autor: Tyler Durden
Za pośrednictwem Briana McGlincheya w Stark Realities
W całym amerykańskim spektrum politycznym poparcie dla Państwa Izrael systematycznie słabnie. W obliczu długotrwałej, niezwykle kosztownej redystrybucji amerykańskiego bogactwa i broni do jednego z najbogatszych państw świata, obejmującej bezprecedensowe zagrożenie, zwolennicy Izraela w Stanach Zjednoczonych coraz bardziej desperacko próbują tłumić fakty, opinie, pytania i obrazy, które powodują tę przełomową zmianę.
Siły pro-izraelskie od dawna pracują nad ograniczeniem i kształtowaniem amerykańskiej debaty na korzyść Izraela. Jednak intensywność i nowość tego, co dzieje się w 2025 roku — od wymuszonego przez rząd przeniesienia platformy społecznościowej do pro-izraelskich miliarderów, przez uwięzienie i próbę deportacji studenta za napisanie artykułu opiniotwórczego, i wiele innych — zasługuje na uwagę każdego Amerykanina ceniącego wolność wypowiedzi, oświecony elektorat i niezależność od wpływów zagranicznych.
Wielu Amerykanów wie, iż Kongres i prezydent Biden połączyli siły w 2024 roku, by zmusić chińską firmę ByteDance do wycofania się z popularnej aplikacji do udostępniania wideo TikTok w USA, jednak niewielu zdaje sobie sprawę, iż ta niezwykła interwencja była w dużej mierze motywowana chęcią służenia interesom Izraela.
Chociaż politycy wskazywali na rzekome chińskie zagrożenie się w aplikacji — jednocześnie ujawniając swój brak szczerości, kontynuując jej korzystanie z niej sami — katalizatorem nadzwyczajnego zakazu TikToka było morze wirusowych treści ukazujących izraelską szaleństwo w Gazie, przedstawiających Palestyńczyków w empatycznym świetle i kwestionujących legitymację filozofii politycznej, jaką jest syjonizm.
Twierdzenie, iż uchwalenie zakazu dotyczyło głównie Izraela, nie jest teorią spiskową. Amerykańscy politycy, którzy popierali wymuszone wycofanie TikToka, otwarcie to sami powiedzieli. Dzieląc scenę z sekretarzem stanu Bidenem Antonym Blinkenem w 2024 roku, ówczesny senator Mitt Romney powiedział:
"Niektórzy zastanawiają się, dlaczego pojawiło się tak ogromne poparcie, by zamknąć, potencjalnie, TikToka lub inne podobne podmioty. Spójrzcie na posty na TikToku i liczbę wzmianek o Palestyńczykach w porównaniu z innymi mediami społecznościowymi — jest to zdecydowanie tak wśród transmisji na TikToku, więc warto zauważyć, iż to naprawdę interesujące dla prezydenta, który będzie miał szansę podjąć w tym zakresie działania."
Podobnie poseł Mike Lawler z Nowego Jorku powiedział na webinarze, iż pro-palestyńskie protesty studenckie "dokładnie dlatego uwzględniliśmy ustawę TikTok... bo widzicie, jak te dzieci są manipulowane przez pewne grupy, podmioty czy kraje, by podsycać nienawiść w ich imieniu i naprawdę tworzyć wrogie środowisko tutaj w USA."
Oczywiście samo wycofanie sprzedaży nie zagwarantuje, iż TikTok zacznie tłumić antyizraelskie i propalestyńskie treści w Stanach Zjednoczonych. Aby osiągnąć pożądany efekt, kupujący — który potrzebował zgody Białego Domu — musiałby być gorliwym zwolennikiem Izraela. Tak po prostu wszystko się potoczyło. We wrześniu prezydent Trump zatwierdził sprzedaż amerykańskich operacji TikToka wspólnemu przedsięwzięciu kierowanemu przez Larry'ego Ellisona, założyciela technologicznego giganta Oracle i czwartego najbogatszego człowieka na świecie.

Ellison wyraził swoje "głębokie emocjonalne powiązania z Państwem Izrael" i był głównym dobroczyńcą Sił Obronnych Izraela, przekazując darowizny organizacjom wspierającym IDF. Wydał co najmniej 3 miliony dolarów na nieudaną kampanię prezydencką Marco Rubio w 2016 roku, po tym jak ambasador Izraela przy ONZ zapewnił go, iż Rubio będzie "wielkim przyjacielem Izraela." W konsorcjum kontrolującym obecność TikToka w USA są inni miliarderzy sprzyjający Izraelowi, wśród nich szef NewsCorp Rupert Murdoch oraz trader inwestycyjny Jeff Yass.
