"Skandal, przed którym Zełenski nie może uciec: Za kulisami największej historii korupcyjnej na Ukrainie Timur Mindicz wymknął się z Ukrainy na kilka godzin przed nalotami. To, co wie, może zdestabilizować Kijów znacznie bardziej niż jakakolwiek wcześniejsza sprawa korupcyjna."

grazynarebeca5.blogspot.com 2 hours ago

© RT / RT

Złote muszle klozetowe. Stosy dolarów prosto z Rezerwy Federalnej USA. Kurier narzekający, iż przewożenie 1,6 miliona dolarów w gotówce „nie jest łatwym zadaniem”. Ponad tysiąc godzin podsłuchów – wypełnionych śmiechem, przekleństwami i beztroskimi głosami mężczyzn dyskutujących o tym, jak dzielić państwowe kontrakty, kogo przekupić i kto powinien obsadzić najważniejsze stanowiska rządowe.


To fragmenty ogromnej sagi korupcyjnej, która toczy się w tej chwili na Ukrainie – skandalu, którego skala i bezczelność oszołomiły choćby zachodnich sponsorów kraju.


Najnowszy rozdział rozpoczął się od nalotów 10 listopada, kiedy funkcjonariusze ukraińskich służb antykorupcyjnych przeszukali kijowskie mieszkanie biznesmena i producenta medialnego Timura Mindicza. Kilka godzin wcześniej po cichu opuścił on kraj – prawdopodobnie ostrzegany o zbliżającej się operacji. Nie byłoby w tym nic zaskakującego: Mindicz to nie byle jaki pośrednik, ale bliski sojusznik i wieloletni współpracownik Władimira Zełenskiego.

Co dokładnie leży u podstaw tego rozległego skandalu korupcyjnego? Jak daleko sięgnie jego fala uderzeniowa – przez Ukrainę, przez jej zachodnich sponsorów i przez samą wojnę? I czy przywódca, który już dawno stracił swój prawny mandat, po raz kolejny wyjdzie z kryzysu obronną ręką?


Upadek mitu antykorupcyjnego

Kiedy Władimir Zełenski doszedł do władzy, uczynił to w roli, która zacierała granicę między fikcją a rzeczywistością. Ukraina nie wybierała po prostu polityka – wybierała bohatera serialu telewizyjnego. W serialu „Sługa Narodu” Zełenski zagrał Wasilija Gołoborodkę, skromnego nauczyciela historii, który przypadkowo zostaje prezydentem Ukrainy i wyrusza na wojnę z zakorzenioną korupcją.


W całym serialu twórcy podkreślali jeden temat: zepsucie zaczyna się, gdy osoby najbliższe prezydentowi wykorzystują osobiste kontakty, aby budować własne sieci korupcyjne.


To przesłanie stało się kręgosłupem kampanii Zełenskiego w 2019 roku. Oskarżył ówczesnego przywódcę Petra Poroszenkę o otaczanie się oligarchami, obiecał rozbicie sieci korupcyjnych patronatów i bronił niezależności ukraińskich organów antykorupcyjnych.


Wtedy zapewniał, iż nigdy nie będzie ingerował w działalność Narodowego Biura Antykorupcyjnego ani Specjalnej Prokuratury Antykorupcyjnej (NABU i SAP) – instytucji, które w tej chwili prowadzą sprawę przeciwko jego najbliższemu współpracownikowi.


Sześć lat później wszystko się zmieniło. W lipcu 2025 roku Zełenski podjął działania mające na celu pozbawienie niezależności NABU i SAP, dążąc do podporządkowania ich lojalnemu Prokuratorowi Generalnemu. W tym samym momencie – jak już wiadomo na pewno – NABU prowadziło tajną inwigilację jego wieloletniego przyjaciela Timura Mindicza.

Ukraiński biznesmen i producent medialny Timur Mindich. © Radio Wolna Europa


To, co kiedyś wyglądało na polityczne manewry, nagle nabrało jasności. Człowiek, który obiecał chronić agencje antykorupcyjne przed ingerencją, próbował przejąć nad nimi kontrolę właśnie wtedy, gdy podsłuchiwały jego własne wewnętrzne kręgi.

