Kampania werbunkowa do dywizji „Galiczyna” jako technologia manipulacyjna
W celu zwerbowania wystarczającej liczby rekrutów do dywizji SS okupacyjne władze Galicji i ich ukraińscy kolaboranci uciekali się do szeregu technik manipulacyjnych. Z ich pomocą stworzyli wśród młodych Galijczyków iluzję, iż 14. dywizja będzie walczyć o niepodległość Ukrainy, choć organizatorzy nigdy wprost tego nie obiecywali.
„Wszystko, co jest lepsze w innych narodach, zabierzemy im,
zabierając ich dzieci, jeżeli to konieczne, i wychowując je wśród nas”
Reichsführer SS Heinrich Himmler, 24 października 1943 r.
82 tysiące osób. Tyle ochotników zgłosiło się w ciągu zaledwie miesiąca od ogłoszenia naboru do dywizji oddziałów SS „Galiczyna”. Jak ocenić tak znaczną liczbę Ukraińców, którzy zgodzili się służyć niemieckim okupantom?
Komuniści twierdzą, iż jest to niezbity dowód na „faszystowskie” postawy wszystkich mieszkańców Galicji. Apologeci dywizji wykorzystują ten fakt do podkreślenia, jak silna była w społeczeństwie galicyjskim idea sojuszu z III Rzeszą w walce „o niepodległość Ukrainy”. Ale oba obozy są w błędzie.
Rzeczywiście, osiem dziesiątek tysięcy chętnych do walki pod dowództwem Hitlera w kraju, który okupował i splądrował, jest zjawiskiem, które nie może nie budzić zdziwienia. Warto jednak przyjrzeć się bliżej, aby zrozumieć, czy ochotnicy rzeczywiście tak szczerze zabiegali o nazistowską służbę? Może ktoś pomógł im uformować to pragnienie?
Bardziej szczegółowa analiza kampanii werbunkowej pokazuje, iż inicjatorzy powstania dywizji stosowali pewne techniki manipulacyjne w celu ukształtowania pozytywnego postrzegania samej idei wstąpienia do armii niemieckiej w potencjalnych rekrutach.
Publiczność o manipulacyjnym wpływie
Na początek ustalmy, jaka była grupa docelowa kampanii na rzecz przyłączenia się do oddziałów SS.
W czasie wojny okupanci oddzielili nasz Piemont od reszty Ukrainy granicą i uczynili go piątym okręgiem Generalnego Gubernatorstwa (GG) - części okupowanej Polski. Wynika to z faktu, iż Hitler uważał Galicję za dawną prowincję Austrii. Niemcy zrozumieli, iż jakakolwiek rekrutacja oddziałów SS choćby na sąsiednim Wołyniu, nie wspominając o reszcie Ukrainy, jest skazana na niepowodzenie.
Dlatego 28 kwietnia 1943 r. gubernator Galicji Otto Vechter i Ukraiński Komitet Centralny (UCC) ogłosili powołanie nowej dywizji wojsk SS na terenie obwodu. Punkty rekrutacyjne pojawiały się także na innych ziemiach GG, gdzie mieszkali Ukraińcy.
Później w rozmowie z ministrem ziem okupowanych Alfredem Rosenbergiem 19 maja 1943 r. Adolf Hitler stwierdził: „Pomyślne wyniki akcji rekrutacji ochotników do dywizji Galicja nie mogą być mocnym dowodem chęci Ukraińców współpracować z Niemcami, skoro rekrutacja Rusinów galicyjskich dotyczy tylko byłej Galicji austriackiej, iż z rosyjską Ukrainą nie ma nic wspólnego ”.
W ślad za Führerem 14 lipca Himmler wysłał tajny rozkaz: „Wspominając o dywizji galicyjskiej, zabraniam kiedykolwiek mówić o dywizji ukraińskiej lub narodzie ukraińskim”.
Zawiadomienie o rozpoczęciu organizacji dywizji „Haliczyna” i przemówienie Otto Vechtera .
Uwaga: chociaż dywizja została utworzona w ramach frontowych oddziałów SS (Waffen-SS), do 27 czerwca 1944 roku nie znalazło to żadnego odzwierciedlenia w jej nazwie. Ochotników zapraszano po prostu do „Dywizji Strzeleckiej SS „Galiczyna” lub „Ochotniczej Dywizji SS „Galiczyna”.
