Nie udało się zdestabilizować Rosji, nie doznała szoku gospodarczego, społeczeństwo nie wyszło na ulice. Nie było „regime change” – obalenia Putina i przejęcia władzy przez zapadników. Pomimo tak potężnego ciosu. Dlaczego?
Rosji zadano potężny cios, który opisywałem w tekście „Rosja po roku gospodarczej wojny” (Szczęśniak: Rosja po roku gospodarczej wojny | Myśl Polska (myslpolska.info). Gospodarka lekko się zachwiała, co oczywiste i nie do uniknięcia, zwolniła (zamiast 3% wzrostu, zanotowała 2,2% spadku), ale wytrzymała i odżyła. Jak to się stało?
Przeszkodą w znokautowaniu rosyjskiej gospodarki nie był jej rozmiar. To zaledwie 1,8% światowego PKB, gdy z drugiej, tej atakującej gospodarczo strony, stoi 42% globalnej gospodarki – 25-krotnie więcej. Jednak udział w światowym handlu jest znacznie poważniejszy. Oczywiście w surowcach, nieprzetworzonych produktach, co jest oczywistą słabością, ale są to towary najważniejsze i bardzo trudno je zastąpić. Rosja zajmuje 11% światowego handlu ropą naftową i produktami, 17% gazu ziemnego, 17% pszenicy, 20% nawozów potasowych, 30% amoniaku… i wielu innych.
I ten eksport, a szczególnie surowce energetyczne, najważniejsze źródło dochodów, nie załamał się dzięki zręcznej polityce utrzymania się na rynku światowym. Choć zapłacono za to niezwykle niskimi cenami rosyjskiej ropy czy węgla. Rosja nie zarabia tyle, ile mogłaby, ale sprzedając mniej, musząc obniżać ceny eksportu – zarabia i tak krocie.
Waszyngton nie może podjąć drastycznych działań, jak choćby całkowite odcięcie Rosji od dolara. Ta „opcja nuklearna” w handlu międzynarodowym wywołałaby taki chaos, iż koniec dolara jako światowej waluty, mógłby się wydarzyć znacznie szybciej niż najwięksi czarnowidze wieszczą. Ameryka stworzyła dzisiejszy globalny rynek, kontroluje go i czerpie z niego ogromne korzyści, ale jednocześnie odpowiada zań wobec całego świata. Wywołując głód przez astronomiczne ceny żywności czy nawozów w najbiedniejszych częściach świata – zdyskredytowałaby się ostatecznie.
Rosja wytrzymała także uderzenie w system finansowy. Bank centralny, wielokrotnie krytykowany przez radykalnych patriotów za reprezentowanie interesów zachodu („zdrada!”), zareagował wzorcowo, przeprowadzając kilka operacji (jak podniesienie stóp czy blokada wypływu środków za granicę, ograniczenie wypłat gotówki), stabilizując funkcjonowanie banków, dotkniętych sankcjami i odcięciem kapitału zagranicznego. Przyniosły efekt prace, prowadzone już od 2014 r., gdy zbudowano analog SWIFT-a i wprowadzono rosyjską kartę płatniczą MIR. Wcześniej bowiem dominowali na tym rynku zachodni monopoliści – Visa i MasterCard. Dzięki temu ich nagłe wyjście z Rosji w marcu 2022 r. nie spowodowało zapaści systemu finansowego. Od ponad dekady zmniejsza się konsekwentnie dolaryzacja gospodarki, która opanowała całe sektory gospodarki.
Sukces w uniknięciu kryzysu zawdzięcza też Rosja rozważnej polityce budżetowej. Zwykle budżet państwa rosyjskiego nie ma deficytu. Takie się zdarzają w latach kryzysów, takich jak 2022 r. I z pewnością będzie jeszcze większy w tym roku. Jednak nie osłabia to stabilności finansowej państwa, gdyż jego zadłużenie jest mikroskopijne (13% PKB, gdy USA – 123%). Dlatego też nie wypaliła próba sprowokowania bankructwa Rosji na rynku finansowym.
Rosyjska gospodarka wytrzymała także uderzenie korporacyjne – masowy exodus zachodnich wielkich graczy. To na chwilę sparaliżowało wiele gałęzi przemysłu, usług, handlu. Ale zainterweniowało państwo, broniąc miejsc pracy, a rosyjski biznes przejął opuszczone nisze. Już jesienią przywrócono 90% utraconych miejsc pracy, zmieniono kooperantów technologicznych i odzyskano rynki, dochody z których dotychczas wypływały za granicę. Jak choćby restauracje McDonald’s, które przejął rosyjski biznes, zastępując je marką „Smacznie. Kropka”. Więc zamiast fali bankructw rosyjskich przedsiębiorstw, odciętych od zachodniego kapitału, nastąpiła ich ekspansja i przejęcie obszarów zajętych przez zachodnich konkurentów. Widząc to, zaledwie co dziesiąta zachodnia korporacja ewakuowała się z Rosji, wiele ograniczyło działalność, ale przeważająca ilość (szacunkowo trzy czwarte) działa dalej, nie chcąc rezygnować z rynku, który latami zdobywała.
Ale to nie koniec paradoksów odporności rosyjskiej gospodarki. Czytajcie „Gaz do dechy” w Myśli Polskiej.
Andrzej Szczęśniak
fot. public domain
Myśl Polska, nr 9-10 (26.02-5.03.2023)