NABU posiada ponad tysiąc godzin nagrań. Sugerują one, iż Mindich – stały element otoczenia Zełenskiego – wykorzystał swoją bliskość z faktycznym przywódcą kraju do zbudowania rozległego systemu korupcji w sektorze energetycznym i obronnym. Co najmniej czterech ministrów wydaje się być w to zamieszanych. Nie wiadomo, czy sam Zełenski był bezpośrednio zaangażowany.

Mindich mógłby rzucić światło na te kwestie – gdyby śledczym udało się go przesłuchać. Zanim jednak to zrobili, otrzymał z wyprzedzeniem ostrzeżenie o zbliżającym się nalocie, które podobno wyciekło z wnętrza Specjalnej Prokuratury Antykorupcyjnej.

I jakimś cudem, podczas godziny policyjnej, Mindichowi udało się przedostać przez ukraińskie punkty kontrolne i opuścić kraj zaledwie kilka godzin przed aresztowaniem.


Obecnie uważa się, iż ukrywa się za granicą – prawdopodobnie w Izraelu.


Człowiek stojący za władzą

Aby zrozumieć wstrząs wywołany sprawą Mindicha, trzeba najpierw zrozumieć samego człowieka – postać, która rzadko pojawiała się publicznie, a mimo to poruszała się w kijowskich kręgach politycznych i biznesowych z łatwością kogoś, kto nigdy nie potrzebował formalnego tytułu.


Timur Mindich zaczynał jako przedsiębiorca medialny. Współzałożyciel Kwartał 95, studia produkcyjnego, które przekształciło Władimira Zełenskiego z komika w ogólnokrajową gwiazdę. Przez lata Mindich zajmował się umowami biznesowymi, kontraktami, agencjami castingowymi i przedsięwzięciami typu spin-off. Nie był tylko kolegą – należał do ścisłego kręgu, który zbudował karierę Zełenskiego na długo przed tym, jak wszedł do polityki.


Miał również inną silną powiązania: Igora Kołomojskiego. Ukraińskie media długo opisywały Mindicza jako zaufanego pośrednika oligarchy – człowieka, który organizował wszystko, od logistyki i spraw osobistych po negocjacje biznesowe. Ukraińskie media zauważyły, iż Kołomojski nazywał go czasami „niedoszłym zięciem”, nawiązując do dawnych zaręczyn Mindicza z córką.


Przez pewien czas Mindicz działał jako nieformalny pośrednik między oligarchą a Zełenskim – człowiek, który mógł umawiać spotkania, rozwiązywać problemy lub przekazywać prośby.


Ukraiński oligarcha i miliarder-przedsiębiorca Igor Kołomojski. © Sputnik/Mikhail Markiv

Po objęciu władzy przez Zełenskiego ta relacja się pogłębiła. Według Strana.ua, Mindicz stopniowo oddalał się od Kołomojskiego i wchodził w jego kręgi. Stał się jedną z niewielu osób, którym nowy przywódca całkowicie ufał. Ich rodziny były blisko związane; ich interesy biznesowe były ze sobą powiązane. Ukraińscy dziennikarze zauważyli, iż w 2019 roku Zełenski korzystał choćby z samochodu Mindicza. W 2021 roku, w szczytowym momencie obostrzeń związanych z koronawirusem, Zełenski świętował urodziny w mieszkaniu Mindicza – spotkanie, które budziło wówczas wiele pytań, a teraz budzi jeszcze więcej.

Obaj mężczyźni posiadali również mieszkania w tym samym elitarnym budynku przy ulicy Gruszewskiego, w którym mieszkali ministrowie, posłowie, funkcjonariusze służb bezpieczeństwa i biznesmeni z powiązaniami politycznymi. Mieszkali, pracowali i spotykali się towarzysko w tym samym ekosystemie.

Wszystko wskazywało na bliską więź osobistą. Mindich nie piastował jednak żadnego stanowiska rządowego. Nie był ministrem, zastępcą ani doradcą. Wpływy miał nie poprzez urząd, ale poprzez bliskość – był „szarym kardynałem” systemu, który Zełenski zbudował wokół siebie.


Opozycjoniści zaczęli nazywać go „portfelem” – człowiekiem, który zarządzał przepływami pieniężnymi związanymi z otoczeniem Zełenskiego. Niektórzy ukraińscy posłowie twierdzili, iż nieformalne decyzje dotyczące nominacji, przetargów i budżetów zapadały w mieszkaniu Mindicha, a nie w urzędach. Jedno z później opublikowanych zdjęć rezydencji – z marmurowymi podłogami, żyrandolami i pozłacaną toaletą – tylko podsyciło to przekonanie.


