„Szkoła mogłaby zabronić używania na swoim terenie telefonów komórkowych, ale nie mamy podstawy prawnej”. To zdanie słyszymy jako rodzice na wywiadówkach.
Mam troje dzieci w klasach II, VII szkoły podstawowej i II LO. Najstarsze ma już za sobą przeżycia związane z cyfrową agresją i interwencją policji w klasie, średnie „skazane jest” na SMSy, bo nie może mieć komunikatorów (i dzięki temu mniej płacze), a najmłodsze czeka w przyszłym roku rewolucja: na komunię wszyscy dostaną telefony. Od tych samych rodziców, którzy właśnie z niepokojem śledzili historię nękania na międzyszkolnej grupce WhatsApp w starszej klasie.
Myślę, iż te zjawiska zna każdy rodzic.
Ponieważ „szkoła nic nie może zrobić”, „rodzice są wolnymi ludźmi, nie możemy zabraniać” i tak dalej, nasze dzieci mają coraz wcześniej i częściej do czynienia z pornografią i przemocą obecną w internecie.
Na grupach rodzicielskich i nauczycielsko-rodzicielskich na WhatsApp (z których jestem szczęśliwie wykluczona, bo go odinstalowałam po przeczytaniu polityki prywatności) przewalają się tony zdjęć naszych dzieci i nieistotnych samonakręcających się burz.

Zapraszamy na staże, praktyki i wolontariat!
Dołącz do nas!Wisienką na tym torcie była wiadomość ze szkoły: proszę założyć konto na Gmailu – imię.nazwisko@[domena szkoły] gmail.pl – ośmiolatkowi. Nie zrobiłam tego. Rozumiem, iż trudno jest rozesłać wygodną ankietę do wielu osób i uzyskać odpowiedź.
Kleks bitej śmietany był w LO: „wyrzucę cię z zajęć, jak nie będziesz miał maila: imię[email protected]”.
Jeśli polska szkoła chce mieć domenę, musi ją mieć w prywatnej amerykańskiej firmie? jeżeli nauczyciel chce się skomunikować z rodzicami, którzy nie klikają w Librusa [platforma dla systemu oświaty i rodziców – przyp. red.], bo jest najbardziej oporną aplikacją w ich telefonie, musi wybrać komunikator, który śledzi jego telefon? Nie ma innych rozwiązań? Wiem, iż Gmail hula, iż arkusze, ankiety, dokumenty są bardzo wygodne. Wiem, iż na WhatsAppie ludzie się odezwą.
Wygoda jest najwyższą wartością.
Działamy bez cenzury. Nie puszczamy reklam, nie pobieramy opłat za teksty. Potrzebujemy Twojego wsparcia. Dorzuć się do mediów obywatelskich.
Wzmocnij kampanie obywatelskie Instytutu Spraw Obywatelskich
Przekaż swój 1,5% podatku:
Wpisz nr KRS 0000191928
lub skorzystaj z naszego darmowego programu do rozliczeń PIT.
Dzieci nie potrzebują na terenie szkoły telefonu. Mogą dać znać opiekunom „jestem w szkole” i odłożyć telefon do skrytki. O takiej skrytce marzy dyrekcja szkoły, w której uczy się moje najmłodsze dziecko. Nie może tego zrobić, bo to niezgodne z prawem. Czy na pewno? Czy jest na to sposób? Jakiś wybieg, jak RODO. Podpisz dobrowolnie, ale jeżeli nie podpiszesz, nie możemy zrealizować naszej usługi.
Są wyjątki – w klasach z oddziałami integracyjnymi są dzieci, które mają aplikacje monitorujące np. poziom cukru we krwi i takie urządzenie jest niezbędne. Leży u pani na biurku.
Na wywiadówce w klasach I-II jest to wszystko oczywiste. A potem przychodzi trzecia klasa, maj – i każdy musi mieć telefon, większy od telefonu kolegi.
A potem siódma i pierwsze próby samobójcze.
Cała ta sprawa po dłuższym przeanalizowaniu okazuje się znacznie trudniejsza. Zakaz telefonu w szkole nie oznacza, iż problem zniknie. Najbardziej brutalne akcje na komunikatorach realizowane są po lekcjach, w czasie wolnym, poza szkołą. Dawniej konflikt z dnia na dzień miał szansę przestygnąć, bo adwersarze rozchodzili się do domów. Teraz „zabawa” właśnie wtedy zaczyna się na dobre.
Zakaz telefonów w szkole – podtrzymuję.
Obowiązkowa edukacja cyfrowa rodziców, nauczycieli i dzieci – postuluję.
Pozdrawiam Instytut bardzo serdecznie i życzę Wam jak najlepiej.
[nazwisko i imię do wiadomości redakcji]
PS Syn w czwartej klasie zaczął chodzić do szkoły sam i dostał telefon. Najmniejszego, starego iPhone’a. Po dwóch miesiącach został on zamieniony na Nokię3310i (3310 to jak się okazało ekskluzywny rarytas był) i odebrał to jako degradację społeczną. Trzy lata później brak messengera okazał się zbawienny [wyżej wspomniane nękanie ucznia miało miejsce na messengerze – przyp. red.].