78 lat temu, w dniu 6 sierpnia 1945 roku doszło do zrzucenia bomby atomowej na Hiroszimę, w wyniku czego śmierć poniosło około 90 tysięcy osób (30 % mieszkańców), a miasto zostało niemal zrównane z ziemią. Oczywiście powyższa liczba nie obejmuje mieszkańców, którzy zmarli w następnych miesiącach i latach w wyniku choroby popromiennej i innych schorzeń, będącym skutkiem eksplozji – mówi się choćby o 250 tysiącach ofiar. W trzy dni później Stany Zjednoczone dokonały ponownego ataku atomowego, tym razem na japońskie miasto Nagasaki, gdzie zginęło około 70 tysięcy osób. Bezprecedensowy charakter tych wydarzeń polegał nie tyle na samej liczbie ofiar (w wyniku nalotów na Tokio i wywołanej w ten sposób burzy ogniowej zginęło więcej ludzi), ale na użyciu po raz pierwszy broni masowego rażenia, której niszczycielskiej siły nie da się w przypadku eskalacji konfliktów zbrojnych opanować.
Decyzję o zrzuceniu bomby atomowej na Hiroszimę i Nagasaki podjął przeydent USA Harry Truman rzekomo dlatego aby przyspieszyć kapitulację Japonii i oszczędzić dalszych ofiar wśród amerykańskich żołnierzy. To dlatego bez skrupułów zdecydował się dokonać masowego ludobójstwa bezbronnej i nieczemu niewinnej ludności cywilnej, w tym kobiet, dzieci, osób starszych i chorych. Choć współczesne wojny obfitowały w działania wymierzone przeciw ludności cywilnej, jednak nigdy do tej pory zagłada nie miała miejsca na taką skalę w tak krótkim czasie. Po drugie – użycie po raz pierwszy broni atomowej uwolniło przysłowiowego dżina z butelki, gdyż produkcję broni masowego rażenia podjęły również inne państwa, co nasiliło się szczególnie w trakcie wyścigu zbrojeń w czasach zimnej wojny.
Czy Stany Zjednoczone musiały użyć bomby atomowej, aby zrealizować swoje strategiczne cele wojenne? Z całą pewnością nie. Według raportu Komisji Strategicznych Ataków Lotniczych USA – „nawet bez ataków w użyciem bomb atomowych przewaga powietrzna nad Japonią mogłaby wywrzeć presję wystarczającą do ogłoszenia bezwarunkowej kapitulacji i zażegnania konieczności inwazji” [1]. Chodziło o zastraszenie i upokorzenie Japonii, a także pokazanie światu swojej potęgi militarnej ufundowanej na pionierskim programie atomowym. Należy przy tym pamiętać o argumentach natury ekonomicznej – przy progranie Manhattan pracowało około 150 tysięcy osób, a rząd USA na produkcję bomby atomowej wydał około 2 miliardów dolarów [2].
Atak atomowy na Hiroszimę i Nagasaki stanowił strony punkt zwrotny w dziejach świata – odtąd nikt już nie może spać spokojnie, nie obawiając się użycia broni masowego rażenia w przypadku konfliktu zbrojnego z udziałem państw posiadających arsenał nuklearny. Jest jednocześnie ostrzeżeniem, iż wykorzystanie energii atomowej dla celów wojennych może być tragiczne w skutkach dla całej ludzkości. Swoistym paradoksem jest fakt, iż państwo, które użyło broni atomowej do ataku na Hiroszimę i Nagasaki przedstawia się w tej chwili jako globalny obrońca demokracji, praw człowieka oraz stabilizator światowego ładu. Jest to o tyle absurdalne, e Stany Zjednoczone były inicjatorem większości konfliktów zbrojnych po II wojnie światowej, by wymienić jedynie najbardziej znane jak: agresja na Wietnam, Irak, Afganistan, czy Jugosławię. Szczytem hipokryzji jest zatem twierdzenie, iż to Stany Zjednoczone są gwarantem światowego pokoju, głoszone powszechnie przez środowiska neokonserwatywne i neoliberalne.
W rocznicę ataku atomowego na Hiroszimę należy zastanowić się również nad bezmyślnością, czy wręcz głupotą elit politycznych rządzących Polską. Choć powszechnie wiadomo, iż w przypadku wojny jądrowej nie ma wygranych, ani przegranych – partia rządząca naszym krajem, przy przywoleniu znacznej części opozycji – udziela pomocy wojskowej Ukrainie, co prowadzi do nieuchronnej eskalacji wojny. W sposób oczywisty wiąże się to z ryzykiem przekształcenia się obecnego konfliktu w konflikt nuklearny, biorąc pod uwagę okoliczność, iż wojna na Ukrainie jest tak naprawdę wojną zastępczą Zachodu z Rosją. I nie chodzi tutaj bynajmniej o usprawiedliwianie agresji Rosji na Ukrainę w lutym 2022 roku, ale o faktyczne długofalowe przyczyny wojny, którymi była polityka konfrontacji z Rosją zapoczątkowana na szczycie w Bukareszcie w 2008 roku, a następnie kontynuowana podczas wydarzeń na Majdanie w 2013 roku. Oby wrota piekła uchylone w Hiroszimie nie zostały nigdy otworzone na pełną szerokość!
Michał Radzikowski
[1] cytat za: Rafał Górski: „Hiroszima i Nagasaki – amerykańskie ludobójstwo założycielskie” (12.04.2022 r. – instytutsprawobywatelskich.pl).
[2] ibidem – na podstawie: Rodric Braithwaite „Armagedon i paranoja. Zimna wojna – nuklearna konfrontacja”.