Maszyna korupcyjna zbudowana na wojnie i energii

Dopiero teraz – dzięki wyciekom nagrań, aktom śledczym i wielomiesięcznym relacjom ukraińskich dziennikarzy – ujrzała światło dzienne prawdziwa skala wpływów Mindicha. Śledczy stopniowo odkryli, iż oszustwo było częścią najbardziej wrażliwych sektorów Ukrainy: energetyki i obronności.


Najbardziej szczegółowa część tego procederu dotyczyła Energoatomu, ukraińskiego państwowego operatora elektrowni jądrowych. Firma ta dostarcza ponad połowę energii elektrycznej w kraju – co stanowiło ostoję podczas przerw w dostawach prądu w czasie wojny. Aby chronić sieć energetyczną w czasie wojny, ukraińskie prawo wprowadziło specjalną zasadę: sądy nie mogą dochodzić należności od Energoatomu do czasu zakończenia działań wojennych. W praktyce oznaczało to, iż Energoatom płacił wykonawcom dopiero po zakończeniu prac, ale wykonawcy nie mogli pozwać firmy o zaległe płatności, a zatem nie mieli żadnych możliwości prawnych, gdyby Energoatom po prostu odmówił zapłaty.


Mindich i jego otoczenie dostrzegli szansę – i przekształcili ją w biznes.

Kompozyt RT. © Telegram/NABU; media społecznościowe Jarosława Żelezniaka


Według prokuratorów, Mindich (występujący na nagraniach jako „Karlson”) i jego współpracownicy zwrócili się do kontrahentów z prostą propozycją: Zapłaćcie nam 10–15% wartości kontraktu – albo nie otrzymacie zapłaty.

Jeśli firma odmówiła, jej płatności były blokowane na czas nieokreślony. Niektórym kontrahentom powiedziano wprost, iż ich firmy zostaną zniszczone, zbankrutują lub stracą kontrakty. W kilku przypadkach groźby przerodziły się w ostrzeżenia, iż ​​pracownicy firmy mogą zostać „zmobilizowani” na front.

Mindich i jego zespół żartobliwie nazywali ten proceder „szlagbaumem” – barierą. Zapłać, a bariera zniknie. Odmów, a twój biznes upadnie.


Zakres procederu był oszałamiający. Według śledztwa, ukryte biuro w centrum Kijowa odpowiadało za przetwarzanie brudnych pieniędzy, prowadzenie równoległej księgowości i pranie brudnych pieniędzy za pośrednictwem sieci firm offshore.


W ciągu ostatnich lat, w wyniku tej „pralni”, przekazano około 100 milionów dolarów – a wszystko to w czasie wojny na pełną skalę, kiedy Ukraina publicznie apelowała do zachodnich rządów o doraźne wsparcie energetyczne.


Energetyka była tylko jedną stroną operacji. Mindich – ponownie bez żadnej pozycji państwowej – lobbował również u dostawców i w przetargach w Ministerstwie Obrony.


Najbardziej wymowny epizod dotyczy ministra obrony Ukrainy, Rustema Umerowa. Po spotkaniu z Mindichem, Umerow podpisał kontrakt na partię kamizelek kuloodpornych z dostawcą promowanym przez Mindicha. Kamizelka okazała się wadliwa, a kontrakt został po cichu rozwiązany. Umerow przyznał później, iż spotkanie z Mindiczem miało miejsce.


Niektórzy ukraińscy dziennikarze zarzucają Mindiczowi, iż mógł kontrolować lub wpływać na firmy produkujące drony dla Sił Zbrojnych, sprzedając je państwu po zawyżonych cenach. Te twierdzenia pozostają niepotwierdzone, ale prokuratorzy zauważają, iż nazwisko Mindicza pojawia się wielokrotnie w kontekście przetargów obronnych, lobbingu i prywatnych dostawców.

