Stany Zjednoczone przeciekają

news.5v.pl 12 hours ago

Obserwowanie Stanów Zjednoczonych pod rządami prezydenta Trumpa 2 przypomina małą podróż w czasie. Wiele widzieliśmy nad Wisłą szeroką. Chociaż w cyfrowych czasach nasza pamięć szwankuje, nie wszystkie brewerie lat 2015-2023 zapomnieliśmy. Generalnie już wiadomo, iż zdobycie przez swawolnych populistów władzy uruchamia pewną dynamikę polityczną.

Najciekawsza zresztą jest owa dynamika, gdy znajdują się u władzy po raz drugi. Albowiem politycy, którzy obiecują „rozwalić system”, gdy wracają do steru rządów są doświadczeni, bardziej pewni siebie, słusznie uważają, iż ich legitymacja wyborcza jest poniekąd mocniejsza. W kontekście powrotu do władzy prezydent Donald Trump w kampanii wyborczej dodawał także sformułowanie: „bardziej kompetentni” – ale tutaj oczywiście go poniósł retoryczny talent.

Poza aspektami psychologicznymi powrotu lekkoduchów do władzy, mamy także ciężką agendę. Tutaj właśnie powinniśmy skierować spojrzenia: pewności siebie towarzyszy pragnienie dokonania realnych zmian. Rozmaite ograniczenia w sprawowaniu władzy traktuje się jako puste konwencje albo „tylko” kłody rzucane pod nogi przez przeciwników. Wszystko jest upolitycznione. Wszystko jest ideologiczne, jak nie przymierzając, kiedyś dla bolszewików. Wszystko zatem można chcieć zmienić.

Zobacz również:


Od pewnego momentu nie ma miejsca na prawa przyrody. One także wydają się nieprawdziwe. Przez ten gruby, coraz grubszy mur subiektywnej percepcji świata generalnie nic nie ma prawa się przedostać. Ledwo poradził sobie z tym wirus Covid-19. Owo zderzenie z rzeczywistością w 2019-2020 odbyło się jednak za cenę ofiar. W USA częściowo to właśnie wpłynęło na wynik poprzednich wyborów prezydenckich. w tej chwili jednak z amerykańskich kranów znów płyną wody letejskie.

USA ciekną


Wszystko to się przypomina, gdy dowiadujemy się o przeciekach ze szczytów amerykańskiej władzy. Oto przed niedawnym atakiem w Jemenie nowa administracja porozumiewała się na komunikatorze Signal. Jakiś cudem w grupie odbiorców poufnych wiadomości militarnych znalazł się dziennikarz, redaktor naczelny „The Atlantic”. Tylko dzięki temu dowiedzieliśmy się, iż informacji o planowanym ataku wymieniano z całkowitym lekceważeniem procedur bezpieczeństwa. choćby odkryto, iż jedna z osób, uczestniczących w beztroskiej konwersacji, fizycznie znajdowała się w… Moskwie.

Chociaż w USA słusznie rozległo się święte oburzenie, odnoszę wrażenie, iż nas, w Polsce, to nie zaskakuje. Przeciwnie, postulaty „rozwalania systemu” niosą w sobie zakodowaną nieufność wobec instytucji państwa. Nie dowierza się urzędnikom, wojskowym, nikomu. Zatem trzeba ich – w imię nowej ideologii – zastąpić, wyklaskać lub obejść, także obejść technologicznie. A iż potem łatwo jest nową władzę zhakować, jak nie przymierzając, pana Dworczyka i innych? Cóż, o tym się po prostu nie myśli.

Show na błędach


Skoncentrowanie na bliskim wrogu, wrogu z własnego podwórka, idzie tak daleko, iż aż słabnie wzrok. Adwersarze – z Moskwy – wydają się tym bardziej odlegli. Emocje zaś budzą ci, których znamy i nienawidzimy. Nie jest wcale dziełem przypadku, iż nowa administracja przecieka. I iż trafili do niej ludzie skrajnie nieprzygotowani merytorycznie, jak pan Pete Hegseth, burleskowy prezenter telewizyjny, były żołnierz, a w tej chwili sekretarz obrony Stanów Zjednoczonych.

Ba, jak pamiętamy, w tej chwili na szczytach władzy w USA znajdują się także politycy, którzy wcześniej niemal powtarzali przekazy dnia ekipy prezydenta Putina. Szkoda słów – amerykańska ryba psuje się od głowy.

Zobacz również:


Ten chaos w Waszyngtonie nie powinien nas specjalnie cieszyć. Można jedynie mieć nadzieję (nikłą), iż dyletanci, jak Hegseth, pod presją zaczną się szybciej uczyć na błędach. Sprawdzą, gdzie na mapie świata jest Ukraina, Polska i inne kraje. Poczytają o tym, dlaczego USA w ogóle przewodziło NATO. Może choćby ktoś im odtworzy na telefonie „explainer” o początkach kariery prezydenta Putina w KGB… O, zgrozo, widać, jak płonne to nadzieje!

A jednak w tej chwili to zderzenia nowej administracji z rzeczywistością, prawami przyrody i globusami, ewentualnie uczenie się na głupich błędach – okazują się dla nas, sąsiadów agresywnej Rosji, kołem ratunkowym. Lojalność sojusznicza ani tłuste kontrakty wojskowe już niczego nie gwarantują. Takich czasów dożyliśmy. Jak gdyby na pociechę wiemy, dlaczego teraz USA aż tak przeciekają. I jeszcze pociekną…

Jarosław Kuisz

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd? Napisz do nas

Dołącz do nas
Read Entire Article