Rywalizacja na rynku półprzewodników zaostrza się. Tajwańska firma TSMC (Taiwan Semiconductor Manufacturing Company) buduje w Arizonie nową fabrykę, która pochłonie 12 mld USD. Inwestycja ta jest ważna nie tylko z biznesowego punktu widzenia, ale także z geopolitycznego. Z tego powodu budowę odwiedzili Prezydent Joe Biden i Tim Cook, prezes Apple.
Tajwańska firma TSMC (ang. Taiwan Semiconductor Manufacturing Company) odpowiada za ponad 90 proc. produkcji najnowocześniejszych półprzewodników wykorzystywanych m.in. w telefonach i 53% wszystkich rodzajów czipów. Europa odpowiada za ok. 10% wartości całego procesu tworzenia układów scalonych i półprzewodników , Chiny – za 26%, a USA – za 33%. Produkcja układów scalonych jest niezwykle złożonym procesem, którego poszczególne ogniwa rozsiane są po całym świecie. W kilku miejscach łańcucha produkcji pojawiają się wąskie gardła i funkcjonują firmy posiadające pozycję monopolistyczną. W okresie pandemii COVID-19 przełożyło się to na problemy producentów samochodów i elektroniki, w tym największych europejskich i amerykańskich, którzy zmuszeni byli do wstrzymywania produkcji właśnie przez brak dostępu do półprzewodników produkowanych w Azji.
Prezydent Joe Biden podpisał w tym roku ustawę, w której ok. 52,7 mld USD przewidziano na rozwój amerykańskiego przemysłu półprzewodników – w tym badania i rozwój, a także na szkolenie pracowników i zachęty dla firm. W podobnym kierunku idzie Unia Europejska – wiosną Komisja Europejska przedstawiła projekt aktu o czipach (Chips Act), w ramach którego wsparcie publiczne na rozwój produkcji czipów w Europie ma wynieść ok. 43 mld EUR, a dodatkowe środki mają zostać zmobilizowane w formie inwestycji prywatnych do 2030 r. Zakończenie prac nad unijną legislacją oczekiwane jest w I połowie 2023 r., a w tej chwili udało się uzgodnić wspólne stanowisko Państw Członkowskich.
Komisja Europejska stawia jako jeden z celów strategicznych uzyskanie 20% udziału w rynku półprzewodników do 2030 r. Naciski Brukseli i Waszyngtonu na przeniesienie produkcji z Azji do Europy i USA wynikają nie tylko z przesłanek biznesowych, ale również rozważań dotyczących bezpieczeństwa. Produkcja w Europie skoncentrowana jest na starszych technologiach i większych układach (wykorzystywanych między innymi w przemyśle motoryzacyjnym, ale zbyt dużych dla najnowocześniejszego sprzętu elektronicznego), a firmy z naszego kontynentu odpowiadają tylko za ok. 4%. inwestycji, co prowadzi do zwiększenia dystansu od technologicznych liderów. Akt w sprawie czipów ma tę sytuację zmienić, a pozytywne sygnały płyną też od największych firm – w marcu 2022 r. Intel, gigant w branży półprzewodników i układów scalonych, ogłosił swój program inwestycyjny w Europie, w ramach którego 33 mld EUR mają być przeznaczone na inwestycje w proces produkcyjny, w tym w centra badawczo-rozwojowe w Polsce.
Przyciągnięcie fabryki TSMC do USA jest niewątpliwie sukcesem amerykańskiej dyplomacji ekonomicznej. W Europie firma nie ogłosiła decyzji inwestycyjnych o porównywalnej skali. Jak zaznacza Polski Instytut Ekonomiczny deglobalizacja łańcuchów produkcji i tzw. friendshoring, czyli przenoszenie produkcji do państw będących w dobrych stosunkach z krajem, w którym jest siedziba firmy, dopiero się zaczyna, a konkurencja między krajami i regionami o przyciągnięcie inwestycji zaostrza. Najbliższe lata mogą przynieść spore zmiany na rynku, a skala niezbędnych inwestycji i poziom uzależnienia innych przemysłów od dostaw czipów wskazuje, o jak wysoką stawkę toczy się gra.
narodowcy.net/Polski Instytut Ekonomiczny