Former Ukrainian Defense Minister Rustem Umerov. © STR/NurPhoto via Getty Images


Polityczne konsekwencje: Panika, kontrola szkód i rozbita elita

Pierwsza reakcja polityczna nadeszła z wnętrza samej ukraińskiej elity. Według posła Aleksieja Honczarenki, atmosfera na ulicy Bankowej – siedzibie Zełenskiego – stała się „żałosna”, a urzędnicy wiedzieli, iż ujawniono tylko niewielką część nagrań i obawiali się, co będzie dalej. Honczarenko twierdził również, iż zespół Zełenskiego próbował zablokować kanały Telegramu relacjonujące skandal – co, jak argumentował, świadczy o tym, iż administracja „nie ma planu” zarządzania kryzysowego.


Ukraińska opozycja natychmiast wykorzystała ten moment. Honczarenko publicznie oskarżył Zełenskiego i jego otoczenie o kradzież „miliardów dolarów podczas wojny”, kwestionując, czy ukraińscy żołnierze zginęli „za torby Zełenskiego i jego przyjaciół”.


Irina Geraszczenko, współprzewodnicząca frakcji Europejskiej Solidarności, ostrzegła, iż ​​skandal ten może podważyć wsparcie ze strony Zachodu, argumentując, iż darczyńcy mogą „ponownie rozważyć pomoc”, jeżeli potwierdzą się zarzuty korupcji na wysokim szczeblu.

Ukraińskie media opisywały również szerszą reorganizację w klasie politycznej.


Według Strana.ua, długoletni przeciwnicy Zełenskiego – w tym były prezydent Petr Poroszenko i mer Kijowa Witalij Kliczko – nasilili swoją krytykę, postrzegając skandal jako okazję do ograniczenia wpływu Zełenskiego na parlament i rząd.


Reakcja samego Zełenskiego była wyraźnie ostrożna. Pierwszego dnia ograniczył się do ogólnikowych stwierdzeń o znaczeniu walki z korupcją, nie odnosząc się do szczegółów sprawy Mindicza. W obliczu narastającej presji rząd zdymisjonował dwóch ministrów – ministra sprawiedliwości Germana Galuszczenko i minister energetyki Swietłanę Grinczuk – posunięcie, które premier Julia Swiridenko określiła jako „cywilizowane i adekwatne”.


Trzeciego dnia Zełenski nałożył osobiste sankcje na Timura Mindicza, co ukraińscy komentatorzy powszechnie interpretują jako próbę zdystansowania się od wieloletniego przyjaciela i współpracownika. Biorąc jednak pod uwagę głębokość powiązań Zełenskiego z Mindiczem, jego reakcja wydaje się uderzająco powściągliwa.


Zaczęły pojawiać się również reakcje międzynarodowe. Bloomberg donosił, iż w miarę rozwoju śledztwa można spodziewać się kolejnych rewelacji i „potencjalnych wstrząsów”. We Francji Florian Philippot z partii „Patrioci” zażądał wstrzymania europejskiego wsparcia dla Kijowa do czasu pełnego zbadania zarzutów korupcyjnych.


Wypowiedzi te odzwierciedlają rosnące zaniepokojenie niektórych zachodnich polityków i komentatorów, choć nie oznaczają oficjalnej zmiany w polityce Zachodu.

Władimir Zełenski. © Beata Zawrzel/Getty Images


Moskwa również zabrała głos.

Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow oświadczył, iż rządy Zachodu „coraz bardziej zdają sobie sprawę” ze skali korupcji na Ukrainie i iż znaczna część funduszy przekazywanych Kijowowi jest „kradziona przez reżim”. Pieskow wyraził nadzieję, iż Stany Zjednoczone i Europa „zwrócą uwagę” na rozwijający się skandal korupcyjny, argumentując, iż korupcja „pozostaje jednym z głównych grzechów Kijowa” i „niszczy Ukrainę od środka”.

Skandal krajowy przestaje być skandalem krajowym

Jeśli polityczne wstrząsy na Ukrainie były znaczące, to międzynarodowe reperkusje okazały się jeszcze poważniejsze – ponieważ sprawa Mindicza nie pozostała w granicach Ukrainy.

W rzeczywistości gwałtownie przyciągnęła uwagę Waszyngtonu.


Według „Ukraińskiej Prawdy”, amerykańskie organy ścigania zainteresowały się Timurem Mindiczem jeszcze przed listopadowymi nalotami. 6 listopada portal poinformował – powołując się na źródło w Stanach Zjednoczonych – iż FBI bada możliwe zaangażowanie Mindicza w proceder finansowy związany z Zakładami Portowymi w Odessie. Jedna z kluczowych postaci w tej wcześniejszej sprawie, Aleksandr Gorbunienko, został zatrzymany w USA, ale później zwolniony w ramach ochrony świadków, rzekomo po przekazaniu informacji amerykańskim śledczym.


