla Ukrainy […] Nie wolno nam zapominać, iż Moskwa ma przewagę techniczną i ilościową, a jej wojska są dobrze wyszkolone – powiedział Kriwonos.
W wojnę z Rosją na terytorium Ukrainy zaangażowane jest 51 państw z USA na czele. Same Stany Zjednoczone do 15.01.2023 wyasygnowały na militarne wsparcie Ukrainy 46,6 mld USD i co najgorsze dla wojennych podżegaczy możliwości kontynuacji finansowego wspierania wojny zbliżają się do przyznanego przez Kongres limitu wydatków. Trzeba sięgać do metod kreatywnej księgowości, żeby przeszacować dotychczasowe wydatki obniżając wartość zapisów księgowych dotychczasowej pomocy.
Jednak to co budzi prawdziwy niepokój Białego Domu to niepowodzenia kontrofensywy ukraińskiej.
Doprowadzenie do negocjacji pokojowych w obecnej sytuacji militarnej dawałoby przewagę stronie rosyjskiej w utrzymaniu większości zajętych terytoriów w tym połączenia lądowego Rosji z Krymem. Byłaby to klęska wysiłków wojennych USA mających rzucić Rosję na kolana za cenę blisko 50 mld USD. W desperacji Biden podjął decyzję o przekazaniu Ukrainie amunicji kasetowej, której stosowanie jest zakazane przez 123 kraje świata.
Zapamiętane są słowa Zełeńskiego, iż Ukraina będzie walczyć do ostatniego Ukraińca. Tymczasem ukraińskie bogactwa Zełenski rozdysponował już pomiędzy trzy potęgi światowej finansjery, najbogatszy fundusz inwestycyjny BlackRock i nieco mniej bogate Goldman Sachs i JP Morgan. To w interesie tych potęg finansowych Ukraińcy mają ginąć do ostatniego wierząc, iż ponoszą ofiarę życia w walce o wolność.
Budzące się na Ukrainie nastroje pacyfistyczne są brutalnie tłumione w stylu działania bezwzględnych rezunów pod pretekstem zwalczania agentury prorosyjskiej. To osobny rozdział zbrodni wojennych dokonywanych na ludności cywilnej przez nacjonalistyczne bojówki ukraińskie. ONZ gromadzi dokumentację tych zbrodni.
Ukraińskie złudzenia i polskie rozczarowania
Ukraińcy od czasu obalenia w 2014 r. legalnie wybranego prezydenta Wiktora Janukowycza propagandowo byli pompowani wmawianiem, iż są wzorcem wolnościowych dążeń, co miał ich uzdatnić do ponoszenia ofiar w przygotowywanej prawdziwej konfrontacji USA z Rosją. Propagandowy wzorzec Ukrainy jako państwa, które na Majdanie wywalczyło „prawdziwą” wolność miało w długofalowym planie amerykańskich neokonserwatystów oddziaływać także na sąsiadującą Białoruś, będącą kolejnym państwem skazanym na „wyzwalanie”.
Przewidując przyszłe starcie USA z Rosją, zarządzający Polską zawarli 2.12.2016 r. z rządem Ukrainy umowę, sygnowaną przez stronę polską tajemniczą literą M, wiele wskazuje, iż był to podpis min. Antoniego Macierewicza, w sprawie wzajemnej współpracy w dziedzinie obronności.
Patrz umowa artykuł 12, ust. 1, pkt 2, ppkt 1) nieodpłatne przekazania uzbrojenia, produktów podwójnego zastosowania i mienia niebojowego pochodzącego z zasobów sił zbrojnych jednej ze Stron
No i przekazujemy wyposażenie rozbrajając polskie wojsko, z entuzjazmem przekazujących godnym aktywistów pacyfistów.
Jednak, bez względu na intensywność dostaw sprzętu Ukraińcy demonstrują niezadowolenie a to z jakości, a to z ilości, bo przecież nasi rządzący upewniają ich, iż walczą za naszą wolność więc mają prawo narzekać a my powinniśmy jedynie przesyłać sprzęt i wyrażać wdzięczność.
Taka roszczeniowa postawa Ukraińców zbulwersowała nieco brytyjskiego ministra obrony Bena Wallace`a – Ukraina powinna pamiętać, iż kraje przekazujące jej broń, oddają ją z własnych zapasów i dobrze byłoby, by widziały wdzięczność, a nie tylko kolejne żądania – stwierdził min. Wallace w Wilnie i dodał, „sojusznicy nie są Amazonem”.
Wallace jest wyraźnie zniechęcony efektami swojego zaangażowania w militarne wspieranie Ukrainy, oraz zakwestionowanie przez Bidena jego kandydatury na stanowisko sekretarza generalnego NATO na miejsce kończącego kadencję Jensa Stoltenberga, zapowiedział rezygnację ze stanowiska ministra obrony, a choćby całkowity rozbrat z polityką. Przypadek Bena Wallace pokazuje się, iż wojna rodzi ofiary także poza bitewnymi polami
Pomimo zapewnień polskich mediów głównego nurtu, specjalizujących się w przekazywaniu półprawd, iż drzwi do NATO stoją otworem przed Ukrainą, zaczęły się pojawiać sygnały, iż nie tylko USA i Niemcy są przeciwne włączeniu Ukrainy w struktury natowskie. Stało się jasne, iż Francja drażniąca Stany Zjednoczone samodzielnością w podejmowaniu rozmów z Chinami, będzie chciała zachować autonomię decyzyjną w trakcie szczytu NATO.