Na ziemiach galicyjskich pod rządami austriackiego Otto Wechtera reżim okupacyjny był łagodniejszy w porównaniu z sąsiednim Komisariatem Rzeszy „Ukraina”, w którym rządził zaciekły ukrainofob Erich Koch.
„Vechter przedstawił projekt utworzenia jednostki bojowej, która przyczyniłaby się do obrony w Berlinie sprawy „odrębności” regionu galicyjskiego” – pisze Adria Bolyanovska w książce „Dywizja halicka. Historia”.
Charakterystyczny fakt: do połowy 1943 r. w Galicji nie było ruchu partyzanckiego, ani sowieckiego, ani nacjonalistycznego. Nie było dziesiątek spalonych wiosek, krwawych ekspedycji karnych jak Koryukivka , ani bombardowań z powietrza, jak na pozostałych terenach ukraińskich.
Dopiero w październiku 1943 r. Vechter wprowadził w powiecie stan wyjątkowy, który charakteryzował się wzmożonym terrorem — łapanki, egzekucje zakładników, palenie wsi i grabieże ludności.
Gubernator Galicji (1942 — 1944), brygadier-fuhrer SS Otto Vechter, był głównym „lobbystą” na rzecz utworzenia dywizji Galicja ze strony niemieckiej
Ponieważ największe mniejszości narodowe (Żydzi, Polacy) żyły dość odizolowane od ukraińskiej większości, hitlerowski terror wobec nich miał niewielki wpływ na Ukraińców. Widać to wyraźnie na przykładzie obwodu stanisławskiego (obecnie Iwano-Frankowsk). W latach okupacji hitlerowcy wymordowali prawie 224 tys. jego mieszkańców, z czego większość (57%) stanowili Żydzi.
Dlatego miejscowi Ukraińcy nie projektowali na siebie samego Holokaustu, co wpłynęło na ich ogólny stosunek do władz niemieckich.
Tak więc izolacja od reszty ziem ukraińskich i stosunkowo łagodniejszy reżim okupacyjny przyczyniły się do tego, iż wiele warstw ludności Galicji było tolerancyjnych wobec władz niemieckich.
Odwrotna sytuacja miała miejsce w postrzeganiu władzy sowieckiej. Rządy komunistyczne były krótkotrwałe, ale pozostawiły po sobie niesamowicie krwawą pamięć. Czas porozmawiać o aresztowaniach elit narodowych, zsyłkach na Syberię, polityce antyreligijnej, procesach członków OUN, jakie miały miejsce w latach 1939-1941.
Wystarczy, iż w pierwszych tygodniach wojny niemiecko-sowieckiej wycofujące się organy NKWD rozstrzeliwały więźniów w więzieniach we wszystkich obwodach zachodniej Ukrainy. W sumie zginęło około 22 000 osób, które nie otrzymały jeszcze ani jednego wyroku sądu.
Naziści w pełni wykorzystali to do własnej propagandy. Wkraczając do każdego miasta wojska niemieckie otwierały więzienia wypełnione zwłokami nieszczęśników i pozwalały ludziom szukać swoich bliskich. Bez przesady można stwierdzić: masowe egzekucje z lata 1941 roku stały się główną przyczyną kształtowania się nastrojów antykomunistycznych na Zachodniej Ukrainie .
To one ukształtowały strach przed powrotem komunistów w społeczeństwie galicyjskim. Strach, który nazistowska propaganda aktywnie podsycała przez cały okres okupacji. Przyszli ochotnicy dywizji „Galicz”, mając wówczas 15-18 lat, byli świadkami masakry z 1941 r. – wieku, w którym takie wrażenia są odbierane szczególnie dotkliwie.
Dlatego, gdy Armia Czerwona zaczęła odbić obwód charkowski na początku 1943 r., możliwość powrotu władzy sowieckiej do Galicji zaczęła się wydawać realna. A wraz z nią — i możliwość powtórzenia horroru pierwszych tygodni wojny na dużo bardziej krwawą skalę. W takich warunkach nazistom nie było trudno zaprezentować się jako jedyni, którzy mogli temu zapobiec.
Tak więc, ze względu na obiektywne czynniki historyczne, pomysł utworzenia jednostki wojskowej Ukraińców po stronie Niemiec miał korzystne podstawy. Hitlerowcy i ich kolaboranci musieli tylko odpowiednio uprawiać tę ziemię.
