Słowacy wybiorą w najbliższą sobotę (06.04.2024) nowego prezydenta kraju. Do drugiej tury wyborów przeszli były szef dyplomacji Ivan Korčok, niezależny kandydat popierany przez partie liberalne, oraz Peter Pellegrini, przewodniczący parlamentu i były premier z socjaldemokratycznej partii Hlas. W ostatnich przedwyborczych sondażach widać bardzo ciekawy, wyrównany pojedynek z delikatnym wskazaniem na Pellegriniego (51-53% do 49-47%), który jest wychowankiem politycznym i obecnym koalicjantem populistycznego premiera Roberta Ficy, weterana słowackiej polityki o zapędach autorytarnych i sympatiach pro-kremlowskich. Dlatego prawdziwą stawką sobotnich wyborów prezydenckich jest przyszłość słowackiej demokracji i polityki zagranicznej po ewentualnym sięgnięciu przez Ficę po niemalże pełnię władzy w kraju. Za sprawą zaskakująco dobrego wyniku Korčoka w pierwszej turze wyścig o fotel prezydencki do końca pozostanie otwarty.
Słowaccy prezydenci nie chcą się ubiegać o reelekcję
W czerwcu 2023 r. prezydentka Zuzana Čaputová ogłosiła, iż nie będzie ubiegać się o reelekcję, co, mając na uwadze jej wysokie zaufanie społeczne, przyjęto z dużym zaskoczeniem zarówno w kraju, jak i na Zachodzie. Tłumacząc swoją decyzję, Čaputová wskazywała na względy osobiste i rodzinne, zwłaszcza trudności w radzeniu sobie z dużymi obciążeniami urzędu głowa państwa i nieustającymi atakami personalnymi, m.in. ze strony szefa ówczesnej opozycji Roberta Ficy, który nazywał Čaputovą m.in. “amerykańską agentką”. Tymczasem, jak ostatnio podsumował Financial Times, Čaputová była postrzegana w ostatnich latach jako ostoja liberalno-demokratycznej polityki w Europie Środkowej. Niektórzy widzieli w jej choćby potencjalną kandydatkę na szefową NATO. Ciekawostką jest, iż z dotychczasowych prezydentów Słowacji tylko Ivan Gašparovič (2004-2014) ubiegał się o reelekcję, pozostali poprzednicy Čaputovej też dobrowolnie kończyli urzędowanie po pierwszej kadencji.
Zaskakująco dobry wynik Korčoka w pierwszej turze
23 marca odbyła się pierwsza tura wyborów, w której dwa pierwsze miejsca zajęli:
- Ivan Korčok (42.52%) – były szef słowackiej dyplomacji (2020-2022) w centroprawicowych rządach Matovicia i Hegera, który startuje jako kandydat niezależny popierany przez środowiska centrowo-liberalne (Postępowa Słowacja, Ruch Chrześcijańsko-Demokratyczny, Wolność i Solidarność). Korčok jest zawodowym dyplomatą, który był ambasadorem Słowacji w USA, Niemczech i przy Unii Europejskiej. Otwarcie opowiada się za pro-atlantyckim kursem w polityce zagranicznej Słowacji i utrzymaniem pomocy dla walczącej Ukrainy.
- Peter Pellegrini (37.03%) – obecny przewodniczący Rady Narodowej i lider współrządzącej partii Hlas, który był przez dwa lata premierem (2018-2020) u schyłku poprzednich rządów SMER. Jest wychowankiem politycznym i bliskim sojusznikiem Roberta Ficy. W polityce zagranicznej aktywnie wspiera jego sceptyczny wobec Zachodu kurs, opowiadając się za koniecznością dążenia do “pokojowego” rozwiązania konfliktu rosyjsko-ukraińskiego. W związku z tym Pellegrini stara się w kampanii prezentować jako kandydat na prezydenta, który będzie harmonijnie współpracował z rządem Ficy i nie wciągnie Słowacji w “konflikt mocarstw”.
