Co łączy posłów Ryszarda Wilka i Edwarda Siarkę? Są z okolic Nowego Sącza. Pierwszy z Konfederacji, drugi z PiS. W wyborach parlamentarnych zebrali po blisko 20 tysięcy głosów. I na ostatnim posiedzeniu znaleźli się w centrum uwagi. Chociaż ja chciałbym "odzobaczyć" ich popisy, pewnie tak samo jak wszyscy, którzy na nich zagłosowali.
Poseł Wilk był... niedysponowany. Dopiero dzień później wyjaśnił, iż "przegrywa walkę z choroba alkoholową".
"Bardzo przepraszam wszystkich za moje wczorajsze zachowanie. Oddaję się do dyspozycji Klubu. Starałem się sumiennie wykonywać obowiązki posła, ale przegrywam z chorobą alkoholową. Podejmowałem próby, żeby temu zaradzić, jednak jak się okazało, te próby zawiodły. Nie zawieszam rękawic – walczę dalej. Moim kolejnym krokiem będzie terapia i poddanie się leczeniu" – napisał w piątek poseł Ryszard Wilk w oświadczeniu dla mediów.
Faktem jest, iż poseł razem ze swoją "niedyspozycją" wszedł na salę obrad. A później chwiejnym rokiem wychodził, po zdecydowanej uwadze Szymona Hołowni.
"Ledwo idzie"; "Skandal"; "Nokaut"; – gwałtownie pojawiły się takie komentarze. Podobno koledzy Wilka z ław sejmowych nie widzieli, w jakim stanie znalazł się w sejmowych ławach.
– Nikt nie miał szans tego dopilnować, bo Wilk wchodził na salę "normalnie". Nie wyglądał na pijanego. Usiadł w ławach poselskich, było ciepło i go "wzięło". Wtedy już wiadomo było, iż coś jest nie tak – powiedział Wirtualnej Polsce jeden z posłów, który był w tej sytuacji obok Wilka.
Szczerze mówiąc, to jednak zadziwiające, iż nikt nie potrafił zareagować w porę, by po cichu go "ewakuować", zanim do porządku przywołał go sam marszałek. Rozumiem, iż poseł walczy z problemami zdrowotnymi, ale nałogi się leczy. Nie ma w jego partii nikogo, kto mógłby mu pomóc?
Nie będę w to wnikał, patrzę tylko na to, co wszyscy zobaczyli w Sejmie. O Wilku było jednak głośno już w ubiegłym roku, kiedy wyszło, iż zachowywał się agresywnie na terenie Miasteczka Galicyjskiego. Świadkowie mówili wówczas, iż miał być pod wpływem alkoholu, grozić nożem sobie i innym.
W Sejmie bywało, iż niektórych posłów dopadała "niedyspozycja". Zresztą Ryszard Petru pokusił się o diagnozę na antenie w Polsat News, iż "być może ci bardziej podchmieleni, gdy są wieczorne głosowania, siadają z tyłu. Taka taktyka".
Ale posiedzenie Sejmu to nie mecz czy inne zawody, żeby rozmawiać o taktyce. Chyba iż na argumenty na mównicy. Posłowie wybrani przez Polaków przychodzą tam do pracy. jeżeli kogoś szef zobaczy w pracy pod wpływem, może go zwolnić.
Trzymając się jeszcze sportowych słówek, posłom powinna grozić... dyskwalifikacja. Czasowa lub na stałe. jeżeli ktoś łamie zasady, schodzi z boiska z czerwoną kartką. Hołownia choćby zareagował stanowczo, ale musiał uwzględnić jeszcze jednego sejmowego "asa". Bo 20 lutego przy Wiejskiej był wyjątkowy pokaz parlamentarnej żenady.
"Poseł Siarka i Poseł Wilk skompromitowali siebie i Sejm. Dziś zawnioskuję o ukaranie obu posłów najwyższą możliwą karą - po 20 tysięcy złotych. Zleciłem też Kancelarii przygotowanie rozwiązań, które pozwolą badać posłów alkomatem. Nie ma zgody na warcholstwo. Kończymy długą tradycję tolerowania obecności pijanych posłów. Not on my watch" – ogłosił marszałek. choćby nie hamował się, co do przyczyn zachowania Wilka.
Poseł Siarka co prawda nie był "niedyspozycyjny". Mało tego, okazał się wyjątkowo aktywny, tylko w sposób haniebny. Kiedy krytykował Donalda Tuska, oskarżając go o m.in. łamanie prawa, w odpowiedzi Siarka krzyknął z sali: "kula w łeb, szybko".
Jakby tego było mało, poseł Siarka (niestety) postanowił się wytłumaczyć. "'Władysław Broniewski- Bagnet na broń'... Za tę dłoń podniesioną nad Polską - kula w łeb!". Tym, którzy nie znają poezji Broniewskiego wyjaśniam, iż moje pokolenie recytowało ten tekst na szkolnych akademiach. W emocjach wracają znajome frazy, które mogą bulwersować. Przepraszam" – napisał.
Tak, padło słowo przepraszam, tylko co z tego? Rzucone w dyskusji "kula w łeb, szybko" kojarzy się jednoznacznie. Później przed kamerami Siarka jeszcze przyznał, iż takie mocno wypuszczone sformułowanie może być odebrane w oczywisty sposób. No cóż, przyszła refleksja. Szkoda, iż po prostu nie ugryzł się w język.
W sumie współczuję Hołowni, iż musiał ogarniać taki bałagan. Szanuję reakcję na zachowanie posłów. Ale mam nadzieję, iż pomysł z alkomatami wróci, bo najwyraźniej jest potrzebny. Może także jakiś program wsparcia dla posłów walczących z nałogiem? Oby to nie były puste słowa na fali kolejnej afery z "niedyspozycją".
A poseł Siarka? Chciałbym napisać po prostu: bez komentarza. Pomyślałem, iż nie warto powtarzać mowy nienawiści. Z drugiej strony poseł PiS ustawił się po najgorszej stronie sceny. Razem z tymi, którzy zamieniają Sejm w żałosny ściek. I za to też powinna być czerwona kartka.