Manipulacja nr 1. Analogie z armią ukraińską
I na tym polu organizatorzy 14. dywizji wojsk SS wykonali dobrą robotę. Ogłosili wojnę niemiecko-radziecką kontynuacją walk wyzwoleńczych z lat 1917-1920. Akcję tworzenia dywizji w niemieckich siłach zbrojnych przedstawili jako nic innego jak powtórzenie historii Legionu Ukraińskich Strzelców Siczowych w Cesarsko-Królewskiej Armii Austro-Węgier.
Nie było tu szczególnej potrzeby wymyślania - skróty USS i SS różnią się tylko jedną literą. Jakie były różnice między liberalną monarchią naddunajską a totalitarną III Rzeszą z jej ideami „przestrzeni życiowej” i podziałem na „übermensch” i „under-mensch”, oczywiście nie wspomniano.Nazwa organu koordynującego utworzenie dywizji „Galiczyna” — Administracja Wojskowa (VU) tylko wzmocniła analogię ze strzelcami siczowymi, ponieważ przypominała tę samą Administrację Bojową SSS (1914-1918).
Oprócz podobieństw z SSS, agitatorzy dosłownie nazwali dywizję oddziałów SS „Haliczyną” odrodzeniem Ukraińskiej Armii Galicyjskiej. Zacznijmy od tego, iż 10 z 14 członków Administracji Wojskowej było jej weteranami.
Zarządem bezpośrednio kierował płk Alfred Byzants, jego zastępcą był Seweryn Baigert. W latach walk wyzwoleńczych pełnili odpowiednio funkcje dowódcy i szefa sztabu 7. Brygady Lwowskiej UGA.
„Dlaczego mamy się cieszyć w tak trudnym czasie wojny? Ponieważ… mamy możliwość stworzenia dywizji strzeleckiej. I to jest wskrzeszenie Ukraińskiej Armii Galicyjskiej, to jest narzucenie naszej tradycji wojskowej… To jest jedyną drogą do odzyskania wolności ” – głosił ks. Wasyla Łaby we lwowskiej katedrze św. Jerzego 28 kwietnia 1943 r., zaraz po ogłoszeniu powstania dywizji. W nim Laba prowadził posługę kapelana.
A Honorowy Przewodniczący Administracji Wojskowej, Chetar Generalny UGA, Wiktor Kurmanowicz, zwrócił się do swoich byłych kolegów na łamach gazety „Ziemia Ojczysta”: „Oficerowie i strzelcy UGA! Honorowa służba w Galickiej Dywizji Strzelców SS to nie tylko szansa, ale obowiązek. Wchodząc swoim czasem w szeregi heroicznego UGA, przysięgliśmy walczyć aż do ostatecznego zwycięstwa nad naszym odwiecznym wrogiem. Wtedy nie dokończyliśmy tego; dziś możemy, więc musimy."
Przemawiając na zjeździe aktorów Opery Lwowskiej, Andrij Palij, członek VU, wezwał słuchaczy do „podążania za najlepszymi tradycjami Legii Ukraińskiej Akademii Nauk i Ukraińskiej Akademii Nauk” .
Historyk Andriy Bolyanovskyi przytacza kilka bardzo charakterystycznych przykładów wpływu takiej propagandy na ludność.
29 kwietnia, dzień po ogłoszeniu powstania dywizji, w miejscowości Kamionka-Strumyłowa (obecnie Kamionka-Buzka) miejscowy ksiądz przekazał przedstawicielstwu UGA sztandar Towarzystwa Sportowego „Sokil”, na którym UGA strzelcy złożyli przysięgę w latach 1918-1919. 2 maja mieszkańcy Mostyska przekazali ochotnikom zachowaną flagę USS Legion „z nadzieją, iż stanie się ona flagą przyszłej ukraińskiej dywizji ” .
Manipulacja nr 2. Zaangażowanie władz
Uczestnicy walk wyzwoleńczych lat 1914-1920 brali aktywny udział w akcji rekrutacji ochotników przez Administrację Wojskową i Ukraiński Komitet Centralny.
2 maja 1943 r. zebrali się na uroczystym spotkaniu w Instytucie Sztuki Ludowej we Lwowie. Wśród obecnych był między innymi znany kornet USS Olena Stepaniv. Spotkanie zakończyło się wykonaniem marszu Usus „O, na łące czerwona kalina”, po którym szef biura WU, weteran Sił Zbrojnych Ukrainy, UGA i Armii Ukraińskiej Republiki Ludowej kpt. Nawrocki podał miejsce rejestracji ochotników.
