Poniżej przedstawiamy niezwykły dokument dotyczący przyszłej zachodniej granicy Polski. W latach 1940/1941 w ramach prac rządu Władysława Sikorskiego funkcjonowała komórka mająca za zadanie przygotowanie polskich postulatów na konferencje pokojową po klęsce Niemiec.
Pracami tej komórki kierował Marian Seyda (1979-1967), działacz Narodowej Demokracji. Biuro, którym kierował Seyda, a w którym pracował m.in. młody Antoni Dargas (1915-1991), przyszły red. naczelny „Myśli Polskiej”, przybierało różne nazwy – od Biura Celów Wojny do Ministerstwa Prac Kongresowych.
Prace Biura były utajnione, gdyż nie chciano nagłaśniać daleko idących polskich postulatów granicznych przed zakończeniem wojny. Jesienią 1940 roku w Londynie powstał tajny dokument pt. „Projekt zarysu nowych granic Rzeczpospolitej” (datowany 17.10.1940). Został on rozesłany do kilku osób z prośba o opinię. Jedną z tych osób był wiceadmirał Jerzy Świrski (1882-1959), szef Kierownictwa Marynarki Wojennej. W dokumencie tym Świrski mocno stawia sprawę konieczności przyłączenia do Polski miasta Szczecin. Był to jeden z pierwszych dokumentów postulujący takie rozwiązanie. Jak się okazało, postulat ten został spełniony, choć w zupełnie innych okolicznościach, których ani Świrski, ani nikt inny w tym czasie nie mogli przewidzieć. Dokument znajduje się w teczce dotyczącej granicy zachodniej Polski, która jest w zasobie Archiwum Stronnictwa Narodowego (własność Fundacji Narodowej im. Romana Dmowskiego):
M.S. Wojsk.
KIEROWNICWTO MARYNARKI WOJENNEJ
51, New Cavendish Street,
London, W.1.
L.dz. 149/tjn.
Dnia 4 marca 1941 r.
PM MINISTER SEYDA,
/do rąk własnych/
W odpowiedzi na tamt. pismo L.dz.15/41/D. z dnia, 15.I.1941 r. uprzejmie donoszą:
I.a./ W przesłanym mi do wglądu projekcie zarysowanych granic – w sprawach morskich – wymienia się /str.16./ iż Polska posiadałaby pięć większych portów: Królewiec, Piławę, Elbląg, Gdańsk i Gdynię.
Dla celów handlowych Piława-Królewiec są niedogodnymi portami – te dwa mogą być brane pod uwagę tylko jako jeden port.
Elbląg natomiast nie jest prawie wogóle portem do użytku żeglugowego. Miał on znaczenie przed wiekami, jako leżący przy ujściu Nogatu, gdy Gdańsk robił trudności i zachodziło pytanie, czy nie udałoby się skierować nurtu Wisły na Elbląg. Do tego nie doszło. Jest tam w tej chwili tylko duża stocznia, a raczej jej odłam /Schichauwerft/ budujący o ile wiadomo, nie kadłuby a tylko maszyny i motory.
Liczbę 5-ciu. portów należy zatem na str.16. zredukować do 3-ch /Gdańsk, Gdynia, Królewiec/
b/ Ze spraw ogólnych-zagadnień ludności niemieckiej po doświadczeniach na naszym wybrzeżu – jestem optymistyczniej nastawiony.
Jeżeli tylko po klęsce Niemiec i ruchu socjalistyczno-narodowego Polska wykaże energię i odpowiednią organizację, to ludność, która będzie posiadała jakiekolwiek prawa do przyznania się do pochodzenia polskiego, napewno to zrobi i następne pokolenie wychowane w duchu polskim, będzie polskim. Dlatego myślę, iż liczba osób, która w tej chwili wykazuje pewien indyferentyzm w ich działalności politycznej i partyjnej z chwilą przyłączenia do Polski, zadeklaruje polskość i władze nasze ją zaaprobują, będzie większa niż to memoriał przewiduje.
- Na postawione mi pytania konkretne, mam zaszczyt zakomunikować moje zdanie następujące:
a/ Kanał Kiloński – jest dziełem niemieckim, którego celem była możność niekontrolowanego przez czynniki zewnętrzne przesuwania floty wojennej Niemiec z Bałtyku na Morze Północne i odwrotnie.
Dla obcej żeglugi handlowej było to skróceniem drogi, ale z tego korzystali niemcy, którzy czerpali stąd korzyści materialne.
Przez postęp techniki okrętowej, komunikację lotniczą, zagadnienie „skrócenia drogi” nie jest sprawą zasadniczą.
Zatem Kanał Kiloński najwięcej potrzebny jest adekwatnie tylko Niemcom, ich flocie wojennej.
Zdemilitaryzowanie Kanału i jego bliskiego zaplecza, miało już miejsce w postanowieniach Traktatu Wersalskiego z 1919 r.
Zostało ono przekreślone ze strony Trzeciej Rzeszy, jak i inne postanowienia tego traktatu.
Obsadzenie strefy Kanału wojskiem międzysojuszniczem, angielskim czy polskim – nie rozwiąże również skutecznie i definitywnie sprawy Kanału.
Odrodzenie, nie wiem jak obciętej w przyszłym traktacie pokojowym siły Niemiec, – nie da się nigdy przewidzieć. Jednym z jej pierwszych wysiłków o ile nie uda się już wpierw prośbą i groźbą wytargować powrotu Kanału pod władzę Niemiec – będzie jego zdobycie.