Amerykanie byli propagandzeni, obawiając się chińskiej kontroli nad danymi użytkowników TikToka. Teraz te dane będą kontrolowane przez Oracle, firmę, której założyciel określił Izrael jako swój własny naród, powiedział, iż "nie ma większego honoru" niż wspieranie IDF i zaprosił premiera Izraela Benjamina Netanjahu do zasiadnięcia w zarządzie. To także firma z silnymi powiązaniami biznesowymi z rządem Izraela, a jej izraelski wiceprzewodniczący i były CEO w zeszłym roku oświadczył: "Dla pracowników [Oracle] jest jasne: jeśli nie jesteś za Ameryką lub Izraelem, nie pracuj tutaj."
Kilka miesięcy przed finalizacją sprzedaży TikToka, firma zatrudniła w lipcu byłą żołnierzkę IDF i samozwańczą "pasjonistkę" syjonistkę Ericę Mindel na stanowisko menedżerki mowy nienawiści TikToka. Kilka tygodni później, zaledwie kilka dni przed zatwierdzeniem przeniesienia operacji TikToka w USA, platforma opublikowała 13 września nowe wytyczne dotyczące tego, co jest dozwolone na platformie.
Wkrótce po zmianie użytkownicy i twórcy zaczęli podawać przykłady usuwania treści przez TikToka, wykorzystując swoje niejasne nowe zasady dotyczące "teorii spiskowych" i "chronionych grup", by odrzucać negatywne treści o Izraelu — groźąc demonetyzacją recydywistów. W niedawnym występie w podcaście Breaking Points Guy Christensen, który ma 3,4 miliona obserwujących na TikToku, podzielił się swoim doświadczeniem:
"Wszystkie te filmy, które zostały usunięte od 13 września, mają wspólnego – mówię o Izraelu, o wpływie AIPAC, o Larrym Ellisonie i próbie podporządkowania TikToka syjonistycznej kontroli — w pewien sposób krytykuję Izrael. To samo, co słyszałem od mojej publiczności, moich przyjaciół, którzy są twórcami. Od 13 września mają dokładnie takie same doświadczenia. Filmy bardziej informacyjne i krytyczne wobec Izraela są usuwane."
Podczas spotkania pod koniec września z pro-izraelskimi "influencerami" w mediach społecznościowych Netanjahu pochwalił przekazanie amerykańskiej własności TikToka. Musimy walczyć bronią stosującą się na polu bitwy, z którym mamy do czynienia, a najważniejsze są w mediach społecznościowych. A najważniejszym zakupem, który w tej chwili się dzieje, jest TikTok. Numer jeden." Wyrażając nadzieję, iż poprzez "rozmowy" z Elonem Muskiem jego platforma X może zostać przekształcona tak, by była bardziej chroniąca Izrael, Netanjahu dodał: "Jeśli uda nam się zdobyć te dwie rzeczy, możemy osiągnąć wiele."
Przejęcie TikToka przez Ellisona jest wystarczająco niepokojące, ale to nie był jego jedyny medialny ruch w tym roku. Sfinansował także przejęcie przez syna Davida Paramount Skydance, firmy medialnej kontrolującej wiele produkcji filmowych i telewizyjnych, w tym CBS. David Ellison gwałtownie został na stanowisku szefa CBS News Bari Weiss — samozwańczy "syjonistyczny fanatyk", który zrobił sobie rok przerwy przed studiami, by zamieszkać na izraelskim kibucu.
Historia Weiss w spieraniu się o granice dopuszczalnej wypowiedzi wobec Izraela sięga jej drugiego roku na Uniwersytecie Columbia, kiedy była częścią grupy studentów, którzy twierdzili, iż byli zastraszani przez profesorów studiów bliskowschodnich z powodu syjonistycznych poglądów studentów. Panel uniwersytecki uznał, iż tylko jeden z rzekomych incydentów był niedopuszczalnym zachowaniem.