We wspomnianym Uniwersytecie Kamianki-Strumyłowej weteranów UGA reprezentowali centurion Kulczycki, kwatermistrz Sokił i kwatermistrz Jarymowicz.
UCC zastosowało również spektakularne posunięcie PR. Jako pierwszy wniosek o przyjęcie do dywizji złożył nie kto inny, jak sam przewodniczący komisji, aw przeszłości porucznik UGA Wołodymyr Kubijowycz. Niczym nie ryzykował: 42-letni profesor został powołany prawdopodobnie ze względu na swój wiek i stan zdrowia. Jednak jego akcja przyniosła zamierzony skutek: ponoć inicjator podziału nie cofnął się przed werbunkiem, więc wy, młodzieńcy, idźcie.
Poparcie dla pomysłu dywizji zadeklarowali: aktor Korpusu Inżynieryjnego Armii Ukraińskiej Osyp Hirniak, „ojciec ukraińskiego wychowania fizycznego” i działacz ZUNR Iwan Boberskij, byli dowódcy UGA Hnat Stefaniw i Mychajło Omeljanowych-Pawlenko oraz inni weterani .
Do 11 maja do punktów meldunkowych we Lwowie zgłosiło się około 300 byłych żołnierzy UGA i Armii URL. W Tarnopolu jest ich ponad 400. Większość z nich nie przeszła badań lekarskich ze względu na wiek i stan zdrowia. Ale swoją inicjatywą dali przykład tym, dla których byli moralnymi punktami odniesienia.
Technika ta jest szeroko stosowana w reklamie i PR. Popularna i autorytatywna osoba przekonuje, żeby coś kupić, gdzieś pójść, zagłosować na kogoś. Ta metoda jest szczególnie często stosowana we współczesnej polityce ukraińskiej. Wiosną 1943 r. w Galicji sprawdziła się w 100%.
W końcu przyszedł czas na znalezienie rodziny galicyjskiej, w której ktoś nie walczył ani w Ususie, ani w UGA, ani w Armii Ukraińskiej Republiki Ludowej. Weterani walk wyzwoleńczych wśród społeczeństwa ukraińskiego sami w sobie zasługiwali na szacunek.
„Fakt, iż będę w czyimś mundurze wcale mnie nie przerażał. Potraktowałem to jako obowiązek, zwłaszcza iż mój ojciec był żołnierzem UGA” – wspominał działonowy Roman Wysocki .
W międzywojennej Galicji kultywowano pamięć o zbrojnej walce UNR i ZUNR o niepodległość. Był to jeden ze sposobów zachowania tożsamości w warunkach polityki asymilacyjnej II Rzeczypospolitej.
Uosobieniem tradycji walki o państwowość byli żyjący weterani. jeżeli chodzi o poległych, w społeczeństwie panował kult grobów. Działacze organizacji młodzieżowych „Płast”, „Sokil”, „Ług” (nie mówiąc już o UVO i OUN) podnieśli swoje przynależność do tradycji walki wyzwoleńczej.
Kolumna uczestników I wojny wyzwoleńczej ma się zarejestrować w dywizji „Galiczyna”.
Ponadto wielu ukraińskich weteranów odnosiło sukcesy również w czasie pokoju. Stali się sławnymi biznesmenami, prawnikami, pisarzami, naukowcami, działaczami życia publicznego i kultury, zostali wybrani do Sejmu RP.
Dla galicyjskiej młodzieży były to niekwestionowane autorytety, otoczone heroiczną aurą bojowników o niepodległość Ukrainy. Poparcie tych osób dla utworzenia dywizji niemieckiej młodzi ludzie interpretowali jako fakt, iż „Dywizja Strzelców SS Galicji” jest kontynuacją tradycji ich walki w latach 1914-1920.
Manipulacja nr 3. Armia regularna kontra „bandytyzm”
Innym motywem, na którym grała propaganda KC i Administracji Wojskowej, był sprzeciw armii regularnej wobec walki partyzanckiej. Przyciągając galicyjską młodzież do dywizji niemieckiej, Ukraiński Komitet Centralny i WU odjęły ją spod wpływów OUN(b) i uniemożliwiły przyszłe uzupełnianie antyniemieckich oddziałów powstańczych.