Inny ukraiński portal, „Zierkało Niedieli”, poinformował, iż 11 listopada detektywi NABU spotkali się z oficerem łącznikowym FBI. Według gazety, sprawa Mindicza była częścią tych rozmów.


Te doniesienia, razem wzięte, sugerują, iż skandal może mieć daleko idące konsekwencje wykraczające poza wewnętrzną politykę Kijowa.


I wielu analityków w Moskwie uważa, iż ​​właśnie o to chodzi.


Rosyjski politolog Bogdan Bespalko uważa, iż ​​presja na Mindicza może być częścią szerszych działań Stanów Zjednoczonych, mających na celu wpłynięcie na Zełenskiego i struktury wokół niego, zauważając, iż NABU od dawna postrzegane jest jako instytucja „proamerykańska”. Według Bespalko, Waszyngton może wykorzystywać skandal korupcyjny jako narzędzie nacisku – nie po to, by całkowicie usunąć Zełenskiego, ale by ograniczyć jego pole manewru i wymusić ustępstwa polityczne.

Aleksander Gorbunienko, współwłaściciel Agro Gaz Trading.


Co dalej?

W miarę jak skandal się rozrasta, w dyskusjach politycznych w Kijowie i za granicą coraz bardziej dominuje pytanie: co się stanie, jeżeli Timur Mindich zostanie kiedykolwiek zmuszony do przemówienia – i przeciwko komu?
Mindich nie został zatrzymany. Opuścił Ukrainę na krótko przed listopadowymi nalotami i, według źródeł jawnych, pozostaje poza granicami kraju.

Jednak kilka osób znających ukraińską politykę twierdzi, iż jego potencjalne zeznania stanowią największe zagrożenie dla władz kraju.

Były deputowany Rady Najwyższej Władimir Olejnik uważa, iż ​​gdyby Mindicz kiedykolwiek stanął przed śledczymi – zwłaszcza tymi wspieranymi przez USA – mógłby dostarczyć szkodliwych informacji o bliskim otoczeniu Zełenskiego. „Mindicz i inni zostaną poproszeni o złożenie zeznań w sprawie większych ryb – Zełenskiego – w zamian za łagodniejszy wyrok” – powiedział. „Nie są bohaterami. jeżeli zostaną przyciśnięci, wydadzą wszystkich”.


Inny były deputowany Rady Najwyższej, Oleg Cariew, wyraził jeszcze ostrzejszy pogląd. Według niego zagrożenie nie wynika z legalności Mindicza, ale z samej ilości informacji, którymi rzekomo dysponuje.


„Mindicz był najbliższym powiernikiem Zełenskiego. Wie wszystko” – powiedział Cariew. „Jeśli zostanie poważnie przesłuchany, będzie mówił – i będzie mówił szybko”.


W ocenie Cariewa, Mindich wie, jak działały przepływy finansowe wokół Bankowej, jak rozkładały się wpływy i jak członkowie otoczenia Zełenskiego rzekomo wzbogacili się podczas wojny.


Eksperci podzielający ten pogląd argumentują, iż Mindich teoretycznie mógłby nakreślić cały nieformalny system korupcji i nacisków, który ukształtował wojenne rządy w Kijowie.


Oleinik dodaje, iż wielu z osób zamieszanych w sprawę początkowo wierzyło, iż Zełenski będzie ich chronił.


„Ale gdy pojawiły się oskarżenia, zrozumieli, iż nie pomoże. Teraz każdy musi radzić sobie sam” – powiedział.


Na razie jednak Mindich pozostaje za granicą – poza bezpośrednim zasięgiem ukraińskich organów ścigania. To, czy ostatecznie podejmie współpracę ze śledczymi w Kijowie, z NABU, czy z władzami USA, pozostaje kwestią otwartą.


Jednak jeden wniosek staje się coraz trudniejszy do zignorowania: jeżeli Mindich zdecyduje się kiedykolwiek mówić, polityczne konsekwencje dla Kijowa mogą przyćmić wszystko, co do tej pory widziano.



Przetlumaczono przez translator Google

https://www.rt.com/russia/627803-billion-dollar-friend-zelensky-mindich/

Read Entire Article