Spośród pozostałych kandydatów walczących o prezydenturę w pierwszej turze warto wymienić: Štefana Harabina (11.74%), byłego prezesa Sądu Najwyższego o pro-kremlowskich sympatiach, Krisztiána Forró (2.91%) z partii mniejszości węgierskiej “Sojusz Węgierski”, Igora Matovicia (2.18%), byłego premiera z konserwatywnej “Słowacji” oraz Jána Kubiša (2.04%), byłego szefa MSZ startującego jako kandydat niezależny.
Bardzo dobry wynik Korčoka w pierwszej turze – zarówno sam rezultat procentowy, jak i pierwsza lokata – jest dość sporym zaskoczeniem. Większość sondażowni prognozowała skromne zwycięstwo Pellegriniego (najczęściej 37% do 36%). Poza zwykłym niedoszacowaniem Korčoka wydaje się, iż istotną rolę odegrała także najwyższa od 25 lat frekwencja, napędzana coraz głębszą polaryzacją społeczeństwa, negatywną kampanią prowadzoną przez obóz rządowy na rzecz Pellegriniego i przeciwko Korčokowi oraz istotne obawy części obywateli o przyszłość słowackiej demokracji pod rządami premiera Ficy i ewentualnie także prezydenta Pellegriniego. Zaskakujący wynik Korčoka wywołał panikę w obozie rządowym, który w jeszcze większym stopniu postawił na polaryzację wokół tematu wojny w Ukrainie. Z jednej strony Pellegrini jest przedstawiany jako kandydat umiaru, politycznej stabilności i “pokoju, który nie wciągnie Słowacji w żaden konflikt mocarstw”. Z drugiej strony Korčok nazywany jest “marionetką Zachodu”, która będzie realizowała “interesy waszyngtońskich i brukselskich elit”, a nie “zwykłych Słowaków”. Premier Fico ucieka się przy tym do absurdalnych technik manipulacyjnych, sugerując m.in. związek pomiędzy dyplomatyczną misją Korčoka jako wiceambasadora Słowacji przy NATO w latach w latach 1999-2001 (kiedy Słowacja choćby nie była jeszcze w NATO) a jego rzekomym poparciem dla działań wojennych, w tym interwencji NATO w Jugosławii.
Ponadto po ogłoszeniu wyników pierwszej tury natychmiast rozpoczęła się walka o poparcie pozostałych kandydatów. W naturalny sposób najbardziej łakomym kąskiem są zwolennicy pro-rosyjskiego Štefana Harabina, który wbrew deklaracjom szefa jego sztabu o udzieleniu poparcia Pellegriniemu ostatecznie nie sformułował żadnej rekomendacji, twierdząc, iż “jego wyborcy wiedzą, co mają zrobić”. W drugiej turze wyborów istotne może się też okazać poparcie mniejszości węgierskiej, która w pierwszej turze w znacznej części poparła swojego etnicznego kandydata Krisztiána Forró. Pomimo starań Korčoka lider Sojuszu Węgierskiego gwałtownie ogłosił swoje poparcie dla Pellegriniego. Były szef słowackiej dyplomacji Kubiš odmówił opowiedzenia się po którejkolwiek ze stron.
Fico po raz trzeci
Nie mogą dziwić zatem częste porównania Ficy do Vladimíra Mečiara, autorytarnego premiera Słowacji z lat 1990-98, którego rządy o kilka lat opóźniły integrację kraju z zachodnimi strukturami (Słowacja dołączyła do NATO dopiero pięć lat po pozostałych państwach Grupy Wyszehradzkiej). Fico już trzykrotnie stał na czele słowackiego rządu, tj. w latach 2006-2010, 2012-2018 i ponownie od jesieni 2023 r. Co ciekawe, w 2014 r. sam wziął udział w wyborach prezydenckich, które ostatecznie przegrał w drugiej turze na rzecz liberalnego przedsiębiorcy Andreja Kiski.
