Tocząca się kampania wyborcza w przewrotny sposób pokazuje w jak zwyrodniałym systemie polityczno – prawnym żyjemy. Jako zdecydowany zwolennik wolnego rynku stoję na stanowisku, iż własność co prawda nie jest nienaruszalną świętością, ale jej ochrona jest podstawą funkcjonowania normalnego systemu polityczno – prawnego w państwie. Oznacza to, iż tylko w wyjątkowych sytuacjach w konfrontacji własności z innymi wartościami, własność musi ustąpić. jeżeli wiem, iż wszystkie instytucje państwa nastawione są i zobowiązane są do ochrony mojej własności, to w takim państwie naprawdę czuję się bezpiecznie. Takie państwo mogę uznać za swoje i w jego obronie poświęcać – a jakże – również swoją własność.
Tymczasem w obowiązującym w Polsce systemie polityczno – prawnym, to właściciel jest w różnych relacjach stroną zobowiązaną i mająca różne problemy w sytuacjach, gdy jego własność jest naruszana. Głośne były i są w Polsce przypadki, gdy właściciel sklepu stając w obronie swojej własności ranił złodzieja i został za to przez sąd ukarany, a złodziejowi musiał zapłacić odszkodowanie. W ogóle odpieranie siłą ataków na swoją własność jest większym ryzykiem narażenia się na odpowiedzialność karną niż bycie złodziejem, który chce tę własność zagarnąć. Jak ktoś komuś na przykład zajmie działkę budowalną i na zagarniętej działce postawi płot, to próba obrony swojej własności poprzez wyburzenie tego płotu naraża na dolegliwości prawne głównie właściciela, a nie tego, kto stawiając płot, całkowicie bezprawnie czyjąś własność zagarnął. A spróbujcie wyrzucić z mieszkania kogoś, kto ma z wami umowę najmu, która wygasła. Najemca nie chce mieszkania opuścić i w tym momencie prawo chroni jego, a nie właściciela. Owszem znany jest proceder tzw. czyścicieli kamienic, ale to forma kryminalnego przejmowania nieruchomości z krzywdą aktualnych lokatorów. Piszę o sytuacjach, w których ktoś ma całkowicie legalnie nabyte lub wybudowane mieszkanie i je podnajął na podstawie uczciwej umowy. W takiej sytuacji system prawny w Polsce chroni przede wszystkim najemcę, kosztem właściciela.
Jak się okazuje ta nienormalna sytuacja dotyczy również kampanii wyborczej. Otóż jeżeli dysponuję legalnymi materiałami wyborczymi i powiesiłem je na czyimś płocie, nie pytając o zgodę właściciela płotu, to kto ma kłopot? Otóż kłopot ma głównie właściciel płotu. Materiały wyborcze są chronione prawem i samowolne ich usunięcie z własnego płotu naraża na odpowiedzialność karną. Zatem żeby usunąć z własnego płotu niepożądany baner wyborczy trzeba powiadomić policję, komitet wyborczy firmujący baner i to ten komitet ma usunąć taki baner. Mniejsza już o szczegóły tej sprawy, bo chodzi przede wszystkim o zasadę ochrony własności. Uważam, iż w normalnym państwie powinno to wyglądać tak; jeżeli ktoś powiesił na moim płocie swój baner wyborczy bez mojej zgody, to mam prawo ten baner zdjąć choćby niszcząc go, a od właściciela baneru zażądać odszkodowania za bezprawne naruszenie mojej własności i zwrotu kosztów usunięcia baneru, o ile takie poniosłem. W takich sytuacjach prawo ochrony mojej własności musi mieć pierwszeństwo przed prawami osób i instytucji naruszających moje prawo. Pod tym kątem powinien zostać przebudowany cały system prawny w Polsce.
Własność i jej ochrona są podstawą wolności w każdym porządku polityczno – prawnym. To własność czyni obywatelem. Ciekawe, iż politycy różnych partii, które programowo występują przeciw ochronie własności jako fundamentowi porządku polityczno – prawnego, nie mają hamulców w pomnażaniu osobistej własności i to często nie oglądając się na jakiekolwiek prawne ograniczenia w tym względzie. Śmiem twierdzić, iż w Polsce nigdy nie będzie normalnie, jeżeli do świadomości społecznej nie przeniknie i się nie ugruntuje przekonanie, iż zawsze kłopot ma naruszający własność, a nie właściciel. Tenże właściciel musi mieć prawo czynnie wystąpić w obronie swojej własności, co może się dla naruszającego własność skończyć na przykład śrutem w dupie.
Co prawda nie śledzę z dużą uwagą programów poszczególnych partii, ale bodaj w programie wyborczym żadnej nie ma postulatu takiego przebudowania systemu polityczno – prawnego, by przywrócić relacje chroniące właścicieli, bo to oni głównie płacą podatki i przez pomnażanie swojej własności zarówno materialnej, jak i intelektualnej, tworzą bogactwo i siłę państwa. Niestety umacnia się w Polsce system zalegalizowanej kradzieży, godzący przede wszystkim w tych, którzy na swoją własność ciężko zapracowali.
A Państwo zapytacie tych, na których chcecie głosować czy mają świadomość funkcjonowania systemu polityczno – prawnego krzywdzącego takich właścicieli?
Andrzej Szlęzak