Szok! Donald Trump wściekły za kazanie o LGBT i imigrantach 🎥

wbijamszpile.pl 6 hours ago

Podczas nabożeństwa we wtorek w Katedrze Narodowej w Waszyngtonie prezydent Donald Trump i wiceprezydent JD Vance nie kryli swojego zmieszania. Biskup Mariann Edgar Budde, znana z lewicowych poglądów, wykorzystała okazję do politycznego manifestu. Jej słowo, choć rozpoczęte wezwaniem do jedności, gwałtownie przerodziło się w listę pretensji i żądań, głównie kazanie o LGBT i imigrantach.

Czy to kazanie czy może manifest polityczny?

Budde w swoim wystąpieniu zwróciła się bezpośrednio do Trumpa, apelując o „miłosierdzie” wobec mniejszości seksualnych i imigrantów. Jej dramatyczny apel, by troszczyć się o dzieci LGBTQ, które „boją się o swoje życie”, był jak kij w mrowisko.

Są geje, lesbijki i dzieci transpłciowe w rodzinach Demokratów i Republikanów – przypomniała prezydentowi.

W dodatku sugerowała, iż administracja Trumpa nie okazuje im wystarczającego „współczucia”.

Budde posunęła się jeszcze dalej, przedstawiając imigrantów jako niewiniątka, które „myją naczynia w restauracjach, pracują na nocnych zmianach w szpitalach i płacą podatki”. Z kontekstu wynikało, iż biskup najwyraźniej zapomniała o tym, iż Trump wielokrotnie podkreślał, iż jego administracja ściga jedynie przestępców. Ale cóż, lewica najwyraźniej woli ignorować fakty na rzecz narracji o „miłosierdziu”.

Czytaj więcej: Donald Trump ponownie prezydentem USA. Historyczny powrót

Bishop Mariann Edgar Budde: "The vast majority of immigrants are not criminals. They pay taxes and are good neighbors…may I ask you to have mercy Mr. President on those in our communities whose children fear that their parents will be taken away." pic.twitter.com/iXaHJrPsof

— CSPAN (@cspan) January 21, 2025

Kazalnica czy trybuna polityczna? Kazanie o LGBT

Nie pierwszy raz Budde wykorzystała ambonę, by promować lewicową agendę. W 2020 roku krytykowała Trumpa za jego reakcję na protesty po śmierci George’a Floyda. Zarzucała mu „stosowanie przemocy wobec pokojowych demonstrantów”. Jednak kulminacją jej ataków było potępienie Trumpa za pokazanie się z Biblią przed kościołem św. Jana. Jak powiedziała, „Trump próbował przejąć autorytet duchowy”, co, zdaniem Budde, było „niewybaczalne”.

Tym razem biskup poszła jeszcze dalej, twierdząc, iż „wszyscy jesteśmy dziećmi jednego Boga”, co najwyraźniej miało usprawiedliwić jej apel o miłosierdzie dla imigrantów bez dokumentów. Przy okazji wplatała odniesienia do „różnorodności”, „poszanowania różnic” i innych modnych haseł, które zwykle pojawiają się w lewicowym słowniku. Można było odnieść wrażenie, iż zamiast modlitwy o jedność narodową, słuchamy politycznego wiecu.

Trump odpowiada jednością – ale na swoich warunkach

W swoim inauguracyjnym przemówieniu Trump wyraźnie zaznaczył, iż jego administracja będzie dążyć do społeczeństwa opartego na zasługach, a nie na polityce tożsamości.

„Są dwie płcie: mężczyzna i kobieta” – przypomniał prezydent, wywołując owacje.

Dodał, iż polityki inżynierii społecznej zostaną wyeliminowane, a zasady będą jednakowe dla wszystkich.

Budde, jak można było się spodziewać, skupiła się na swoim przesłaniu o „współczuciu”, które stało się leitmotivem jej kazania. Jednak reakcje Trumpa i Vance’a, którzy wymieniali się uwagami, sugerowały, iż nie byli oni pod wrażeniem. Słowa Budde, zamiast zjednoczyć zgromadzonych, podkreśliły podziały, które wciąż dzielą amerykańskie społeczeństwo.

mn

Dołącz do naszej społeczności!

Śledź nas na naszych mediach społecznościowych i bądź na bieżąco!
Read Entire Article