Ja, wyborca chcący wziąć udział w wyborach parlamentarnych, zmuszony zostałem do wizyty w lokalu wyborczym w tym samym czasie, w którym przeprowadzane będzie referendum ogólnokrajowe. Nie tylko nie chcę odpowiadać na pytania referendalne, nie chcę też – a jako świadomy obywatel, mam do tego prawo – by w wyniku oddanego przeze mnie głosu wynik referendum był wiążący
Wiążący będzie wtedy, gdy weźmie w nim udział więcej niż połowa uprawnionych do głosowania. Co mogę i co powinienem zrobić, jeżeli jestem przekonany, iż autorzy pytań referendalnych instrumentalnie wykorzystali istotną demokratyczną instytucję dla poprawy swojej pozycji w wyborach parlamentarnych i nieograniczonego finansowania kampanii wyborczej referendalnym budżetem? Co mogę i co powinienem zrobić będąc przekonany, iż zarządzając referendum po raz kolejny obrażono inteligencję i poczucie przyzwoitości – moje i wielu moich współobywateli?
Chcę 15 października zagłosować przeciwko wiążącej mocy referendum ogólnokrajowego. Wolno mi, prawda?
Zacznijmy od opisania reguł rządzących ustalaniem wyniku referendum, w szczególności zaś tego, czy wynik ten ma charakter wiążący. najważniejsze jest w tym wypadku spostrzeżenie, iż głos istotny lub nieważny to nie to samo co ważna lub nieważna karta.
Głosujący w referendum udziela odpowiedzi na postawione pytanie, stawiając znak „x” odpowiednio w kratce obok odpowiedzi pozytywnej „Tak” albo odpowiedzi negatywnej „Nie”. o ile na karcie do głosowania postawiono znak „x” w obu kratkach lub nie postawiono znaku „x” w żadnej z kratek, głos jest nieważny. Dopisanie na karcie do głosowania dodatkowych pytań lub wariantów rozwiązania albo poczynienie innych dopisków poza kratką nie wpływa na ważność głosu (art. 21 ustawy o referendum ogólnokrajowym).
Nieważne są natomiast tylko karty do głosowania inne niż urzędowo ustalone lub nieopatrzone pieczęcią komisji obwodowej (art. 23). Każda karta urzędowo ustalona i opatrzona pieczęcią komisji jest kartą ważną, niezależnie od tego, jaki – istotny lub nieważny – głos zawiera.
Liczbę osób, które wzięły udział w referendum, a zatem to, czy wynik referendum ma charakter wiążący, ustala się jednak nie na podstawie ilości głosów ważnych, ale na podstawie liczby kart ważnych wyjętych z urny (art. 22 ust. 4). Z jednym zastrzeżeniem – licząc wyjęte z urny karty ważne nie bierze się pod uwagę kart przedartych całkowicie (art. 22 ust. 5). Zatem karty przedarte jedynie częściowo lub uszkodzone w inny sposób, o ile są kartami urzędowo ustalonymi, opatrzonymi pieczęcią komisji – pozostają kartami ważnymi, od ilości których zależy wiążąca moc wyniku referendum. Wydaje się, iż ważne są też te przedarte całkowicie. Ustawa nie pozbawia ich przecież waloru „ważności”, zakazuje jedynie brania ich pod uwagę przy liczeniu kart ważnych wyjętych z urny celem ustalenia frekwencji w referendum.
Tu przechodzimy do kontrowersyjnej kwestii oceny prawnej zniszczenia lub uszkodzenia karty w rozumieniu kodeksu karnego. Art. 248 pkt. 3 Kodeksu karnego przewiduje, iż ten, kto w związku z referendum niszczy, uszkadza, ukrywa, przerabia lub podrabia dokumenty referendalne – podlega karze. Pozostawmy na boku kwestię przerabiania lub podrabiania dokumentów referendalnych, ta nas nie interesuje.
Ukrywanie dokumentu w prawie karnym to umieszczenie go w innym miejscu niż to, w którym winien się znajdować, po to, by pozostawał poza zasięgiem osób uprawnionych do posługiwania się nim lub uprawnionych do jego adekwatnego wykorzystania. To sytuacja, gdy dokument zostaje umieszczony przez sprawcę w miejscu, o którym osoba uprawniona nie wie lub do którego nie ma dostępu albo ma dostęp utrudniony. Zachowanie polegające na pobraniu karty z pytaniami referendalnymi, a następnie rezygnacja z oddania głosu, nie jest jej ukryciem. Status karty referendalnej, podobnie jak karty wyborczej, od chwili jej wydania uprawnionemu, jest wyjątkowy. Jedyną osobą uprawnioną do dysponowania kartą jest ten, któremu kartę wydano. Tym samym jest niemożliwe, aby popełnił przestępstwo ukrywając kartę przed samym sobą. Nie ma żadnych podstaw, by jakiekolwiek prawo do posługiwania się kartą referendalną lub wykorzystania jej przyznać w tym czasie innym osobom. Innych „uprawnionych” po prostu nie ma.
