Rosję czeka przykra niespodzianka. Za wszystkim stoi Donald Trump. „Putin może stracić to, co mozolnie budował przez wiele lat”

news.5v.pl 11 hours ago

W październiku Maduro pojawił się w telewizji, przysięgając, iż Wenezuelczycy są gotowi „pokonać ten jawny spisek przeciwko pokojowi i stabilności” swojego kraju. To jednak tylko dobra mina do złej gry. Podobno dyktator wysłał list do prezydenta Rosji Władimira Putina z prośbą o dostarczenie rakiet i pomoc w naprawie rosyjskich myśliwców.

Byli urzędnicy amerykańscy i analitycy regionalni, z którymi rozmawiali dziennikarze The Moscow Times, przekonują, iż doniesienia o liście odzwierciedlają, w jak trudnej sytuacji znalazł się wenezuelski przywódca. Poleganie na Moskwie w ewentualnej konfrontacji z Waszyngtonem raczej nie przyniesie sukcesu.

A jeżeli prezydent Donald Trump faktycznie zamierza zmusić Maduro do ustąpienia, zwycięstwo Stanów Zjednoczonych może kosztować Moskwę utratę kluczowego sojusznika w Ameryce Łacińskiej. A to tylko początek kłopotów Putina, dlatego Moskwa już teraz bije na alarm.

Jeśli ta miałaby w jakiś sposób wywrzeć wpływ, to oczywiście wypchnęłaby Rosję z półkuli

— ocenia James Story, ambasador USA w Wenezueli w latach 2018-2023.

W związku z wysłaniem największego lotniskowca marynarki wojennej USA na Karaiby niektórzy obserwatorzy uważają zmianę reżimu za coraz bardziej prawdopodobną.

Rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow ostrzegł w tym tygodniu, iż taktyka Waszyngtonu „nie doprowadzi do niczego dobrego”. Analitycy twierdzą jednak, iż Kreml, którego zasoby są nadwyrężone przez prowadzoną przez Kreml wojnę w Ukrainie, ma ograniczone środki lub chęć do znaczącej interwencji.


Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo

— Nie sądzę, aby relacje te były aż tak głębokie ani strategiczne — uważa Story. — Rosja wykorzystuje w Wenezueli zasadę ekonomii siły — dodaje, używając terminu odnoszącego się do przydzielania jak najmniejszej ilości zasobów potrzebnych do osiągnięcia określonego celu militarnego. — To oportunistyczne relacje, które w pewien sposób utrudniają działania Stanom Zjednoczonym. Odciągają naszą uwagę od innych kwestii, a Kreml może to robić dość tanim kosztem.

„Za mało, za późno”

Od powrotu do urzędu na drugą kadencję Trump stopniowo dokręca śrubę Maduro i jego środowisku. Amerykanie oskarżają go o umożliwianie transportu narkotyków do Stanów Zjednoczonych.

W sierpniu amerykańskie siły zbrojne rozpoczęły rozmieszczanie okrętów wojennych, okrętów podwodnych i samolotów na Karaibach.

W następnym miesiącu siły amerykańskie rozpoczęły ataki na łodzie podejrzane o przemyt narkotyków. Według amerykańskich urzędników taktyka ta ma na celu ograniczenie handlu narkotykami, ale spotkała się z krytyką po tym, jak ponad 70 osób, w większości Wenezuelczyków, zginęło w wyniku takich ataków na Karaibach i Pacyfiku.

Niektórzy obserwatorzy uważają, iż prawdziwym celem Trumpa jest zmiana reżimu w Caracas. W niedawnym wywiadzie dla programu „60 Minutes” zdawał się to potwierdzać. Zapytany, czy dni Maduro jako prezydenta są policzone, Trump odpowiedział wprost: „Powiedziałbym, iż tak. Tak myślę, tak”.

Ostatnim poważnym wyzwaniem dla władzy Maduro była sytuacja z 2019 r., kiedy to przedstawiciele wenezuelskiej opozycji zakwestionowali jego reelekcję. Amerykańscy urzędnicy rozpoczęli wówczas kampanię „maksymalnej presji” — obejmującą sankcje wobec przemysłu naftowego — mającą na celu osłabienie rządu.

Podczas tego kryzysu Rosja odegrała subtelną rolę we wzmacnianiu obrony Wenezueli, wysyłając ok. 100 doradców technicznych do obsługi sprzętu wojskowego.

— Rosjanie zwykle wykonywali kilka zadań. Przyjeżdżali i zajmowali się głównie naprawą samolotów bojowych Suchoj i śmigłowców bojowych — twierdzi Story. — Zapewniali wsparcie operacyjne i konserwacyjne dla baterii rakiet ziemia-powietrze.

