Spektakl PiS przed prokuraturą. „Ludzie mają tego dość”

news.5v.pl 22 hours ago
  • Mariuszowi Błaszczakowi grozi do 10 lat więzienia, bo śledczy uznali, iż poprzez ujawnienie planów obrony Polski w kampanii chciał osiągnąć korzyść osobistą, poprzez poprawę notowań jego partii
  • Byłego szefa MON przed prokuraturą wspierała niewielka grupka polityków PiS i prezes partii Jarosław Kaczyński
  • — Ludzie mają już dość tych spektakli. A za grzechy PiS rykoszetem dostaje ich kandydat, czyli Karol Nawrocki. Poparcie mu spada, bo on uosabia zniechęcenie wyborców tym, co jeszcze PiS miałby wytworzyć pod tymi prokuraturami — mówi Onetowi prof. Mieńskowska-Norkiene, politolożka
  • Odnosi się także do agresji słownej polityków PiS, głównie Jacka Ozdoby wobec prok. Wrzosek. — Polityczny niebyt. Tam powinni trafić ludzie tacy, jak »Ozdoba i spółka« — podkreśla

— Mariusz Błaszczak naraził Polskę i naraził naszych sojuszników z NATO. I wpisał się idealnie w oczekiwania Kremla. To było całkowicie nieakceptowalne — mówi Onetowi prof. Renata Mieńkowska-Norkiene, politolożka, odnosząc się do zarzutów, jakie byłemu szefowi MON postawiła prokuratura. Poseł PiS Mariusz Błaszczak został w piątek przesłuchany w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie w charakterze podejrzanego. Polityk usłyszał zarzut dotyczący przekroczenia uprawnień za czasów pełnienia funkcji szefa MON.

Chodzi o przekroczenie uprawnień w związku z tym, iż jako szef MON Mariusz Błaszczak odtajnił w lipcu 2023 r. i publicznie ujawnił we wrześniu 2023 r. fragmenty planu użycia Sił Zbrojnych RP WARTA-00101. Plan ten to dokument z 2011 r. dotyczący sposobu obrony przed ewentualnym atakiem Rosji.


Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo

Powołując się na ten dokument Błaszczak zarzucał wtedy politykom PO, iż za czasów swoich rządów planowali w razie inwazji obronę państwa na linii Wisły i „oddanie napastnikowi połowy kraju”.

— Nie bez powodu w krajach anglosaskich dokumenty wojskowe, zwłaszcza tak wrażliwe, jak te mówiące o planach obrony kraju, mają klauzule tajności sięgające ponad stu lat. A mówiąc o wpisywaniu się w oczekiwania Kremla, mam na myśli sprawę oczywistą. Otóż Kreml od Europy oczekuje jednego — żeby stała się maksymalnie spolaryzowana i podzielona. Do tego dla Rosji scenariuszem idealnym jest, gdy w ramach jednego narodu i społeczeństwa grupy społeczne są szczute na siebie nawzajem. I to właśnie osiągnąć chciał Błaszczak, odtajniając te dokumenty dla korzyści politycznej swojej partii — podkreśla ekspertka.

— Do tego je zmanipulował, podzielił polskie społeczeństwo i ugodził w naszych sojuszników z NATO — wskazuje prof. Mieńkowska-Norkiene. — To było po prostu straszne — podkreśla.

„To staje się nużące choćby dla wiernych wyborców PiS”

— Natomiast jeżeli chodzi o te pielgrzymki prezesa Kaczyńskiego i ludzi PiS pod coraz to liczniejsze prokuratury, to powiem szczerze, staje się to nużące choćby dla wiernych wyborców PiS. Ludzie zaczynają mieć tego dość. Plus niezamierzonym efektem tych wizyt pod prokuratorami jest to, iż choćby wyborcy PiS zaczynają nagle wyraźnie dostrzegać gigantyczną skalę potencjalnych nadużyć, jakie za rządów PiS miały miejsce. Bo jeżeli PiS wciąż krzyczy, iż trzeba bronić tego czy tamtego, to ludziom zaczyna się mieszać. Tych „do bronienia” jest po prostu zbyt wielu — mówi prof. Mieńkowska-Norkiene.

Mariusz Błaszczak po wyjściu z prokuraturyPAP/Paweł Supernak

— Nie możemy pominąć też tego, iż za grzechy PiS rykoszetem dostaje ich kandydat, czyli Karol Nawrocki. Poparcie mu spada, bo on uosabia zniechęcenie wyborców tym, co jeszcze PiS miałby wytworzyć pod tymi prokuraturami. Dlatego ja na miejscu prezesa Kaczyńskiego poważnie bym się zastanowiła, czy dalej te spektakle robić, bo ludzie — choćby ich ludzie — mają naprawdę dość — mówi politolożka.

— Wreszcie, im więcej jest tych osób z zarzutami z PiS, im częściej widzimy te zgromadzenia pod prokuraturami, tym bardziej zadowolony i zmobilizowany staje się elektorat PO. Bo naocznie przekonuje się, iż rozliczenia w końcu ruszyły, a na to wyborcy koalicji rządzącej czekali — zaznacza prof. Mieńkowska-Norkiene.

Agresja wobec prokurator Wrzosek. „Polityczny niebyt. Tam powinni trafić ludzie tacy, jak »Ozdoba i spółka«”

— To było zło w najczystszej postaci — mówi prof. Mieńkowska-Norkiene o agresji słownej wobec prok. Wrzosek w wykonaniu polityków PiS: Jacka Ozdoby, Jana Kanthaka i Marka Suskiego.

Politycy PiS-u zostali nagrani tuż przed poniedziałkową demonstracją zorganizowaną po śmierci Barbary Skrzypek. — Ja ją pchnę, no co ty, niech spi***** — mówił europoseł Jacek Ozdoba. Z kontekstu wypowiedzi polityków wynikało, iż słowa te kierowane są pod adresem prok. Ewy Wrzosek.

— Natychmiast przypomina się tragiczna historia ś.p. Pawła Adamowicza i finału WOŚP. To, co usłyszeliśmy o prok. Wrzosek w tym nagraniu sprzed prokuratury, zaczyna się robić nieakceptowalne, bo w spirali agresji to jest bardzo wysoko, zaczyna się dehumanizacja politycznych przeciwników — podkreśla ekspertka. — Tacy ludzie, jak „Ozdoba i spółka” powinni trafić w polityczny niebyt, być wyrugowani z debaty publicznej, to jest kwestia odróżnienia dobra od zła. Bo nie można dopuszczać, żeby takie głosy, jak ich, pojawiały się publicznie. Zawsze może znaleźć się osoba sfrustrowana, podatna na taką słowną agresję i tragedia gotowa — wyjaśnia politolożka.

Read Entire Article