Faza sanitarna globalnego zwiedzenia, które rozpoczęło się z początkiem bieżącej dekady, stanowiła test tego, do jakiego stopnia dzisiejszy człowiek jest gotów złożyć swoją cielesną nietykalność na ołtarzu bożka „zdrowia”. Następująca po niej faza militarna stanowiła test tego, do jakiego stopnia jest on gotów złożyć swoją polityczną niezależność na ołtarzu bożka „bezpieczeństwa”. Rozpoczynająca się w tej chwili faza „sztuczno-inteligentna” stanowi test tego, do jakiego stopnia jest on gotów złożyć swoją intelektualną godność na ołtarzu bożka „efektywności”. Wszystkie te fazy zmierzają zaś do kulminacji w postaci testu tego, do jakiego stopnia jest on gotów złożyć swoje człowieczeństwo na ołtarzu bożka „nadludzkości”.
* * *
Optymistyczna wiadomość brzmi tak, iż wszelkie tromtadrackie programy polityczno-ideologiczne zawierające w swej nazwie przymiotnik „wielki” (johnsonowskie „Wielkie Społeczeństwo”, chiński „Wielki Skok” itp.) kończyły się spektakularnymi i zawstydzającymi porażkami. Pesymistyczna – albo raczej ostrzegawcza – wiadomość brzmi jednak tak, iż owe programy były mimo to nad wyraz skuteczne w zakresie rujnowania gospodarki i demoralizowania społeczeństwa.
Innymi słowy, można być pewnym, iż niesławny „Wielki Reset” nie zakończy się stworzeniem jakiejkolwiek globalnej maltuzjańsko-neomarksistowsko-technokratycznej dystopii, niemniej można być przy tym równie pewnym, iż – jeżeli pozwolić jego zwolennikom na jego konsekwentne wdrażanie – pochłonie on ogromne liczby ofiar na płaszczyźnie zarówno fizycznej, jak i duchowej.
Podsumowując, globalna totalitarna wieża Babel zawali się i tym razem – i to bardziej efektownie, niż kiedykolwiek wcześniej – jeżeli jednak nie chce się skończyć pod jej gruzami, warto przystąpić już dziś do sabotowania jej budowy: odważnie, wytrwale i powszechnie. Jedynie wówczas będzie można zachować uzasadniony optymizm nie tylko co do nieuchronności porażki złoczyńców, ale również co do zwycięstwa ludzi dobrej woli.
* * *
Po Signature Bank i Silicon Valley Bank pod młotek poszedł właśnie First Republic Bank. Tym samym w obecnym, wciąż młodym roku doszło do trzech z czterech największych bankructw bankowych w historii USA. Nie powinno to jednak mącić w nas przekonania, iż światowa bankowość jest zdrowa, inflacja jest przejściowa, era banków centralnych jest gospodarczo stabilniejsza niż era standardu złota, rządy to wiarygodne instytucje dbające o „dobro wspólne”, a dwa i dwa to pięć.
* * *
Pesymistyczną konstatacją na temat stanu obecnego świata jest to, iż już od dawna nie ma w nim żadnych elit, ale odpowiadającą jej optymistyczną konstatacją jest to, jak niedorzecznie prezentują się ci, którzy zupełnie bezpodstawnie chcieliby dziś za elity uchodzić. Innymi słowy, do pesymizmu może nastrajać świadomość tego, jak wiele się straciło wskutek zaniku osób powołanych do bycia strażnikami wartości, ale zachować optymizm pozwala tu świadomość tego, jak nieudolni są próbujący zająć ich miejsce krzewiciele anty- i pseudowartości. Stąd choćby straciwszy splendor i chwałę, można zachować dziś spokój o to, iż przy minimum wysiłku ducha ocali się do końca godność i rozsądek.
* * *
Niewiele jest kwestii budzących równie powszechny i zagorzały sprzeciw, co całkowita bezgotówkowość, „zielone” dyrektywy czy „cyfrowe paszporty”. Nie jest więc prawdą, iż wolność i własność to abstrakcyjne wartości nie mogące porwać tłumów. Przeciwnie: mało jest rzeczy równie porywających. Wystarczy konsekwentnie naświetlać ich bezcenną naturę i grożące im bezprecedensowe niebezpieczeństwa, aby systematycznie budować zwarty wolnościowy i własnościowy front, w obrębie którego drugorzędne są różnice pokoleniowe czy majątkowe. Tam, gdzie próbuje się zuchwale godzić w sam rdzeń jednostkowego samostanowienia, samoobronne intuicje szerokich rzesz potrafią być nadzwyczaj słuszne – kto więc sprzyja stojącym za nimi fundamentalnym wartościom, ten w umacnianiu owych intuicji powinien łatwo rozpoznać najskuteczniejszą strategię zwycięstwa.
* * *
Poniższy żart (który, jak każdy dobry żart, skupia rzeczywistość w soczewce) opisuje najważniejsze różnice między socjalizmem biurokratycznym, korporacyjnym i utylizacyjnym – czyli odpowiednio między socjalizmem dla biednych, dla bogatych i dla zbędnych:
PACJENT: Potrzebuję szwów.
LEKARZ BRYTYJSKI: Dobrze, zapraszam na wizytę za trzy i pół roku.
PACJENT: Potrzebuję szwów.
LEKARZ AMERYKAŃSKI: Dobrze, należy się 100 tysięcy dolarów.
PACJENT: Potrzebuję szwów.
LEKARZ KANADYJSKI: A nie myślałeś o eutanazji?
Z pozdrowieniami dla wszystkich stosujących środki zapobiegawcze przeciw najgroźniejszej z cywilizacyjnych chorób, jaką jest socjalizm.
Jakub Bożydar Wiśniewski