Stress besides kills

niepoprawni.pl 7 hours ago

Stres też zabija

15 marca b.r. zmarła Barbara Skrzypek, bliska osoba i współpracownik Jarosława Kaczyńskiego i tyle i aż tyle łączyło ją z polityką. W wywiadzie udzielonym w telewizji Republika, prezes PiS wyjaśnił, iż ze względu na stan zdrowia (miała krwotoki) zrezygnowała z pracy w wieku 65 lat i przeszła na emeryturę.

W związku z ponownym wszczęciem przez bodnarowską prokuraturę śledztwa w.s. tzw. „afery 2 wież” została wezwana i przesłuchana w charakterze świadka przez prokurator Ewę Wrzosek w dniu 12 marca, które według prokuratury miało trwać 4 godziny co nie jest spójne z informacją przekazaną w Internecie przez adwokata biorącego udział w tym przesłuchaniu, który twierdzi, iż trwało ono 5 godzin. Podczas 5 godzinnego przesłuchania zarządzono tylko jedną przerwę a przesłuchanie prowadziła prokurator E. Wrzosek w asyście dwóch adwokatów strony pozywającej, bez dopuszczenia przez prokuraturę pełnomocnika pani Barbary!

Po nagłej śmierci Barbary Skrzypek, prokuratura wydała następujący komunikat:

„Prokuratura: Nie widzimy związku między przesłuchaniem, a śmiercią

Jest nam bardzo przykro z powodu śmierci Barbary Skrzypek - powiedział Piotr Antoni Skiba w rozmowie z PAP w sobotę wieczorem. Nie widzimy jednak żadnego związku między przesłuchaniem, a śmiercią, i w przypadku powielania takiej narracji wskazującej na związek przyczynowy między faktem dokonania przesłuchania, a skutkiem w postaci śmierci, Prokuratura Okręgowa w Warszawie wystąpi na drogę cywilno-prawną w celu ochrony dobrego imienia prokuratury - oświadczył.

Przesłuchanie odbyło się w bardzo dobrej atmosferze, trwało ponad cztery godziny, w trakcie przesłuchania odbywała się przerwa dla odpoczynku - dodał prok. Skiba.

Jak ponadto poinformował "Barbara Skrzypek stawiła się na przesłuchanie w obecności pełnomocnika świadka, który nie został dopuszczony do czynności, albowiem interes prawny Barbary Skrzypek nie wymagał uczestnictwa pełnomocnika".

Przesłuchanie odbyło się bez pouczenia o jakichkolwiek możliwościach odmowy udzielenia odpowiedzi na pytania. Pani Skrzypek została przesłuchana jak zwykły świadek, bez żadnych podejrzeń co do ewentualnej przyszłej roli procesowej - zaznaczył prok. Skiba.”

A teraz przejdę do tytułu artykułu, stres też zabija i mam w tym życiowe doświadczenie, którym w aspekcie tego tragicznego zdarzenia nie mogę się nie podzielić. Sam fakt, iż 3 osoby będące fachowcami – prawnikami (nie mylić z przedstawicielami prawa, chyba iż jest to prawo takie jak im odpowiada i jak oni je rozumieją) „występujące w jednej bodnarowskiej drużynie” stają naprzeciw schorowanej emerytce, która ma pełną świadomość, iż zeznaje nie dlatego, iż cokolwiek łączy ją z „wyjaśnianą” przez prokuraturę sprawą ale tylko i wyłącznie by wydobyć z nie cokolwiek, co pomogłoby postawić zarzuty Jarosławowi Kaczyńskiemu.

Nietrudno zrozumieć jak się czuła Barbara Skrzypek bez obecności i wsparcia swojego pełnomocnika przed, podczas i po przesłuchaniu mając na uwadze „dokonania” prokuratury ze śledztw prowadzonych po 13 grudnia 2023 roku w trakcie których w sposób nieprawdopodobnie bezczelny znikały dowody maltretowania, poniżania świadków lub zatrzymanych (nagrania z kamer)

25 lat temu miałem 50-cio letnią koleżankę, która pracowała w banku jako kasjerka, była kobietą w kwiecie wieku radosną i nie schorowaną. Pracowała sumiennie a złe słowa ludzi bez serca i wywołany nimi stres pozbawiły ją życia a stało się to wręcz prozaicznie: kilkanaście minut przed zamknięciem banku przyszedł klient wpłacić na konto większą ilość gotówki przy której wymagane było potwierdzenie tożsamości a on nie miał przy sobie żadnego dokumentu. Odmowa przyjęcia wpłaty rozsierdziła go do tego stopnia, iż zrobił jej karczemną awanturę po czy trzasnął drzwiami i wyszedł. Wrócił 5 minut po zamknięciu banku kiedy koleżanka robiła już raport kasowy i zażądał przyjęcia wpłaty pokazując dowód tożsamości ale system bankowy nie pozwalał na dokonanie transakcji po zamknięciu banku więc zrobił jej kolejną awanturę, iż ochrona musiała go wyprowadzić. Czarę goryczy dopełnił kierownik zmiany w banku rugając ją za to, iż nie umiała obsłużyć klienta i iż chociaż postąpiła zgodnie z procedurą to klient z banku powinien wyjść zawsze zadowolony!

Kiedy wróciła do domu z pracy wieczorem była strzępem człowieka, jej mąż (mój kolega) nie mógł jej uspokoić, siedziała w kuchni i płakała, po zaledwie kilku godzinach dostała rozległy zawał i pomimo reanimacji zmarła.

ją z całą pewnością stres – bo złe słowa też zabijają.

Łącząc się w bólu z rodziną pani Barbary składam ta drogą kondolencje, dla mnie była i jest aniołem.

Read Entire Article