Jak wiadomo, banderowcy potępili organizację dywizji galicyjskiej i prowadzili propagandę przeciwko werbowaniu do niej. Ukraiński ruch wyzwoleńczy uważał Kubijowycza i jego współpracowników za największego konkurenta dla młodego pokolenia Galicji. Propaganda dywizji przedstawiała ukraińskich rebeliantów jako niszczycieli tyłów, których antyhitlerowska walka pomogła tylko Stalinowi.
Historyk Andriy Usach podaje listę epitetów, którymi propagandziści dywizji obdarzyli ruch narodowowyzwoleńczy: „nazywano ich„ anarchią wewnętrzną ”,„wodzami lasów”,„stodolnikami”,„czarnymi duchami-anarchistami” itp. .
Badaczka przytacza wypowiedź Kostyi Pankiwskiego, szefa Oddziału Biznesowego KC Ukrainy we Lwowie: „W lesie Ukrainy nikt nie zdobędzie. W lesie nie siedzi bohater, ale ten, kto wytrwa w jego stanowisko, w rządzie, spółdzielniach itp. Bazar, Kruty to wcale nie są czasy naszej chwały, dali ludziom tylko mięso armatnie. Banderowcy przyjeżdżają dziś do Kruta i Bazaru, chcą eksterminować młodzież."
Nie jest faktem, iż ten plakat ma związek z dywizją „Galiczyna”, ale sprzeciw żołnierzy SS wobec partyzantów dobrze ilustruje
W celu skoordynowania walki ideologicznej nacjonalistów w terenie administracja okupacyjna zwołała choćby na 4-5 marca 1944 r.
„Niestety, część młodzieży galicyjskiej zboczyła z tej jedynej i słusznej drogi. Przed wami [jest zadanie] stoczyć walkę o duszę tej młodzieży, udowodnić im, iż kto w takiej chwili wykroczy z szeregu jest zdrajcą własnego narodu, iż gangi są niczym wygranym i iż w końcu ci młodzi ludzie przyjęli rolę tych ciemnych sił, które wielokrotnie siały spustoszenie i szkodziły waszej sprawie w waszej historii” – poinstruował gubernator Vechter uczestników wydarzenie.
Reichsführer SS Himmler, przemawiając do oficerów dywizji 16 maja 1944 r., podkreślił różnicę, jaka istnieje między tymi, którzy idą do lasu samotnie (UPA), a tymi, którzy „idą na front walczyć jako dywizja”. Według niego „każdy głupiec może strzelać zza krzaka i rzucać obelgi zza krzaka”.
Tworząc obraz ukraińskiego powstańca jako wiecznie głodnego, brudnego i obszarpanego, nieuzbrojonego anarchistycznego rozbójnika, nazistowscy propagandyści przeciwstawili go postaci cywilizowanego żołnierza regularnej dywizji SS, w pełni zaopatrzonego w umundurowanie, żywność, broń i amunicję.
Ponadto werbownicy obiecali, iż każdy żołnierz dywizji „Galiczyna” otrzyma uposażenie, a jego rodzina otrzyma pomoc państwa. Służba w oddziale pozwalała na wydostanie się z więzienia, uniknięcie robót przymusowych i uwolnienie aresztowanych krewnych.
Takie podkreślanie korzyści materialnych służby w dywizji „Galiczyna” nie mogło nie wpłynąć na decyzje wielu ochotników. W końcu mało kto zrezygnuje z komfortu, gwarancji socjalnych i dochodów na rzecz życia w lesie, pełnego trudności i niedogodności!
Manipulacja nr 4. Zatarcie celu
Za tym całym świecidełkiem krył się prawdziwy cel stworzenia podziału. W powojennych publikacjach zarówno organizatorzy, jak i weterani dywizji zgodnie twierdzą, iż dywizja została powołana do walki o niepodległość Ukrainy. jeżeli jednak dokładnie przeanalizować wiadomości, które były wysyłane do ochotników w latach 1943-1944, obraz wyłania się nieco inaczej.
„Nie uważając Ukraińców za możliwych politycznie wiarygodnych sojuszników, Hitler i Himmler powstrzymali się od składania mieszkańcom Galicji jakichkolwiek politycznych obietnic i gwarancji w związku z utworzeniem podziału” – pisze Bolyanovskyi .
