W centrum rodzinnego zdjęcia stoi szczupły mężczyzna. To lwowianin Jarosław Bazylewicz. Otaczają go żona Jewhenija oraz córki Jarina, Darina i Emilia. Jedna z dziewczyn trzyma w ręce bukiet słoneczników… W środę 4 września właśnie to zdjęcie obiegło media społecznościowe i portale informacyjne. Pod nim zamieszczono dramatyczne nagranie wideo: rannego ojca rodziny opatrują sanitariusze, a z gruzów domu ratownicy wynoszą ciało jednej z dziewcząt. Jarosław jako jedyny przeżył trafienie rosyjskiej rakiety w ich dom. Cała rodzina próbowała przeczekać nalot na klatce schodowej, ale on na chwilę odłączył się od pozostałych. Wszedł do mieszkania, żeby przynieść stamtąd wodę. Jego to właśnie ocaliło, ale w tej samej sekundzie stracił wszystkich najbliższych.
W centrum Europy Rosja morduje Ukraińców całymi rodzinami. Rosjanie zabijają nasze dzieci, naszą przyszłość – napisał na Facebooku mer Lwowa Andrij Sadowy. Nie wiem, jakimi słowami wesprzeć ojca – Jarosława. Dzisiaj jesteśmy z wami. Szczere wyrazy współczucia i wieczna pamięć.
Potężne wybuchy
Według danych władz miejskich i ratowniczych wskutek „kombinowanego” ataku z użyciem rakiet i dronów zginęło pięć osób. Co najmniej 64 zostały ranne. Wszystko zaczęło się o 5.20 rano, kiedy rozległy się dwa potężne wybuchy. – Obudziliśmy się, zobaczyliśmy eksplozję, potem jeszcze kolejne. Wszystko dookoła czerwone, lecą odłamki. Wybiegliśmy i zobaczyliśmy, co się dzieje – opowiadała o pierwszych minutach po nalocie Halina Prokop, mieszkanka miasta.
Dokładne zniszczenia oceniono nieco później. Ucierpiały dwa rejony (dzielnice): Frankowski i Kolejowy, a główne uderzenie trafiło w zabytkową część miasta. – Większość uszkodzonych obiektów to dziedzictwo historyczne. Ogółem uszkodzono 70 domów – oznajmił dziennikarzom mer Sadowy.
Celem były tereny mieszkalne
Jak uściślił potem szef administracji obwodu lwowskiego Maksym Kozycki, w tej liczbie było co najmniej siedem budynków posiadających status zabytków o znaczeniu lokalnym, wszystkie zaś znajdują się w tzw. strefie buforowej UNESCO, graniczącej z terytorium, na którym znajdują się zabytki rangi światowej. Kozycki podkreślał, iż celem wroga były cywilne dzielnice mieszkalne pozbawione obiektów wojskowych i infrastrukturalnych. Zdaniem ukraińskiego eksperta wojskowego Ołeksija Hetmana nie był to ostatni taki atak. Najeźdźcom chodzi bowiem o to, aby wśród mieszkańców miast zasiać strach i panikę. Ale nie tylko.
– Ich interesuje nasza reakcja na takie działania, reakcja społeczności międzynarodowej. jeżeli po czymś takim będzie stanowcza odpowiedź naszych partnerów, to możliwe, iż okupanci nie będą tego robić dalej – ocenił ekspert. – Ale jeżeli będzie to tylko zaniepokojenie i oburzenie, co słyszymy od wielu lat, to okupanci się uśmiechną i będą kontynuować ataki.
O jaką reakcję chodzi, wyjaśnił szef ukraińskiego MSZ Dmytro Kułeba, który zaapelował do „wszystkich stolic, ministrów i organizacji międzynarodowych” o potępienie zbrodni wojennych Rosji przeciwko ludności cywilnej. Ale także o jak najszybsze dostarczenie obiecanych zestawów obrony przeciwlotniczej i amunicji oraz zezwolenie na atakowanie przez Ukrainę celów wojskowych w głębi Rosji. Warszawa odpowiedziała niemal od razu. W swoim oświadczeniu polski resort dyplomacji potępił „rosyjski atak rakietowy na ludność cywilną we Lwowie”, wyraził „głębokie współczucie i solidarność z narodem Ukrainy” oraz zapewnił, iż nasz kraj „będzie przez cały czas wspierać Ukrainę w jej obronie przed rosyjską agresją”. Premier Donald Tusk zadeklarował, iż Polska pomoże w odbudowie zabytkowych kamienic, a szef Rady ds. Współpracy z Ukrainą Paweł Kowal obiecał przygotowanie specjalnego planu wsparcia dla Lwowa już w najbliższych dniach. – Nasi eksperci dysponują unikalną wiedzą i są gotowi podzielić się nią przy odbudowie zniszczonych zabytków kultury. Szczególnie, iż wielu z nich od kilku dekad współpracuje z ukraińskimi ekspertami przy ochronie dziedzictwa Lwowa – przypomniał.