Social Insurance Institution is Power

jacekh.substack.com 1 year ago

Ten post powstał w reakcji na tekst Jakuba Dymka, który ukazał się na Substack oraz w ostatnim numerze tygodnika Przegląd. Zacząłem pisać go jako komentarz na stronie autora, ale stał się zbyt długi, więc jeszcze go wydłużyłem.

https://www.tygodnikprzeglad.pl/piramida-bzdur-emerytalnych/

https://dymek.substack.com/p/zus-nie-jest-piramida-finansowa

Artykuł Jakuba Dymka zaczyna się tak.

”Zbieranie butelek po piwie opłaca się bardziej niż odkładanie na emeryturę” przekonuje w filmiku na TikToku, najpopularniejszy w Polsce doradca (anty)podatkowy, Sławomir Mentzen. Jak to możliwe? Ano tak, iż (według wyliczeń Mentzena) suma wszystkich składek, jakie w ciągu życia odłożymy na emeryturę, będzie tak niska, iż więcej odłożylibyśmy, uzyskując kaucję z butelek po wypitym piwie. Aby dowieść swojej tezy, Mentzen rozpisuje na tablicy wpłaty ze składek i szacowaną (a raczej: niedoszacowaną) emeryturę – „lepiej budować piramidę z butelek, niż uczestniczyć w piramidzie finansowej organizowanej przez ZUS”, dowodzi.

Pomysł Mentzena nie jest oryginalny, jest tylko nieudolną imitacją, jak on sam. Pamiętam, podobne wyliczenia prowadził prawie 30 lat temu Janusz Korwin Mikke. Wtedy były one całkiem sensowne, a fakt obecnej przewagi emerytury ZUS nad butelkową wynika głównie ze zmian na rynku butelek, a nie z poprawy ZUS.

Przychylność audytorium dla pomysłu likwidacji ZUS nie wynika wyłącznie, jak chce to widzieć autor, z braku wiedzy na temat działania systemu emerytalnego i podatności na populistyczne hasła. Zaufanie do ZUS-u to zaufanie do państwa, a oba były systematycznie niszczone od czasu transformacji. Po pierwsze archiwa. Dokumenty z likwidowanych zakładów pracy przez dziesięciolecia trafiały ostatecznie do archiwów państwowych.

Cała sprawa archiwów dobitnie pokazuje stosunek nowej władzy do ludzi w Polsce. Po przejęciu władzy przez solidarnościowców, które to dokumenty pozostałe po poprzednikach nowa władza uznała za warte pieczy i przechowywania? Czy te dokumentujące staż pracy i uprawnienia emerytalne obywateli, czy ubeckie teczki dające na tych obywateli haki?

Wszyscy dobrze wiemy, jak się stało i które to dokumenty okazały się tak ważne, iż są pieczołowicie przechowywane. Z łaski solidarnościowej władzy na wstępie do nowej demokratycznej Polski miliony ludzi potraciły lata, a czasem dziesięciolecia stażu emerytalnego. Tak po prostu, było i nie ma, jak w amerykańskim banku. Niewątpliwie bardzo wzmogło to zaufanie do ZUS-u i państwowego systemu emerytalnego. To wtedy JKM mówił i pisał o butelkach i wtedy była to bolesna prawda.

Mało kto pamięta, iż w tamtych czasach ZUS miał nadwyżkę finansową, którą niejaki Balcerowicz bez najmniejszej żenady zabrał do budżetu i wrzucił do jednej z wielu wytworzonych przez siebie dziur. O tym, iż przynajmniej część dochodów z prywatyzacji powinna zasilać system emerytalny, też gwałtownie przestano mówić. Podkopano finanse ZUS, równocześnie rozpoczynając systematyczną akcję jego deprecjonowania w oczach ludzi. Nagle stary system okazał się niewydolny. Działał przez dziesięciolecia w podobno zacofanej i niewydajnej „komunistycznej” gospodarce, ale w tej nowoczesnej i wydajnej przestał działać i trzeba go było zmieniać. Wymyślano na różne sposoby, jak zmniejszyć stopę zastąpienia, czyli wysokość emerytury w stosunku do pensji. Podobno było to konieczne, gdyż zapaść ZUS-u była bliska i nieunikniona. Bez ustanku opowiadali o tym wszyscy eksperci finansowi. Teraz wiemy, iż było to przygotowywaniem gruntu pod OFE i nie można zapomnieć, iż ten grabieżczy system też był obowiązkowy i wprowadzany przez państwo. Był to znakomity przykład partnerstwa publiczno-prywatnego, tak zachwalanego przez Benita Mussoliniego. A Jerzy Buzek, który nam to nieszczęście zafundował, w nagrodę za zrobienie dobrze „instytucjom finansowym” został przewodniczącym Parlamentu Europejskiego.