W związku z tym gubernator Vechter zalecił, aby urzędnicy rządowi administracji okupacyjnej Galicji „unikali wygłaszania politycznych oświadczeń na temat swojej przyszłości w przemówieniach skierowanych do Ukraińców”.
Dlatego w agitacji i propagandzie KC i Uniwersytetu Ukrainy z tamtych lat absolutnie nie ma sformułowań typu „walka o niepodległość”, walka „o państwo ukraińskie” czy „o niepodległą Ukrainę”.
Weźmy na przykład apel programowy Kubijowycza „Droga do świetlanej przyszłości”, wydrukowany na pierwszej stronie gazety „Gołos Podkarpacki” 9 maja 1943 r. Cel, o który mieli walczyć ukraińscy ochotnicy, sformułował następująco:
„Nadszedł czas, aby i nasz naród chwycił za broń. Wraz z bohaterską armią Wielkich Niemiec i ochotnikami innych narodów Europy, stajemy w świętej walce z naszym największym wrogiem narodowym i śmiertelnym zagrożeniem dla całej cywilizowanej ludzkości ”.
Ani słowa o walce o Ukrainę, o jej niepodległość, o własne państwo. O walce o niepodległość Ukrainy nie było mowy w przemówieniu Otto Vechtera z 28 kwietnia 1943 r. z okazji utworzenia dywizji (patrz jego tekst w gazecie „ Stanislawskie Slowo ).
W ten sam sposób honorowy szef WU gen. Kurmanowycz w przemówieniu do wyższych oficerów i strzelców UGA („Stanisławowskie słowo”, część 20 z 16 maja 1943 r.) mówił o wszystkim („walka z wiecznym wroga”, „zemsty za krew milionów umęczonych braci” , „pokonania czerwonego potwora”, „położenia fundamentów pod przyszłość własnego narodu” ), ale nie o walce o niepodległość Ukrainy czy stworzeniu państwo ukraińskie.
Propaganda nazistowska głosiła, iż Ukraińcy będą bronić swojego prawa do miejsca w „Nowej Europie” w szeregach dywizji „Galiczyna”. Nie znaleziono miejsca na słowo „Ukraina”.
„...w szeregach Dywizji Strzeleckiej SS Galicja jest szkolona do przyszłych walk z zaciekłym żydowskim bolszewizmem” – napisał anonimowy autor artykułu „Galichya dumna z ochotników” w gazecie „Ukraińscy Ochotnicy” z października 16, 1943.
Artykuł „Rocznice wydarzenia historycznego. Powstanie Dywizji Strzelców SS „Galiczyna” kończy się akapitem: „Ochotnicy ukraińsko-galicyjscy… pójdą z mieczem w krwawą bitwę z hordami żydowsko-bolszewickimi , udowodnią całemu światu, iż naród ukraiński ma pełne prawo zajmować jedno z przodujących miejsc w kręgu narodów nowej Europy, jako jej awangarda na wschodzie” („Ojczyzna”, cz. 2 z 4 maja 1944 r . ) .
Nawet dawni uczestnicy walki zbrojnej o niepodległość ZUNR i UNR konsekwentnie unikali jakiejkolwiek wzmianki o tej niepodległości! W apelu „Wolontariusze, Młodzież Ukraińska!” 40 sygnatariuszy stwierdziło:
„…Ukraińscy ochotnicy Halickiej Dywizji Strzelców walczą po raz pierwszy z bolszewizmem, okrutnym wrogiem narodu ukraińskiego… Ochotnicy Galickiej Dywizji Strzelców gorliwie walczą o lepszy los swojego narodu i całej Europa .
Jak widać, rekrutom nie stawiano żadnych konkretnych celów poza abstrakcjami, takimi jak walka „z (żydowskim) bolszewizmem”, „z odwiecznym wrogiem”, o „miejsce w Nowej Europie”, o „los i woli ludu”, „zemsty za krew milionów” itp.
Żaden z tych celów nie jest tożsamy z walką o państwowość Ukrainy. Organizatorzy dywizji „Galiczyna” celowo wprowadzili w błąd dziesiątki tysięcy młodych mężczyzn, aby skierować ich patriotyczny zapał w pożądanym przez nazistów kierunku.
Andrij Bolanowski jest zmuszony przyznać, iż „polityczne ustępstwa strony niemieckiej na rzecz galicyjskich Ukraińców sprowadzały się głównie do tego, iż podczas przyjmowania ochotników do dywizji w Galicji nie przeszkadzano ukraińskim niebiesko-żółtym flagom”.
