
We wtorek 18 lutego Wołodymyr Zełenski odwołał długo planowaną podróż do Arabii Saudyjskiej, mówiąc, iż nie chce być kojarzony z rozmowami prowadzonymi tam bez niego. — Nie zostaliśmy zaproszeni… To było dla nas zaskoczenie, myślę, iż dla wielu innych również — skomentował. Dzień później, 19 lutego, Trump zareagował, nazywając Zełenskiego „dyktatorem”.
Decyzja Trumpa o rozmowach z Władimirem Putinem i jego widoczne pragnienie rehabilitacji Kremla zaszokowały kijowską klasę polityczną. Jednak teraz niewielu jest już naprawdę zaskoczonych. — Nasz stan psychiczny nie był dobry w dniu, w którym usłyszeliśmy tę wiadomość — mówi starszy deputowany z partii Zełenskiego — ale spodziewaliśmy się tego. Nie było tajemnicą, iż przedstawiciele Ukrainy zastali zatrzaśnięte drzwi w Waszyngtonie.
— Zrozumieliśmy, do jakiego stopnia rosyjskie narracje przyjęły się w Ameryce — mówi. Poseł opozycji opisuje poczucie „niepokoju” w parlamencie, ponieważ deputowani przygotowują się na perspektywę, iż będą musieli przegłosować upokarzające porozumienie o zawieszeniu broni.
Tragiczny dylemat rodziców
Nawet jeżeli Ukraina wyjdzie z wojny, czeka ją walka o przetrwanie. Obywatele, politycy i żołnierze są wyczerpani. Setki tysięcy ludzi zginęło lub zostało rannych. Miliony opuściły kraj. Być może jedna trzecia z 4,3 mln Ukraińców, którzy uciekli do Europy, ma mniej niż 18 lat — wielu z nich nigdy nie wróci.
Porozumienie bez długoterminowego bezpieczeństwa zmusi więcej rodziców do wysłania swoich dzieci za granicę, pogłębiając i tak już wyraźną demograficzną zapaść Ukrainy. — Potrzebujemy pokoju — mówi wysoki rangą ukraiński urzędnik. — Potrzebujemy pokoju. Pozostaje kwestia tego, czy będzie to pokój, który nie wykończy nas w tym samym czasie — podkreśla.
Rodziny z nastoletnimi synami stoją przed szczególnie trudnymi wyborami. Albo wyślą swoich chłopców do Europy, dopóki prawo im na to pozwala, albo pozwolą im zostać i zaryzykują wszystko. Serhij Wasiliuk, były żołnierz, stoi przed takim dylematem. Początkowo on i jego żona zgodzili się, iż ich 17-letni syn Andrij powinien wyjechać.
Jednak jego syn upierał się, iż nie widzi swojej przyszłości nigdzie indziej i iż wstąpi do wojska, gdy tylko będzie to prawnie możliwe. Jego matka przez cały czas stanowczo się temu sprzeciwia. Serhij, który dostrzega swojego syna w szeroko otwartych oczach rekrutów dowodzonych przez niego na początku wojny, niechętnie udzielił mu wsparcia. „Jeśli nie będzie dzieci takich jak on, nie będzie nikogo” — mówi.
„Trump chce pozbyć się Zełenskiego”
Mimo całego zamieszania, wciąż nic, co przypomina porozumienie. Ale jak dotąd wiele rozwija się zgodnie z najgorszym scenariuszem dla Ukrainy. Wiele elit obawia się, iż język zespołu Trumpa przypomina rosyjską pułapkę: wzywa do zawieszenia broni bez gwarancji bezpieczeństwa oraz do przeprowadzenia natychmiastowych wyborów, które rozbiłyby ukraińską jedność.
— mówi były dyplomata.
Szybkie tempo Trumpa prawdopodobnie zaowocuje nie tyle szybkim pokojem, co ofertą nie do przyjęcia dla Ukrainy. Wówczas do Zełenskiego będzie należało przeciąganie procesu, a w międzyczasie prowadzenie negocjacji. W przeciwieństwie do Trumpa, ukraiński prezydent nie ujawnił swoich czerwonych linii. Gotowość do spotkania z „zabójcą” (przez co rozumie Putina) jest wystarczającym kompromisem, powiedział „The Economist” w zeszłym tygodniu.
Absolutne minimum dla Ukrainy
Jednak Zełenski już zasygnalizował, iż nie zgodzi się na zawieszenie broni bez gwarancji bezpieczeństwa, ani na żadne porozumienie zawarte za jego plecami. Wysoki rangą ukraiński urzędnik twierdzi, iż jest mało prawdopodobne, by Ukraina kiedykolwiek formalnie uznała utratę terytoriów w ramach porozumienia, ale przyznaje, iż członkostwo w NATO jest odległą perspektywą.
Według niego, absolutne minimum tego, co Ukraina mogłaby zaakceptować, to dalsze powiązania z zachodnimi armiami, brak poważnej demilitaryzacji, ciągły przepływ broni i pieniędzy oraz zagraniczne siły pokojowe w Ukrainie. Wielkość tych sił ma mniejsze znaczenie niż sam fakt ich obecności. — Kiedy już tu będą, wierzymy, iż trudno będzie im odejść — mówi urzędnik.