Tu trzeba oddać sprawiedliwość tygodnikowi Przegląd, który przez cały czas odnosił się sceptycznie do pomysłu OFE i udostępniał swoje łamy takim fachowcom jak prof. Leokadia Oręziak (OFE. Katastrofa prywatyzacji emerytur w Polsce, Instytut Wydawniczy Książka i Prasa, Warszawa 2014, Otwarte fundusze emerytalne – zagrożenie dla finansów publicznych i emerytur w Polsce, [w:] Determinanty rozwoju Polski. Finanse publiczne, redakcja naukowa Stanisław Owsiak, Polskie Towarzystwo Ekonomiczne, IX Kongres Ekonomistów Polskich, Warszawa 2015).

Jak już napisałem, zaufanie do ZUS-u, to zaufanie do państwa. Państwowa emerytura oznacza podatność na widzimisię władzy. Wszyscy widzieli, co stało się z emeryturami milicjantów i tzw. służb. Najlepiej jeszcze wyszli ci niedobrzy, bo zostali zwolnieni od razu, poszli do innej pracy lub pozakładali firmy. Ci dobrzy, zweryfikowani trwali w dobrej wierze na służbie do emerytury, a potem władza pokazała im, kto jest panem. Teraz część z nich po walce sądowej odzyskuje swoje uprawnienia, ale wielu nie doczekało. Podobne argumenty, jak używane wtedy mogą posłużyć do obrabowania kolejnej grupy przez kolejne rządy. Demokratyczna opozycja przejmie władzę i ukarze brzydkich pisowskich funkcjonariuszy przy poklasku tłumów. Wydaje się, iż zrywanie ciągłości polskiej państwowości stało się ulubioną rozrywką postsolidarnościowych rządów. Jak to mogło być w tym niedobrym PRL, iż część emerytur moich dziadków wypłacana była za pracę przedwojenną, w kapitalistycznej drugiej RP?

Warto pamiętać, iż dyskusja nad zaletami różnych form zabezpieczenia na starość trwa już od bardzo dawna. Anglosaski system stawiał na samodzielność jednostek. Można go w uproszczeniu ująć tak (niestety nie pamiętam autora, czasy Dickensa):

o ile ktoś nie ma dosyć sprytu, aby dostać się do więzienia, niechaj zdycha z głodu.

Po drugiej stronie jest system pruski. Władca zauważył, iż robotnicy pracujący za dniówkę, czy tygodniówkę nie są w stanie samodzielnie odłożyć na stare lata i musi im w tym dopomóc państwo. System ten z wieloma modyfikacjami przyjął się na całym prawie świecie. Nie jest on aż tak zły, jak chcieliby konfederaci, a oba systemy nie są wolne od wad. W państwowym zasadniczą wadą jest podatność na samowolę władzy. Z kolei na samodzielnie gromadzących środki czyhają stada sępów, co bardzo udatnie przedstawił Jakub Dymek w swoim artykule. Odwieczny dylemat, wolność czy bezpieczeństwo. ZUS to władza, a władzę lubimy coraz mniej. Kolejne lata i wydarzenia pokazały, iż zaufanie do rządu bezpieczeństwa nie daje, więc całkiem naturalne są niechęć oraz próby odcięcia się od instytucji rządowych. Z kolei własne inwestycje to ciężka praca wymagająca kwalifikacji. Łatwiej niż mrówką jest być konikiem polnym i cieszyć się z dodatkowej gotówki.

Pytanie uczniów, czy choćby studentów na temat systemów emerytalnych, a tym bardziej nakazywanie im podejmowania decyzji o wyborze, jest nadużyciem. W tym wieku nikt zdrowy na umyśle nie myśli o starości ani o przygotowaniach do niej, nie zajmuje się ekonomią i finansami, chyba iż student SGH. Dobrym przykładem na to, iż nie tylko młodzieńcy i robotnicy dniówkowi mogą mieć kłopoty z odkładaniem na starość, jest wielu polskich artystów. Przez lata funkcjonowali zawodowo na różnych ulotnych umowach, płacąc tylko minimalne składki, a teraz epatują publiczność opowieściami o wysokości (a raczej niskości) swoich emerytur. Dotyczy to także wielu tak zwanych przedsiębiorców, którzy podobno powinni wiedzieć lepiej. Przez lata operowali sporymi sumami, nie odkładając nic. Widocznie zakładali, iż biznes będzie się kręcił zawsze. Zmuszani przez system płacili składki w minimalnej wysokości, uciekali z ZUS do KRUS, a teraz bieda.

I tutaj chyba leży główny problem. Bardzo wiele osób aktywnych zawodowo nie płaci składek lub płaci tylko minimalne. Zatrudniani są na różne dziwne umowy lub całkiem bez. Duża ich część została zmuszona przez okoliczności do otworzenia jednoosobowej działalności gospodarczej. Nie mają uprawnień pracowniczych, a żyjąc z miesiąca na miesiąc, nie odłożą nic. Płacąc minimalną składkę, uzbierają na minimalną emeryturę. Praca na czarno rzadko jest wyborem kogoś utrzymującego rodzinę. Tak naprawdę nie ma to nic wspólnego z uleganiem populistycznym hasłom. Tak wygląda rzeczywistość polskiego kapitalizmu.

Thanks for reading Jacek’s Substack! Subscribe for free to receive new posts and support my work.

Read Entire Article