Do niedawna nic nie wskazywało na to, iż Wenezuela ponownie zwróciła się do Moskwy o pomoc wojskową.

Wtedy pojawił się list.

Jak poinformowała pod koniec października br. gazeta „The Washington Post”, w liście tym zwrócono się do Putina z prośbą o pomoc w remoncie rosyjskich myśliwców Suchoj Su-30, naprawie innego sprzętu oraz zakupie 14 systemów rakietowych.

Zaledwie kilka dni wcześniej rosyjski samolot transportowy wylądował w Caracas, co wywołało spekulacje, iż pomoc może być już w drodze.

Gdybym miał napisać depeszę na ten temat, prawdopodobnie zacząłbym od słów: „Za mało, za późno. Wenezuela próbuje wzmocnić swoje stosunki z Rosją, podejmując ostatnią desperacką próbę znalezienia przyjaciół i zasobów

— mówi Brian Naranjo, były dyplomata amerykański.

Naranjo, który uważa, iż pewnego rodzaju interwencja ze strony administracji Trumpa jest możliwa, uważa, iż Maduro „próbuje zwiększyć presję polityczną na Rosjan, aby albo wycofali się, albo podjęli działania”.

— Nie jest to taktyka, która prawdopodobnie zadziała w przypadku Rosjan — powiedział Naranjo, opierając swoją ocenę na zrozumieniu sposobu negocjacji między tymi dwoma krajami.

Ławrow zdawał się zaprzeczać tym doniesieniom w tym tygodniu, mówiąc rosyjskim mediom, iż władze Wenezueli „nie zwróciły się do nas” z prośbą o wsparcie wojskowe.

W pewnym sensie jednak wsparcie to już istnieje. W tym miesiącu rosyjski parlamentarzysta twierdził, iż systemy rakietowe Pancyr-S1 i Buk-M2E zostały niedawno dostarczone do Wenezueli, co jednak nie zostało potwierdzone przez The Moscow Times. Oprócz myśliwców Suchoj wenezuelska armia korzysta z rosyjskich systemów rakietowych dalekiego zasięgu S-300 oraz, według Maduro, systemów rakietowych krótkiego zasięgu Igla-S.

Problem polega na tym, iż wiele z nich może już nie działać, jak twierdzi były urzędnik amerykański, który rozmawiał anonimowo z The Moscow Times.

— Przez lata Wenezuela nabyła bardzo zaawansowane systemy przeciwlotnicze — ocenia urzędnik. — Nie wiadomo, jaki jest stan tych systemów ani w jaki sposób były one konserwowane.

Utrata reputacji

Kiedy Rosja wysłała doradców do Wenezueli w 2019 r., ich obecność była wyrazem solidarności i mogła skomplikować wszelkie amerykańskie rozważania dotyczące interwencji wojskowej w tamtym czasie — tłumaczy Władimir Rouvinski, dyrektor Laboratorium Polityki i Stosunków Międzynarodowych na Uniwersytecie Icesi w Cali w Kolumbii.

Dzisiaj Rouvinski dostrzega podobieństwa między trudną sytuacją Rosji w Wenezueli a niedawną utratą innego kluczowego sojusznika.

— To samo stało się oczywiście w przypadku Asada w Syrii — mówi The Moscow Times. — jeżeli Moskwa nie będzie w stanie uratować reżimu Maduro, będzie to deja vu.

Chodzi o obalenie rządu prezydenta Syrii Baszszara al-Asada w 2024 r. Podobnie jak Maduro Asad znalazł sojusznika w Rosji, gdy został odrzucony przez społeczność międzynarodową. Obalenie Asada podważyło wizerunek Rosji jako niezawodnego obrońcy zagrożonych partnerów

Jeśli Maduro upadnie i do władzy dojdzie nowy rząd, reputacja Rosji ponownie ucierpi, zauważa Rouvinski.

Głównym ryzykiem w tej chwili jest upadek tego, co Moskwa próbowała budować przez wiele lat w Ameryce Łacińskiej, a mianowicie jej status jednego z centrów światowej potęgi, zdolnego do globalnej ochrony

— wyjaśnia.

Ze względu na wojnę Rosji w Ukrainie, która nadwyręża siły zbrojne, Kreml nie ma już takiej elastyczności, jaką miał kiedyś, aby wywierać wpływ za granicą. I chociaż pewna forma pomocy dla Wenezueli pozostaje możliwa, zdaniem Rouvinskiego, będzie ona prawdopodobnie bardziej symboliczna niż merytoryczna.

— Nie sądzę, aby Rosja była gotowa posunąć się bardzo daleko, aby chronić rząd Maduro — podkreśla. — Rosja nie jest przygotowana i nie jest w stanie, realistycznie rzecz biorąc, zaangażować się do tego stopnia.

Read Entire Article