W poprzednim tekście napisałem, iż w ostatnich wydarzeniach dostrzegłem jeden punkt przełomowy i dwa znaki czasu. O jednym ze znaków napisałem. O drugim nie wiem czy napiszę, ponieważ obawiam się, iż mogę nie mieć nic interesującego i oryginalnego do napisania, a chodzi o koronację króla w Wielkiej Brytanii. Zatem zabieram się za realizację groźby i opisuję wspomniany punkt przełomowy.
Po tym, gdy pomyliłem się uważając, iż wojna na Ukrainie nie wybuchnie, o samej wojnie już starałem się nie wypowiadać. Z różnych aspektów wojen militarny interesuje mnie najmniej. Uważam, iż poza tym nie jest tak istotny, jak aspekty polityczny oraz gospodarczy. Dodatkowo nie mam dostępu do wiarygodnych, dających się zweryfikować źródeł, a biorąc pod uwagę, iż wszystkie wojujące strony na potęgę kłamią, więc śledzenie kto, co zdobył, jakiej broni użył albo ilu żołnierzy przeciwnika zabił jest stratą czasu. Przynajmniej w moim przypadku. I tak z tego co się dzieje widać, iż od strony militarnej Ukraina wojny nie wygrywa i chyba ma na to coraz mniejsze szanse. W tym się nie pomyliłem. Uważałem ponadto, iż to w gruncie rzeczy wojna rosyjsko – amerykańska. W tym też się nie pomyliłem. Jednak teraz właśnie ten pogląd muszę zweryfikować. Otóż wspomniany punkt przełomowy polega na tym, iż ta wojna przestaje albo już przestała być wojną rosyjsko – amerykańską, a przekształca się politycznie i gospodarczo w wojnę chińsko – amerykańską.
Póki co strzelają i zabijają się Rosjanie z Ukraińcami. Jednak polityczne i gospodarcze kierowanie tą wojną z ukraińskiej strony przejęli już dawno Amerykanie, a teraz po drugiej stronie politycznie i również gospodarczo – choć trudno mi stwierdzić w jakim stopniu – Chiny usuwają w cień Rosję. W działaniach Chińczyków dopatruję się realizacji jednej z nauk wielkiego ich stratega Sun Zi, według której największym zwycięstwem jest pokonanie wroga bez starcia militarnego. Póki co, w globalnej rywalizacji z USA Chińczycy wygrywają bez bezpośredniego konfliktu militarnego. Pytanie jak długo jeszcze? Amerykanie również pilnie studiują nauki Sun Zi i wyciągają wnioski. Nie mogą sobie zbyt długo pozwalać na ogrywanie przez Chińczyków. Uważam, iż nie będą mieli wyjścia i wcześniej niż później będą musieli militarnie powstrzymać ekspansję Chin. Pytanie, w którym momencie i gdzie dojdzie do otwartego starcia? Czy będzie to jakaś eskalacja wojny na Ukrainie? A może będzie to Tajwan? Albo czy też w innej części świata pojawi się nowy punkt zapalny, gdzie konflikt chińsko – amerykański eksploduje? Nie wiem tego, choć przypuszczam, iż nie będzie to Ukraina. Wojna na Ukrainie pozostanie wojną zastępczą.
Cel Amerykanów w wojnie na Ukrainie wydaje się być cały czas taki sam, czyli jak największe militarne, gospodarcze i polityczne osłabienie Rosji, prawdopodobnie do stanu, w którym będą mogli narzucić jej swoją wolę. Z tych samych powodów Chińczycy nie mogą pozwolić na zbytnie osłabienie Rosji przez Amerykanów. Prawdopodobnie z tego powodu – wbrew Amerykanom – mogą dążyć do powstrzymania tej wojny. Czy ich ostanie propozycje czegoś w rodzaju planu Marshalla dla Ukrainy są przejawem tej strategii? Być może. Nade wszystko uważam jednak, iż wejście Chińczyków do gry w wojnie na Ukrainie zmienia ten konflikt z regionalnego w globalny i przyspiesza wybuch militarnego starcia chińsko – amerykańskiego, choć przez cały czas wojna na Ukrainie jest wojną zastępczą.
Jakie skutki ten punkt przełomowy będzie miał dla Polski? Nie spodziewam się niczego dobrego. Ze względu na fatalną politykę rządu PiS-u w stosunku do tej wojny, przekształcenie jej w wymiarze politycznym i gospodarczym w konflikt chińsko – amerykański pogorszy położenie Polski. Polityka rządu PiS-u świadomie zmierza do pogorszenia relacji z Chinami. Pojawiają się również całkowicie idiotyczne głosy nawołujące do zerwania stosunków dyplomatycznych z Rosją. Tę politykę, zmierzającą do jakiejś katastrofy, dopełniają zamiary tworzenia związku państwowego z Ukrainą. Weźmy teraz pod uwagę najbardziej prawdopodobny rozwój wydarzeń, sprowadzający się do tego, iż Ukraina wojnę przegrywa, a w innej części świata wybucha militarny konflikt chińsko – amerykański. Czy Amerykanie przez cały czas będą wspierać już nie Ukrainę, ale Polskę?
Uważam, iż nie. Cały swój potencjał będą musieli skoncentrować przeciwko Chinom i pewnie będą jeszcze żądali pomocy od sojuszników z NATO. Polska zerwawszy stosunki dyplomatyczne z Rosją i również przez to będąca z nią faktycznie w stanie wojny, a w dodatku rozbrojona, to na co i na kogo może liczyć? Rząd PiS-u już zadbał o jak najgorsze relacje z Niemcami, które poza tym nie są potęgą militarną i nie są w stanie zmienić tego w krótkim czasie. Mogę sobie wyobrazić, iż Niemcy porozumieją się z Rosjanami i zabezpieczą swoje firmy w Polsce. Nie mogę jednak sobie wyobrazić, iż w obecnych realiach politycznych Niemcy wystąpią militarnie, by bronić Polski. Można jeszcze podywagować czy Francja albo Wielka Brytania udzielą nam gwarancji bezpieczeństwa, ale w kontekście historycznym to raczej bardzo smutny żart.
Nieuchronnie zbliża się wielki konflikt chińsko – amerykański. Polska zdewastowana wewnętrznie jako państwo, rozbrojona, realnie pozbawiona sprzymierzeńców, którzy w razie również nieuchronnego starcia z Rosją będą mogli ją skutecznie wesprzeć, niczym podpity podskakiewicz na wiejskiej zabawie, opuszczony przez kolegów – osiłków, czeka bezradnie na ciosy i kopniaki od wściekłych osiłków z obcej wsi, których obrażał i poszturchiwał. Zastanawiam się czy możliwym jest już nie odwrócenie, ale choćby powstrzymanie tego staczania się ku katastrofie?
Andrzej Szlęzak