Dźwignie Donalda Trumpa
Teoretycznie Ukraina mogłaby walczyć wbrew porozumieniu Trumpa. W praktyce jej sytuacja będzie się pogarszać wraz z upływem czasu. Wojna jest brutalna dla obu stron, ale bardziej dla biedniejszych i mniej licznych Ukraińców. Ukraińska armia wykazała się dużymi umiejętnościami na poziomie swoich jednostek. Istnieją jednak poważne problemy na poziomie operacyjnym i zauważalny brak planowania strategicznego.
Brygadom na linii frontu brakuje ludzi, a niektóre z nich liczą mniej niż jedną trzecią normalnego stanu osobowego. W międzyczasie Trump ma wiele dźwigni, za które może pociągnąć, aby wymusić rozwiązanie . Może — i bardzo prawdopodobne, iż to zrobi — obciąć lub wstrzymać pomoc wojskową. Może jednostronnie znieść sankcje nałożone na Rosję.
Może też odciąć inne istotne wsparcie, takie jak celowanie w czasie rzeczywistym i Starlinki, kręgosłup ukraińskiej komunikacji na polu bitwy. Istnieją nowe obejścia, ale wyłączenie tych systemów byłoby bolesne. Jak mówi jeden z wysokich rangą amerykańskich urzędników: — jeżeli Zełenski może zmobilizować 18— i 20-letnich mężczyzn, to może warto walczyć. jeżeli nie, powinien przyjąć najlepszą możliwą ofertę.
Trudna i niebezpieczna bitwa Zełenskiego
Ponieważ Europa została wykluczona z negocjacji Trumpa, wiele zależy teraz od Zełenskiego i jego woli walki. Ma on dobry powód, by odpierać brutalne żądania: od tego zależy jego praca i miejsce w historii. Ale przeciwstawienie się amerykańskiemu przywódcy, który kwitnie, wykorzystując swoich wrogów do kreowania samego siebie, będzie niebezpieczne i trudne psychicznie.
Wtajemniczeni obawiają się, iż Zełenski wycofuje się do coraz węższego kręgu — akurat w momencie, gdy potrzebuje najszerszego wsparcia. — Nie ma nikogo, kto byłby gotowy powiedzieć mu „nie” — narzeka jeden z informatorów — a popełnia błędy.
Wielu Ukraińców jest wyraźnie sfrustrowanych swoim przywódcą wojennym. Wewnętrzne sondaże udostępnione „Economistowi” pokazują, iż podczas gdy Zełenski pozostaje najpopularniejszym aktywnym politykiem w Ukrainie, przegrałby przyszłe wybory o 30 proc. do 65 proc. z Wałerijem Załużnym, jego byłym najwyższym generałem, który jeszcze nie wszedł do polityki.
W styczniu sondaż publiczny wykazał, iż zaufanie do Zełenskiego spadło do 52 proc. — najniższego poziomu od wybuchu wojny — znacznie poniżej 90 proc. Ukraińców, którzy ufali mu na początku inwazji. Jednocześnie to znacznie powyżej czterech proc. sugerowanych przez Trumpa 18 lutego.

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski podczas siódmego spotkania Grupy Kontaktowej ds. Obrony Ukrainy w bazie lotniczej USA w Ramstein w Niemczech, 6 września 2024 r.
Najgorszy ukraiński koszmar
Jeśli wszystko to napawa grozą, to nie jest to jeszcze najgorszy scenariusz. Prawdziwym ukraińskim koszmarem byłoby wprowadzenie przez Trumpa w życie planu Kremla w całości: zawieszenia broni bez skutecznych gwarancji bezpieczeństwa, wyborów, które skutkowałyby paraliżem politycznym, słabą prezydenturą i podzielonym parlamentem, następnie demobilizacji, po której nastąpiłaby masowa emigracja i początek wewnętrznej dezintegracji.
Jedność pokazana przez Ukraińców w pierwszych dniach wojny byłaby odległym wspomnieniem. — To daleki od niemożliwego scenariusz — przyznaje jeden z urzędników. — Pamiętajmy, iż w kraju są miliony sztuk broni. Można choćby kupić zdobyty rosyjski czołg na linii frontu za 100 tys. hrywien .
„Wojna będzie trwała, dopóki Putin oddycha”
Niewiele wskazuje na to, by Putin porzucił swój cel zmiażdżenia państwa ukraińskiego. Spoglądając na swojego 17-letniego syna, Serhij Wasiliuk przewiduje, iż Ukraina pozostanie w stanie wojny „przynajmniej tak długo, jak ten drań będzie oddychał”. Ale, jak mówi, wierzy również, iż naprawdę krytyczny moment dla jego kraju minął w pierwszych dniach wojny, kiedy „jego pokolenie zatrzymało kolumny rosyjskich czołgów u drzwi Kijowa”.
Teraz pałeczka jest przekazywana pokoleniu jego chłopca. Trzeciego czerwca Andrij skończy 18 lat. Młodszy Wasiliuk planuje tego dnia zrobić dwie rzeczy: zapisać się na korespondencyjne studia ekonomiczne i zaciągnąć się do jednej z elitarnych ukraińskich jednostek szturmowych wbrew swojej matce. — choćby jeżeli wojna się zakończy, choćby jeżeli dojdzie do zawieszenia broni, będziemy potrzebować najsilniejszej armii, aby upewnić się, iż nigdy więcej się nie rozpocznie — mówi.