Zarówno obserwatorzy z zewnątrz, jak i osoby z sieci są gotowe na to, iż Weiss przechyli relacje mediów na korzyść Izraela, a pojawiają się wczesne sygnały potwierdzające obawy dotyczące jej stronniczości. Powołując się na źródła kierownicze z CBS, Wall Street Journal poinformował, iż korespondent zagraniczny Chris Livesay, który miał zostać zwolniony w ramach redukcji zatrudnienia poprzedzającej przybycie Weissa, wysłał Weissowi e-maila, wyrażając swoje przywiązanie do Izraela i twierdząc, iż był "zastraszany" za swoje przekonania. Weiss interweniował i uratował Livesay przed zwolnieniem. Inni korespondenci powiedzieli Journalowi, iż twierdzenie Livesay o prześladowaniu jest fałszywe.
Dodatkowo oczekiwania, iż CBS News stanie się de facto izraelskim medium PR, nowy rzecznik praw obywatelskich sieci — arbiter w kwestiach redakcyjnych — ma również silne syjonistyczne kwalifikacje. The New York Times opisuje Kennetha Weinsteina jako "stanowczego i głośnego orędownika Izraela." Na X redaktor naczelny Grayzone, Max Blumenthal, zauważył, iż "podczas 2021... Weinstein chwalił się swoimi izraelskimi kwalifikacjami lobbystycznymi, opisując, jak był przygotowywany przez Tikvah Fund, sieć szkoleniową Likudnik, która w listopadzie przyzna Bari Weissowi Nagrodę Herzla." (Partia Likud to izraelska partia kierowana przez Netanjahu.)
Oto jak Glenn Greenwald podsumował działania TikToka i CBS:
Przekazanie TikToka w ręce przyjazne Izraelowi nie jest jedynym przykładem zintensyfikowanej interwencji rządu USA w amerykańskim życiu publicznym na rzecz tego maleńkiego kraju Bliskiego Wschodu. Duża część wojny administracji Trumpa przeciwko antyizraelskim, pro-palestyńskim wypowiedziom koncentrowała się na kampusach uniwersyteckich. W najbardziej niepokojącym takim posunięciu w 2025 roku administracja Trumpa aresztowała, więziła i próbowała deportować zagranicznych studentów wyłącznie za wyrażanie poparcia dla Palestyńczyków lub sprzeciwu wobec rządu izraelskiego.
Najbardziej okrutny przykład — który Stark Realities szczegółowo przeanalizował na początku tego roku — dotyczy 30-letniego tureckiego doktoranta na Uniwersytecie Tufts, który został aresztowany na ulicy w Bostonie i przewieziony do ponurego więzienia w Luizjanie tylko za współautorstwo spokojnie napisanego felietonu w Tufts Daily, wzywającego uniwersytet do formalnego określenia działań Izraela w Gazie jako ludobójstwa. oraz sprzedać inwestycje szkoły powiązane z Izraelem.
Ta okrutnie despotyczna taktyka jest pomysłem Heritage Foundation. W jednym z dokumentów programowych think tank wezwał pro-izraelskie grupy i rząd USA do określania pro-palestyńskich aktywistów jako "w praktyce członków sieci wsparcia terrorystów", a następnie wykorzystywania tej charakterystyki do celowania w aktywistów do deportacji, wydaleń z uczelni, pozwów sądowych, zwolnień przez pracodawców oraz wykluczenia z "otwartego społeczeństwa".
Zwolennicy Izraela od dawna próbują tłumić krytyków izraelskiego rządu, oczerniając ich jako antysemitów. W 2016 roku tego rodzaju błędne etykietowanie zostało skodyfikowane w definicji antysemityzmu, którą w tej chwili akceptują rządy, uniwersytety i inne instytucje w Stanach Zjednoczonych i na całym świecie: "robocza definicja antysemityzmu" Międzynarodowego Sojuszu Pamięci o Holokauście.
Niektóre elementy definicji IHRA są rozsądne, ale inne irracjonalnie utożsamiają krytykę Państwa Izrael z nienawiścią do wszystkich Żydów. Na przykład definicja IHRA mówi, iż antysemickie jest "twierdzenie, iż istnienie państwa Izrael jest przedsięwzięciem rasistowskim" lub jedynie "porównywanie współczesnej polityki izraelskiej do polityki nazistów".