W 2018 r. wydawało się, iż koniec kariery politycznej lidera SMER jest przesądzony. Fico musiał nagle ustąpić ze stanowiska premiera pod naporem protestów społecznych, które wybuchły po zabójstwie dziennikarza śledczego Jána Kuciaka i jego narzeczonej Martiny Kušnírovej. Kuciak opisywał podejrzane interesy biznesmenów powiązanych z partią rządząca SMER oraz związki Márii Troškovej, asystentki premiera Fico, z włoską mafią. Następcą Fico w fotelu premiera został Peter Pellegrini, ówczesny wicepremier ds. inwestycji i informatyzacji. Pomimo zmiany premiera SMER już nie zdołał się podnieść po tamtych wydarzeniach i stracił w wyniku wyborów na początku 2020 roku władzę na rzecz czteropartyjnej, centroprawicowej koalicji (OĽaNO-Sme rodina-Za ľudí-Sloboda a Solidarita) kierowanej przez premiera Igora Matovicia.
Po utracie władzy w 2020 r. Pellegrini wystąpił ze SMER i ogłosił utworzenie własnej partii – Hlas, oficjalnie również o profilu socjaldemokratycznym, w istocie rzeczy jednak konserwatywnym, zwłaszcza w kwestiach społecznych. Jednocześnie SMER pod wodzą Fico wrócił do swojego sprawdzonego instrumentarium politycznego, czyli negative campaigning, mobilizowania elektoratu antysystemowego i wzniecania podziałów społecznych. Przykładowo, w okresie pandemii dogodnym tematem dla SMER był opór społeczny wobec obostrzeń covidowych, a po agresji Rosji na Ukrainę Fico zaczął budować kapitał polityczny na sprzeciwie wobec dostarczania pomocy Kijowowi, w co mocno zaangażował się centroprawicowy rząd Eduarda Hegera. Po trzech latach chaotycznych i niestabilnych rządów centroprawicy, zakończonych przedterminowymi wyborami, po władzę jesienią 2023 r. ponownie sięgnął Fico, odtwarzając de facto swoją poprzednią koalicję z Hlas Pellegriniego i ultranacjonalistyczną Słowacką Partią Narodową (SNS).
Szybko postępujący demontaż instytucji państwa
Zaraz po ponownym powrocie do władzy Fico zabrał się za rozmontowywanie i neutralizowanie niewygodnych dla jego obozu politycznego instytucji państwa. W lutym większość rządowa przyjęła pakiet ustaw, który istotnie obniżył kary za liczne przestępstwa korupcyjne i podatkowe oraz skrócił okres ich przedawnienia. W marcu zlikwidowany został Urząd Specjalnej Prokuratury, elitarnej jednostki śledczej działającej od 2004 roku i nadzorującej postępowania w najpoważniejszych sprawach karnych. Odsunięci zostali także czołowi śledczy Krajowej Agencji Kryminalnej Słowacji (NAKA). Te pospieszenie przeprowadzane zmiany, osłabiające niezależność instytucji wymiaru sprawiedliwości, spotkały się ze sprzeciwem zarówno samych Słowaków, którzy tłumnie protestują przeciwko antydemokratycznym działaniom rządu Ficy, jak i instytucji unijnych, które obawiają o stan rządów prawa na Słowacji i ostrzegają przed ryzykami związanymi z prawidłowym wydatkowaniem środków UE.
Ponadto koalicja rządowa jest w trakcie wprowadzania zmian, które pozwolą jej na zmianę kierownictwa państwowej telewizji RTVS, oskarżaną przez Ficę o atakowanie rządu i propagowanie kłamstw na temat jego polityki. Partie opozycyjne i organizacje pozarządowe ostrzegają, iż RTVS (które, jak wskazuje badanie Reuters Institute for the Study of Journalism, cieszy się zaufaniem ponad połowy Słowaków) zostanie przekształcone w narzędzie topornej propagandy rządowej pod nową nazwą STaR (Slovenská televízia a rozhlas). Zagrożone czują się także czołowe media prywatne, którym premier Fico grozi odebraniem koncesji, określając je jako “wrogie wobec rządu” i “niemile widziane” w swojej kancelarii. Przykładowo, najpopularniejsza telewizja TV Markiza już ograniczyła czas antenowy poświęcany tematom politycznym w reakcji na groźby premiera.