Ostatecznie represjonowano wszystkich, którzy w szeregach dywizji próbowali wspomóc ukraiński ruch narodowowyzwoleńczy. Na przykład dowódca 6. kompanii 30. pułku Fiodor Baranenko, który pomagał w przejściu oficerów dywizji do UPA, został wysłany do obozu koncentracyjnego w Dachau.
Nie trzeba dodawać, iż wśród dowódców oddziałów „Galiczyny” byli też zdeklarowani wrogowie niepodległości Ukrainy.
14. kompanią 29. pułku 14. dywizji dowodził Waffen-Ober-Sturmführer Osyp Czuczkewicz, agent SD, który w lipcu 1941 r. aresztował przewodniczącego Ukraińskiego Zarządu Państwowego Jarosława Stetskiego.
Co z tego wyszło
Tak więc z analizy kampanii werbunkowej do dywizji oddziałów SS „Haliczyna” wyłaniają się następujące wnioski.
Ochotnicy galicyjscy nie byli ani ideologicznymi narodowymi socjalistami, ani patologicznymi zabójcami czy krwiożerczymi sadystami. Byli to świadomi narodowo młodzi mężczyźni, którzy wychowali się w tradycjach armii ukraińskiej z lat 1914-1920 i doświadczyli utraty państwowości ukraińskiej.
Fantazjowali o możliwości naprawienia krzywd pokolenia swoich rodziców i pomszczenia krzywd wroga. Ale okoliczności historyczne stworzone przez II wojnę światową sprawiły, iż okupanci Ukrainy i awanturnicy polityczni cynicznie wykorzystali te szlachetne motywy we własnych interesach.
W celu zwerbowania wystarczającej liczby rekrutów do następnej dywizji SS władze okupacyjne Galicji i ich ukraińscy kolaboranci zastosowali szereg technik manipulacyjnych. Z ich pomocą stworzyli wśród młodych Galijczyków iluzję, iż 14 dywizja oddziałów SS będzie walczyć o niepodległość Ukrainy, choć organizatorzy nigdy wprost tego nie obiecywali.
Upadek tych złudzeń niezwykle trafnie przedstawił słynny pisarz Iwan Bagryany, autor genialnych dzieł antykomunistycznych „Tygrysy”, „Ogród Getsemani”, „Dlaczego nie chcę wracać do ZSRR?” itp. W opowiadaniu „Pierścień ognia” oficer dywizji Roman mówi do swojego brata Piotra, gdy tylko wyczuli proch strzelniczy w pobliżu Brodów w lipcu 1944 r.:
- Miałem w sercu ładny domek... Dom, który zbudowali dla mnie wyhaftowani "wujkowie" mojego rzeźnika ze "śledzi"...
„Kozachenki” poszedł do „herca na spacer” z „Vorizhenką”. Tymczasem... Patrz! Panie, jakże to wszystko dalekie od tego, czym nas od najmłodszych lat faszerowali nasi wujkowie i panie w haftowanych strojach! Tymczasem trzeba tu nie mieć cukierkowych „czarownic” i nie mieć cukierkowych „Kozaków”, i nie mieć tu cukierkowych dusz, wypchanych naszym porwanym, słodkim, marzycielskim prymitywizmem!
Zamiast uczyć się nowoczesnych nauk, tej „matematyki”, jak pokonać wroga, od kiedy to śpiewamy o uroczych „szaleńcach”, którzy sami znikają „jak rosa w słońcu”…
Powstanie dywizji „Haliczyna” przypomina wielkie oszustwo, podobne do tych, które kwitły w latach 90. na przestrzeni poradzieckiej. W tych „piramidach” oszukańczy organizatorzy wzbogacili się kosztem zubożenia wielu tysięcy deponentów.
Twórcy 14 dywizji wykorzystali więc szczery patriotyzm galicyjskiej młodzieży dla własnych korzyści militarnych i politycznych. Za cenę śmierci kwiatów młodych Ukraińców dla cudzych interesów.
]]>https://www.istpravda.com.ua/(link is external)]]>
ps.
Tekst pochodzi z ukraińskiej strony internetowej ]]>www.istpravd]]>a za ewentualne błędy w tłumaczeniu serdecznie przepraszam