Inne, niejasne elementy definicji są podatne na kreatywne interpretacje, co ułatwia fałszywe oskarżenia o bigoterię wobec krytyków Izraela. Na przykład IHRA twierdzi, iż "stosowanie podwójnych standardów, wymagające od [Izraela] zachowania, którego nie oczekiwano ani nie wymagało się żadnego innego demokratycznego państwa, jest antysemickie." IHRA twierdzi również, iż antysemickie jest wygłaszanie wypowiedzi o "sile Żydów jako kolektywu", co może postawić osobę, która mówi o ogromnym wpływie lobby proizraelskiego, na celownik.
Podobnie IHRA twierdzi, iż "odmowa Żydom prawa do samostanowienia" jest antysemicką, co mogłoby wciągnąć w pułapkę osoby, które — słuszne czy niesłuszne — opowiadają się za zastąpieniem Państwa Izrael nowym układem rządowym dla ziemi między rzeką Jordan a Morzem Śródziemnym. Rzeczywiście, ci, którzy chcą, by wypowiedzi były kontrolowane w imieniu Izraela, często wskazują na hasło "Od rzeki do morza, Palestyna będzie wolna" jako z natury antysemickie.
Jak napisałem we wcześniejszym artykule ("Żaden kraj nie ma prawa do istnienia"):
Zwolennicy Państwa Izrael mogą swobodnie przedstawiać argument, iż jest to sprawiedliwe rozwiązanie dla 7,5 miliona Żydów i 7,5 miliona Palestyńczyków "między rzeką a morzem". Jednak przedstawianie tych, którzy domagają się nowego układu, jako z natury niemoralnych, ludobójczych lub antysemickich, jest co najwyżej ignorantem, a w najgorszym wypadku złośliwie wprowadzającym w błąd.
Działając na rzecz oczerniania krytyków Izraela i wprowadzania w błąd opinię publiczną oraz decydentów, Liga Antyzniesławienia stosowała szerokie definicje w numerycznym śledzeniu incydentów antysemickich — statystyki bez zastrzeżeń cytowane przez dziennikarzy i cytowane przez polityków pro-izraelskich.
Na przykład na początku 2024 roku ADL twierdziła, iż w pierwszych trzech miesiącach po inwazji Hamasu na Izrael 7 października i brutalnym ataku IDF na Gazę, liczba incydentów antysemickich wzrosła o 360%. Prezes ADL, Jonathan Greenblatt, powiedział, iż Żydzi stanęli w obliczu zagrożenia "bezprecedensowego w nowoczesnej historii." Jednak ADL przyznała, iż za antysemickie incydenty liczy wszystkie protesty, które obejmowały "antysyjonistyczne okrzyki i hasła".

Oczywiście wyolbrzymianie skali antysemityzmu nie tylko ułatwia wysiłki mające na celu tłumienie krytyki Izraela: pomaga także ADL uzasadnić swoje istnienie i zwiększyć zbiórkę funduszy. Nadmierne liczenie przez ADL nie jest niczym nowym. W 2017 roku ADL twierdziła, iż liczba incydentów antysemickich w Stanach Zjednoczonych wzrosła o 86% w pierwszym kwartale roku, a główne media relacjonowały tę historię. Jednak znaczna część wzrostu wynika z decyzji ADL o uwzględnieniu ogromnej liczby gróźb bombowych wysyłanych telefonicznie do amerykańskich synagog i szkół przez Żyda mieszkającego w Izraelu.
Definicja IHRA znajduje się na czele szerokiej kampanii mająca na celu tłumienie szczerych dyskusji o Izraelu i Palestynie na kampusach uniwersyteckich, przy czym wiele rządów stanowych nakazuje szkołom publicznym stosować ją do określania, co można, a czego nie można mówić.
Kenneth Stern z Bard College, główny twórca definicji antysemityzmu z 2004 roku, która później została przyjęta przez IHRA, sprzeciwił się wykorzystywaniu tej definicji jako broni do tłumienia dyskursu na uniwersytetach. "Historia nadużywania definicji IHRA pokazuje, iż pragnienie to ma w dużej mierze charakter polityczny — nie tyle chęć identyfikowania antysemityzmu, co raczej określania pewnych wypowiedzi o Izraelu jako antysemickich" – napisał Stern w Knight First Amendment Institute.
Nawet w szkołach, które nie przyjęły definicji IHRA, aktywiści i naukowcy krytyczni wobec Izraela i empatyczni wobec Palestyńczyków są poddawani niezliczonym fałszywym oskarżeniom o antysemityzm, a uniwersytety są pozywane przez studentów pro-izraelskich, którzy twierdzą, iż szkoły tolerują antysemityzm.