Zauważalna zmiana, na razie przede wszystkim narracyjna, dokonała się także w słowackiej polityce zagranicznej. Po otwarcie deklarowanym zaangażowaniu na rzecz Ukrainy przez centroprawicowe rządy Matovicia i Hegera ekipa Ficy opowiada się za “suwerenną polityką zagraniczną” Słowacji, oskarżając dla kontrastu sąsiednią Ukrainę o pozostawanie pod “całkowitym wpływem i kontrolą USA”. Szerokim echem odbiły się także deklaracje Ficy, przede wszystkim na użytek wewnętrzny, o wstrzymaniu wsparcia militarnego dla wschodniego sąsiada oraz doniesienia o spotkaniu słowackiego szefa dyplomacji Juraja Blanára z jego rosyjskim odpowiednikiem Ławrowem przy okazji marcowego Forum Dyplomatycznego w Antalyi. W istocie rzeczy rząd Ficy utrzymuje póki co pragmatyczny kurs wobec Ukrainy, nie blokując – w odróżnieniu od sąsiednich Węgier – pomocy unijnej dla Kijowa i deklarując poparcie dla europejskich aspiracji Ukraińców w trakcie dwustronnych spotkań. Należy jednak zdawać sobie sprawę z ryzyka, iż kurs Ficy wobec Ukrainy może ulec zaostrzeniu (np. na wzór węgierski) w razie pogorszenia relacji Bratysławy z Brukselą w związku z praworządnością.
Prezydentura nie bez znaczenia
Pozycja ustrojowa prezydenta Słowacji jest słabsza niż jego polskiego odpowiednika, jednakże nie jest to funkcja jedynie ceremonialna. Głowa państwa posiada instrumenty do – co najmniej – opóźniania wejścia w życie rozwiązań legislacyjnych, z którymi się nie zgadza: tzw. słabe veto (do odrzucenia którego nie jest potrzebna większość kwalifikowana w Radzie Narodowej) oraz prawo skierowania ustawy do Sądu Konstytucyjnego w Koszycach, który może zawiesić jej obowiązywanie na czas badania zgodności z konstytucją. Właśnie tymi uprawnieniami posłużyła się obecna prezydentka Zuzana Čaputová w odniesieniu do wspomnianych ustaw zmiękczających zapisy kodeksu karnego.
Mimo iż zgodnie z konstytucją politykę zagraniczną prowadzi rząd, to głowa państwa wciąż pozostaje najwyższym reprezentantem kraju na arenie międzynarodowej, który może w istotnym stopniu wpływać na kształtowanie pozytywnego wizerunku Słowacji w oczach zagranicznych partnerów, czego dobrym przykładem jest dobiegająca końca prezydentura Čaputovej. Nie bez znaczenia są także relacje budowane na poziomie głów państw czy w ramach wielostronnych formatów prezydenckich.
Dlatego w najbliższą sobotę Słowacy staną w istocie rzeczy przed pytaniem, czy chcą powierzyć Ficy jeszcze większą władzę z wszelkimi tego konsekwencjami, czy wolą jednak zachować możliwość hamowania gwałtownych, często antypaństwowych zmian w prawie i niuansowania wizerunku międzynarodowego Słowacji, która za sprawą prokremlowskiej retoryki Ficy w coraz większym stopniu postrzegana jest jako kraj oddalający się od Zachodu. W razie wygranej Pellegriniego ostatnim ośrodkiem władzy niepodporządkowanym Ficy pozostałby już tylko Sąd Konstytucyjny. Przynajmniej jeszcze przez pewien czas, gdyż sędziowie tejże instytucji są także powoływani przez prezydenta na 12-letnią kadencję spośród kandydatów przedstawionych przez Radę Narodową, w tym momencie kontrolowaną przez koalicję SMER-Hlas-SNS.
Photo: pexels.com