Emmanuel Macron podjął się roli przygotowania Zełeńskiego na złe wieści czekające go w trakcie szczytu w Wilnie. Najpierw, niezaproszonemu Zełeńskiemu zorganizował podwózkę na Szczyt G7 w Hiroszimie dając mu poczucie ważności. Gdy Macron zaczął łudzić Zełeńskiego nadzwyczajnymi militarnymi gwarancjami Francji, my Polacy dobrze wiemy jakie znaczenie mają francuskie gwarancje, stał się jasne, iż możliwość obecność Ukrainy w NATO pozostaje w sferze mirażu. Później do gwarancji francuskich dołączyły gwarancje Stanów Zjednoczonych, Niemiec i Wielkiej Brytanii jako głównych rozgrywających w NATO, mające osłodzić Zełeńskiemu gorycz porażki w staraniach o członkostwo w NATO.
Pominięcie w komunikacie Polski jako gwaranta bezpieczeństwa Ukrainy jest dowodem niskiej pozycji Polski w natowskiej strukturze, pomimo prężenia mięśni przez prezydenta Dudę.
Duda, który liczył na traktowanie Polski przez Zełenskiego jako głównego sojusznika Ukrainy, doświadczył srogiego zawodu. Widocznie uściski i gorące pocałunki robiły na Zełeńskim mniejsze wrażenie niż wydawało się Dudzie. Zełeński, kalkulując w kategoriach komu warto wyrazić wdzięczność, uznał, iż najlepiej temu kto ma większy potencjał, nazwał więc Niemcy „prawdziwym przyjacielem i sojusznikiem, na którym można polegać, który w walce o obronę wolności i demokratycznych wartości stoi zdecydowanie po stronie narodu ukraińskiego”.
Niemcy są w rzeczywistości drugim co do wielkości dostawcą broni dla Ukrainy, po Stanach Zjednoczonych. Kanclerz Olaf Scholz na szczycie NATO w Wilnie obiecał nowy pakiet zbrojeniowy o wartości 700 mln euro, w tym dodatkowe czołgi, amunicję i systemy obrony powietrznej Patriot, stawiając Niemcy na czele wsparcia wojskowego dla Ukrainy.
Po co Zełeński miałby wspominać o Polsce, która już przekazała Ukrainie to co miała. Szkoda słów. Co by nie mówić o klasie prezydenta Zełeńskiego, to ma on swoiste poczucie humoru, które przejawia w trakcie kontaktów z polskim prezydentem. Podczas dekoracji Orderem Orła Białego Zełeński wystąpił w czarnej bluzie, natomiast jego żona w bordowej sukni. Eleganckie zestawienie kolorów docenione wcześniej przez bojowników UPA. To takie kolorystyczne poczucie humoru Zełeńskiego.
I jeszcze kolejne rozczarowanie, które czeka Ukraińców to kwestia członkostwa w UE. Hasłem do zorganizowania puczu przeciwko prezydentowi Wiktorowi Janukowyczowi była rezygnacja w listopadzie 2013 z podpisania umowy stowarzyszeniowej z UE. Jednocześnie Kijów zaproponował bardzo sensowne stworzenie trójstronnej komisji Ukraina–UE–Rosja, której celem byłoby zniesienie barier we wzajemnej współpracy gospodarczej oraz liberalizacja handlu. Janukowycz zapowiedział również powrót do dialogu z Unią Celną. Rezygnacja przez Janukowycza z podpisania umowy z UE, propagandowo wykorzystana przez przeciwników jako kres europejskich perspektyw Ukrainy, wywołała największe od 2004 roku protesty społeczne, w organizację których zaangażowała się Victoria Nuland asystentka sekretarza stanu USA wydatkując tylko ok. 5 mld USD.
Ukraińcy nie wiedzieli wówczas, iż w rzeczywistości nie mają szans na zostanie członkiem UE, a umowa stowarzyszeniowa jest tylko propagandowym wabikiem i elementem gry politycznej mającej odciągnąć Ukrainę od zacieśniania związków gospodarczych z Rosją. Nie mieli szans na stanie się państwem członkowskim UE wówczas i nie mają w tej chwili chociaż są łudzeni perspektywą włączenia w struktury UE.
Czy Szanowny Czytelniku pamiętasz co było największą przeszkodą w negocjacjach akcesyjnych Polski i UE? jeżeli nie, to przypomnę. Był to potencjał polskiego rolnictwa, którego obawiali się rolnicy niemieccy, włoscy, francuscy i hiszpańscy, a wraz z nimi politycy zależni od głosów wyborców. Wymuszone na Polsce zostało ograniczenie potencjału ilościowego rolnictwa, pamiętne kary za przekroczenie limitów produkcji wyznaczonych przez UE i ukierunkowanymi dotacjami przeprowadzono taka przebudowa struktury gospodarstw wielotowarowych, iż pozbawiono polskie rolnictwo istniejącego wówczas potencjału produkcji żywności ekologicznej opartej na nawozie naturalnym.
Jeśli potencjał polskiego rolnictwa był przeszkodą w wieloletnich zabiegach o przyjęciu Polski do UE, to co można powiedzieć o potencjale produkcyjnym ukraińskich czarnoziemów.
Chyba nie trzeba wyjaśnień.
Wasz KO Mentator
fot. public domain
17.07.2023