Nie jest przestępstwem także zniszczenie lub uszkodzenie karty referendalnej przez osobę, której – jako uprawnionej do udziału w referendum – komisja kartę taką wydała. Od chwili pobrania karty, tylko ta osoba jest wyłącznie uprawniona do dysponowania kartą w każdy sposób, za wyjątkiem odstąpienia jej innej osobie przed zakończeniem głosowania, o czym za chwilę. Udział w referendum to prawo, nie obowiązek. Decyzję o odstąpieniu od udziału w referendum możemy podjąć z różnych powodów i w każdym czasie, tak długo jak nasza karta nie wyląduje w urnie. Ustawa o referendum ogólnokrajowym nie przewiduje ani nakazu ani procedury zwrotu karty wydanej uprawnionemu i nie wykorzystanej przez niego. Jedynym sposobem bezpiecznej rezygnacji z uczestnictwa w referendum jest wtedy jej zniszczenie, albo zabranie, choćby po to, by nie wykorzystał jej nikt inny.
Za prawidłowością takiej argumentacji przemawia także treść art. 248 pkt. 5 Kodeksu karnego. To jedyny przepis karny, który adresowany jest wprost do osoby uprawnionej do głosowania. Zabrania on „odstąpienia” niewykorzystanej karty do głosowania innej osobie przed zakończeniem głosowania albo pozyskania takiej karty od innej osoby w celu wykorzystania w głosowaniu. „Odstąpić” oznacza zrzec się czegoś na czyjąś korzyść, odstąpić komuś prawo do czegoś. Żadnego innego zachowania uprawnionemu do głosowania mającemu w ręku kartę, prawo karne nie zakazuje.
W ustawie o referendum ogólnokrajowym nie przewidziano odpowiednika art. 497a Kodeksu wyborczego, stwierdzającego, iż ten, kto w dniu wyborów wynosi kartę do głosowania poza lokal wyborczy lub taką kartę poza lokalem wyborczym przyjmuje lub posiada, nie będąc do tego uprawnionym, podlega karze. Ta umieszczona w Kodeksie wyborczym norma karna dotyczy wyłącznie wyborów, nie referendum. Ustawa o referendum zawiera własne przepisy karne, zaś stosowanie analogii w zakresie wyczerpania znamion czynu zabronionego tylko z powodu możliwości odpowiedniego stosowania przepisów Kodeksu wyborczego w zakresie nieuregulowanym w ustawie o referendum ogólnokrajowym, byłoby niedopuszczalnym naruszeniem podstawowych zasad prawa karnego. Zagadnienie analogii w prawie karnym wykracza poza ramy tego tekstu i nie wydaje się być kluczowe. najważniejsze jest bowiem to, iż także w tym przepisie mowa jest o zachowaniach podejmowanych „nie będąc do tego uprawnionym”, podejmowanych bez uprawnienia.
Zadaniem prawa karnego jest ochrona uczciwości i schematy kampanii, głosowania oraz wyniku referendum, ale nie pożądanego jego wyniku. To, co zrobię jako wyborca z moją kartą referendalną w czasie, kiedy jest ona w mojej wyłącznej dyspozycji i jest wyłącznie emanacją przysługującego mi prawa – to tylko moja sprawa. Przez ten krótki czas to ja jestem suwerenem. Moje prawo głosu to także prawo postąpienia z kartą w sposób wyrażający nie tylko mój stosunek do pytań referendalnych ale także do pomysłu tego konkretnego referendum.
Karta przedarta jedynie częściowo lub uszkodzona w inny sposób, o ile jest kartą urzędowo ustaloną, opatrzoną pieczęcią komisji i nie przedartą całkowicie – jest kartą ważną. Od ilości kart ważnych wyjętych z urny zależy wiążąca moc wyniku referendum. W swojej treści karta taka zawiera też głos uprawnionego. istotny lub nie, ale głos. Karta przedarta w całości i wrzucona do urny także zawiera taki głos. Głos uprawnionego przeciwko wiążącemu wynikowi referendum. Głos w referendum – wciąż jeszcze – nie może być przestępstwem.
Jak mogę zatem zachować się 15 października, nie chcąc go legitymizować zarządzonego referendum?
1. Mogę odmówić odebrania karty referendalnej i zadbać o to, by moja odmowa została udokumentowana. To będzie mój głos.
2. Mogę po odebraniu karty referendalnej przedrzeć ją w całości i taką wrzucić do urny. To także będzie mój głos.
3. Mogę też po odebraniu karty referendalnej wynieść ją poza lokal wyborczy i poza lokalem wyborczym posiadać, pamiętając jedynie, by nie odstępować jej innej osobie przed zakończeniem głosowania. I w tym wypadku będzie to mój głos. Trzeba jednak pamiętać, iż pobranie karty i nie wrzucenie jej do urny (a w konsekwencji różnica pomiędzy ilością kart wydanych i kart wyjętych z urny) może rodzic pokusę „dosypania” kart ważnych zawierających „słuszne” głosy.
A tak na marginesie, moje prawo do postąpienia z moją kartą referendalną w wybrany przeze mnie sposób chroni fundamentalna zasada tajności głosowania. Nie ja popełnię przestępstwo, ale ten, kto naruszając przepisy o tajności głosowania, wbrew mojej woli zapozna się z treścią mojego głosu (art. 251 Kodeksu karnego).
Tekst opublikowany został na blogu Radek Baszuk. Tak to widzę…