Włodzimierz Press urodził się we Lwowie. W 1963 roku ukończył szkołę teatralną w Warszawie. W tym samym roku debiutował na ekranie w "Rozwodów nie będzie". W końcu w 1966 roku otrzymał rolę w "Czterech pancernych i psie", których dziś można oglądać na TVP VOD. Jego historia to gotowy materiał na film. Przypadek, który zamienił się w przełom, serial, który uczynił go sławnym, i uczucie, które zrodziło się nieoczekiwanie na planie zdjęciowym.
REKLAMA
Zobacz wideo Kubek w "Grze o tron" i ciężarówka w "Panu Wołodyjowskim", czyli najsłynniejsze ekranowe wpadki
Nie chciał iść na przesłuchanie. "Poszedłem, żeby zarobić parę złotych". Dostał główną rolę
Mało brakowało, a Włodzimierz Press nie zagrałby w "Czterech pancernych i psie". Pracował wtedy w warszawskim Teatrze Ludowym, a dyrektor początkowo nie chciał pozwolić mu wziąć udziału w przesłuchaniach, bo twierdził, iż to popsuje repertuar. W końcu się zgodził, ale sam Press miał wątpliwości. Krótko wcześniej stracił bowiem szansę na główną rolę w "Faraonie", którą ostatecznie otrzymał Jerzy Zelnik. - Straciłem resztki wiary, iż do czegokolwiek się w tym zawodzie nadaję. Na zdjęcia próbne do "Pancernych" poszedłem, żeby zarobić parę złotych. Nie chciałem w tym grać. Chodziło przecież o serial wojenny, a ja jestem z natury pacyfistą, nigdy nic wspólnego z wojskiem nie miałem. Ale cienko prządłem, więc poszedłem - opowiadał w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
Serial "Czterej pancerni i pies" dał mu sławę i miłość. "Zakochałem się jak wariat"
Dobrze się złożyło, bo przesłuchanie zakończyło się sukcesem, a Press otrzymał rolę czołgisty Grigorija Saakaszwilego. W 1966 roku na planie serialu pojawiła się Renata, studentka Akademii Sztuk Pięknych. Pomagała kostiumolożce, by dorobić. Produkcja była już popularna, a i sama Renata była zauroczona Pressem. On także zwrócił na nią uwagę. - Zakochałem się jak wariat - wspominał po latach. Decyzja o małżeństwie była nieuchronna. W 1967 roku wzięli ślub, w tym samym roku urodził się ich syn Grzegorz. Choć niektórzy żartowali, iż rodzice nazwali go na cześć bohatera "Czterech pancernych...", imieniem uczcili pamięć ojca Pressa, który zginął w Treblince. Gdy zakończono zdjęcia do serialu, na świat przyszła córka Tania. - Dzieci mi się udały, choć wcale nie jestem pewny, iż dobrze się spisałem w roli ojca - przyznał krytycznie. Do 1981 roku rodzina Pressów prowadziła spokojne życie, a Włodzimierz kontynuował karierę w teatrze i na ekranach. Wszystko zmieniło wprowadzenie stanu wojennego. Press zaproponował wyjazd do Francji, gdzie mieszkała jego matka. - Wyjazd do Paryża w stanie wojennym potraktowałem jak wakacje z rodziną […], a posiedziałem tam z przerwami kilka lat - opowiadał na łamach "Gazety Wyborczej".
Dziś Włodzimierz i Renata Pressowie mieszkają w Warszawie. 58 lat po ślubie wciąż się kochają. Czas wolny spędzają na czytaniu, oglądaniu telewizji i grze w brydża. - Jak tylko z przyjaciółmi mamy wolny wieczór, to właśnie, żeby się oderwać od tych wszystkich codziennych kłopotów, gramy sobie w brydża. To dla mnie prawdziwy relaks - przyznał na łamach "Tele Magazynu".