Dlatego jedynym definitywnem załatwieniem sprawy Kanału i zabezpieczeniem przed wszelkiemi ewentualnościami na przyszłość – a zarazem jednym z poważnych atutów wytrącenia możności odbudowy siły militarnej Niemiec – jest zniszczenie Kanału Kilońskiego.
Jego zasypanie będzie jednym z łatwych sposobów zatrudnienia masy niemieckich rąk roboczych, zajętych w tej chwili w służbie wojskowej lub w służbie w przemyśle wojennym Rzeszy.
b/ Oczywiście, trzeba będzie dla przejścia na Bałtyk i z Bałtyku ciężkich okrętów wojennych, już chociażby w naszym i angielskim interesie, zapewnić inną dogodną drogę – która byłaby wolna od kontroli niemieckiej, która byłaby daleką od ich brzegów.
Obecnie są trzy drogi: Mały Bełt, Wielki Bełt i Sund.
Jedynie Wielki Bełt zapewnia możność drogi na Bałtyk dużych okrętów wojennych.
Jest on nawigacyjnie niedogodny i prowadzi za blisko wybrzeży niemieckich. Dlatego trzeba pogłębić Sund do co najmniej 12-tu metrów. /Obecnie ma głębokość pozwalającą na przepłynięcie tylko mniejszych okrętów i lekkich krążowników włącznie/.
Danja albo Danja i Szwecja muszą się na to zgodzić.
Robotę tą należałoby nałożyć również na Niemców, którzy posiadają na to i odpowiednie siły fachowe i odpowiedni tabor pogłębiarski. Oczywiście pod kontrolą Sprzymierzonych.
c/ Kontrola i opieka nad tą drogą nawigacyjną powinna na zawsze pozostać w ręku Anglików i Polaków, a również zabezpieczenie militarne – najlepsze przez wojskowe obsadzenie garnizonami i artylerią polską i angielską wyspy Zelandii.
d/ Jednym z punktów przyszłego traktatu pokojowego powinno być zniszczenie wszelkich fortyfikacyj i artylerji na niemieckim wybrzeżu i wyspach.
e/ Niezbędnem jest zapewnienie dla Polski zagwarantowanej traktatem bazy morskiej na Morzu Północnem dla rybołówstwa.
Potrzebę tą odczuwało się już przed wojną. Chodzi o małą przystań dla statków rybackich, możności przeładunkowe, magazynowe i tp.
Nie chodzi o polskie prawa suwerenne, ale o zagwarantowanie użytkowości pod kontrolą sojuszniczą. Byłyby najlepsze okolice lub jakiś zakątek na wyspie Sylt lub Helgoland, które jak wiadomo służą obecnie głównie niemieckim celom wojskowym.
f/ Na wyspie duńskiej Bornholm powinna być stworzona baza lotnicza i morska dla Polski i W.Brytanii.
g/ Sprawa granic zachodnich.
W odniesieniu do spraw morskich, żadna z proponowanych linji granicznych nie jest dobrą.
Do Polski musi być włączony Szczecin z całą zatoką i wyspami Uznań i Wołyń, oraz pewne zabezpieczenie od zachodu – a więc gdzieś po Gryfję.
Bez względu na to która, prócz zielonej, linja graniczna byłaby przewidywana.
Każda z nich winna być odchylona na tyle na zachód, aby spełnić przedstawiony przeze mnie warunek przyłączenia Szczecina do Polski. Choćby choćby nasza granica zachodnia ze względów populacyjnych w swej północnej części miała nienaturalne, wojskowo-strategicznie niekorzystne wygięcie na zachód.
Jest to niezbędne ze względów polityczno-gospodarczych.
Szczecin leżąc przy ujęciu Odry, jest naturalnym zapleczem choćby przedwojennych ziem polskich: Górnego Śląska i dorzecza Warty. /Nawet w 1939 r. cukier z Wielkopolski szedł drogami wodnemi do Szczecina./.
Szczecin jest najdogodniejszym portem dla Czechosłowacji, któraby w nim miała odpowiednią wolną strefę.
Szczecin w rękach Niemców tworzy groźną konkurencję dla portów: Gdynia i Gdańsk.
Szczecin jest portem, połączonym już z Dunajem /Kanał Odra-Dunaj koło Komieryża – Przechowa/ i stąd naturalnem portem dla tranzytu z Czechosłowacją, Węgier, Rumunii, Jugosławii – z Morza Czarnego i ewentualnie Adriatyku.
Szczecin jest potężnym gospodarczym i przez to politycznym czynnikiem, – który powinien być w ręku Polski a nie Niemiec.
h/ Okrojenie granic Polski do uwidocznionej na mapie linji zielonej, musiałoby być uważane jako ostateczna granica ustępstw przy niepomyślnej konjunkturze.
Gdyby tak być miało – nie można wówczas dzielić na połowę jeziora Łeba, w tej chwili /względnie w 1939/ wielkiej bazy i szkoły dla wodnosamolotów niemieckich – ale z odpowiedniem zapleczem winno to jezioro należyć do Polski!
Proszę Pana Ministra w sprawach morskich o dalszy łaskawy kontakt ze mną.
SZEF KIEROWNICTWA MARYNARKI WOJENNEJ
ŚWIRSKI, wice-admirał.
3 zał. – zwracam
Fot. public domain i Fundacja Narodowa im. Romana Dmowskiego
Myśl Polska, nr 31-32 (30.07-6.08.2023)