Analiza Stark Realities dotycząca 84-stronicowej skargi złożonej przeciwko Uniwersytetowi Pensylwanii wykazała, iż niemal każdy rzekomy "incydent antysemicki" był jedynie przypadkiem, w którym studenci, profesorowie i gościnni prelegenci Penn angażowali się w wyrażanie polityczne, z którym zwolennicy Państwa Izrael stanowczo się nie zgadzają. Osiemnaście miesięcy później sędzia federalny się zgodził. "W najgorszym przypadku powodowie oskarżają Penn o tolerowanie i dopuszczanie wyrażania poglądów różniących się od ich własnych" – napisałsędzia Mitchell Goldberg, oddalając sprawę.
Zwycięstwa w sądzie mogą jednak tylko do pewnego stopnia przeciwdziałać mrożącemu efektowi kampanii, które oczerniają studentów, profesorów i instytucje jako antysemickie. Szczególnie dotyczy to sytuacji, gdy zagrożone są przepływy pieniężne uczelni.
Główni pro-izraelski darczyńcy wycofali się lub grozili zawieszeniem darowizn dla różnych szkół, a te groźby przypisuje się jako przyczyna do odsunięcia rektorów uniwersytetów, takich jak Liz Magill z Penn. Presja darczyńców skłoniła także szkoły do przyjęcia problematycznej definicji antysemityzmu IHRA, zamknięcia oddziałów Students for Justice in Palestine oraz pozbawienia profesorów krytycznych wobec Izraela stanowisk kierowników.

Największa presja finansowa wywierana na uniwersytety pochodzi jednak ze strony administracji Trumpa, która nie tylko zawiesiła miliardy dolarów finansowania dla różnych uczelni rzekomych za siedliska antysemityzmu, ale także wniosła pozwy i nakładała na szkoły grzywny. Wielu z nich się poddaje, płaci rządowi duże sumy oraz wprowadza zmiany w polityce i kadrze. W zeszłym tygodniu Northwestern zgodził się zapłacić rządowi federalnemu 75 milionów dolarów za rzekomy brak walki z "antysemityzmem". Wcześniej Columbia zgodziła się na grzywnę w wysokości 200 milionów dolarów do zapłaty przez trzy lata, a Brown odda się 50 milionów.
Istnieją inne sposoby, w jakie wykorzystywana jest siła rządowa do tłumienia krytyki Izraela i działań na rzecz Palestyńczyków. Dziesiątki stanów uchwaliły przepisy zakazujące osobom fizycznym i firmom zawierania umów z państwem, jeżeli bojkotują lub wycofują się z Izraela. To doprowadziło do dziwacznego widowiska, w którym Teksańczycy ubiegający się o nadzwyczajne świadczenia dotknięte huraganem zostali poproszeni o potwierdzenie, iż nie bojkotują i nie będą bojkotować Izraela. Podobne federalne środki zostały wprowadzone, ale jeszcze nie zostały wprowadzone.
Kolejną proponowaną federalną ustawą jest Antisemitism Awareness Act, która wymagałaby od Departamentu Edukacji stosowania definicji IHRA przy ocenie zarzutów, iż uczelnie tolerują antysemityzm — zasadniczo kodyfikując rozporządzenie wykonawcze Trumpa. W 2024 roku przeszła przez Izbę Reprezentantów stosunkiem głosów 320 do 91, ale w tym roku utknęła w Senacie z powodu ponadpartyjnych obaw dotyczących definicji. W komisji załączono siedem poprawek, w tym jedną wyjaśniającą, iż krytyka rządu izraelskiego nie jest antysemityzmem.
Wymowne, zwolennicy ustawy twierdzili, iż takie poprawki to trucizna, które uczynią ją nieprzejścialną.
Surowa Rzeczywistość podważa oficjalne narracje, burzy konwencjonalną mądrość i obnaża fundamentalne mity z całego spektrum politycznego. Dołącz do tysięcy osób, które korzystają z miesięcznych informacji bez reklam w starkrealities.substack.com
* * *
Poglądy wyrażone w tym artykule są opiniami autora i niekoniecznie odzwierciedlają stanowisko ZeroHedge
Przetlumaczono przez translator Google
zrodlo:https://www.zerohedge.com/












