Rozmowa z Rosjanami

myslpolska.info 3 hours ago
Przez dwa tygodnie byłem w Turcji. Wiele wieczorów spędziłem w jednym z hoteli na tureckiej riwierze. A dokładniej w hotelowej saunie. Byli tam Rosjanie, Białorusini, Niemcy i Polacy. Byli również Saudyjczycy, ale trzymali się zupełnie na dystans. Rozmawialiśmy i sporcie, muzyce i wycieczkach. Z czasem delikatnie o polityce.
Momentalnie przypomniał mi się film z początku lat 90-tych z znakomitymi rolami Bisty, Opani, Kondrata, Machalicy i Lindy pod tytułem „Sauna”. Akcja filmu toczy się w Helsinkach, właśnie w tytułowej saunie. Bohaterami są wykładowcy i stypendyści z państw Europy Środkowo-Wschodniej i Zachodniej. Bohaterowie rozmawiają głównie o polityce. Dla tych z Zachodu, jest to mało zrozumiałe. W tym filmie padają słynne słowa z ust Rosjanina „Dlaczego wy Polacy tacy jesteście zapatrzeni w ten Zachód, a stamtąd same rozczarowania”. Akurat mają miejsce przetasowania na szczytach władzy i powoli kończy się projekt obozu socjalistycznego. Nie mam zamiaru tu opowiadać fabuły filmu, idzie mi o coś innego.
Wśród hotelowych gości było między innymi dwóch około 60-letnich Rosjan. Panowie mający firmę zajmującą się handlem żwirem i piaskiem. Jeden z nich o imieniu Sergey w przeszłości studiował w Krakowie. Zauważalne było to, iż chciał porozmawiać o polityce, ale podchodził do tego jak pies do jeża. Ja zadałem mu kilka pytań dotyczących czasów prezydentury Borysa Jelcyna i wojny na Ukrainie. To przełamało jakoś lody. W końcu zapytał czy Polacy naprawdę wierzą w bezinteresowność elit zachodniej Europy. Jak bardzo to przypominało scenę z filmu „Sauna”. Dziwił się bezrefleksyjnemu popieraniu polityki brytyjsko-niemiecko-francuskiej przez Słowian. Odpowiedziałem zgodnie z moim poglądem, iż w większości niestety wierzą.
Uważnie wsłuchiwałem się w słowa rozważnego Rosjanina, gdyż jego opinie są zupełnie inne od tych cytowanych. Zachowywał on dystans i był delikatnym krytykiem polityki prezydenta Władimira Putina. Zarówno on, jak i jego znajomy rozumieją realne przyczyny konfliktu rosyjsko-ukraińskiego. Uważają, iż banderyzm stał się częścią oficjalnej polityki historycznej współczesnej Ukrainy. Mają jednak pretensje do swoich władz, iż nie potrafiły biorąc przykład z państw zachodnioeuropejskich wykorzystać przez lata „miękkiej siły”. A przecież można było literaturą, muzyką, filmem i przede wszystkim inwestycjami przeciągnąć Ukrainę w swoją strefę wpływów. Według nich władza w Rosji jest w znacznej części powiązana z oligarchami i to ona wepchnęła Ukrainę do układu antyrosyjskiego. Nerwowość wywołuje u nich tylko informacja o oskarżaniu rosyjskich władz o „porywanie ukraińskich dzieci”. Wprost nazywali to kijowskim kłamstwem.
Największe jednak moje zdziwienie wzbudziła ocena prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa. Oni w amerykańskim przywódcy widzą twardego faceta i rzeczywistego stronnika pokoju. Wierzą w jego dobre intencje. Są święcie przekonani, iż Trump chce robić z Rosją interesy. Wszystkie antyrosyjskie posunięcia przypisują jego prowojennemu otoczeniu, które dąży do konfrontacji z Rosją, by ją osłabić przed nieuchronnym aliansem gospodarczo-politycznym z Chinami. Stwierdzili, iż prezydent Donald Trump doskonale gra groźnymi deklaracjami, gestami i wpisami w mediach społecznościowych. Jest to jednak teatr na użytek przede wszystkim samych Amerykanów. Widzą w tym przede wszystkim pewien polityczny rytuał. Usprawiedliwiają choćby sprzedaż przez USA broni wykorzystywanej przeciwko ich państwu. Według nich, handel bronią jest naturalny i wynika z zasad światowego rynku.
Najbardziej interesowały mnie jednak opinie Rosjan, na temat mojego kraju. Najbardziej ich boli sprawa burzenia pomników, tych co walczyli z hitlerowskimi Niemcami. Twierdzili, iż to wielka sprawa i raczej z Polską Rosja nie będzie już utrzymywała przyzwoitych stosunków. Według nich my pozostaniemy na wiele dziesiątek lat przeciwnikami, jeżeli nie wrogami. Sprostowałem ich pogląd, iż powszechnie bezcześci się w Polsce radzieckie cmentarze. Takie informacje usłyszeli w rosyjskim radiu. Wielokrotnie podkreślali, iż Polska przez wiele lat nie była w centrum zainteresowania w Rosji. Zmieniało się to w czasie wojny toczonej na Ukrainie. Na własne życzenie będąc bardziej ukraińska od samej Ukrainy.
W tym dniu doszło do pewnego zdarzenia. Rosjanie świętowali Dzień Flagi Rosyjskiej. choćby nie wiedziałem, iż mają takie święto. Goście hotelowi z tego kraju zebrali się z tej okazji razem. Ustawili w dwa rzędy i zaśpiewali kilka patriotycznych pieśni. Tak normalnie, bez szowinistycznego zacięcia. Wysłuchali tego Turcy, Białorusini, Serbowie, Saudyjczycy, Niemcy, Szwajcarzy, Belgowie i większości Polacy. I tylko cztery osoby wyraziły niezadowolenie. Tak, macie rację – to byli nasi rodacy. Że „j…ć ruskich” i „sława Ukrainie”.
Rosjanie w hotelu stanowią większość. Rozszarpali by tych husarzy po kilku piwach, ale jednak wzruszyli ramionami i z grymasem odwrócili głowy. Zresztą nie tylko oni. Pijani rodacy zostali potraktowani znaczącą obojętnością. Rosjanie przebywający w Turcji, są pozbawieni manifestacyjnej emocjonalności.
Moskwiczanie rozumieją dzisiejsze położenie Polski i jej powiązania z Paktem Północnoatlantyckim i Unią Europejską. Nie mają o to pretensji. Te kierują bardziej do Ukrainy czy Azerbejdżanu, bo według nich te państwa „wszystko zawdzięczają Rosji”. Dziwią się jedynie gorliwością Polaki, Litwy, Łotwy i Estonii w realizacji polityki Wielkiej Brytanii, Niemiec i Francji. Uważają, iż rusofobia jest sztucznym tworem zaszczepionym Słowianom przez Anglosasów. Odpoczywający w Turcji Rosjanie nie darzą nas niechęcią, ani sympatią sympatią. Pozostają zupełnie obojętni i niezwykle sceptyczni jeżeli idzie o polepszenie stosunków między naszymi państwami.

Ta obojętność jest dzisiaj szansą na to, iż w przeszłości uda się ucywilizować stosunki między naszymi państwami. Dla Rosji nie ma to większego znaczenia. Znaczenie ma to jednak w stosunku do przyszłości Polski.

Łukasz Jastrzębski

Read Entire Article