W dniu 14 marca br. Telewizja Polska w godzinach największej oglądalności wyemitowała film fabularny w reżyserii Krzysztofa Langa – „Marzec ’68”.
Jak sama nazwa wskazuje film dotyczył protestów studenckich w marcu 1968 roku, w które wpleciony został wątek nieszczęśliwej miłości dwojga głównych bohaterów oraz okoliczności ich późniejszego rozstania.
Nie będę oceniał walorów artystycznych filmu ani wypowiadał się na temat gry aktorskiej, gdyż jest to rolą krytyków filmowych. Pragnę odnieść się wyłącznie do warstwy historycznej oraz politycznej zawartej w filmie.
Z tego punktu widzenia film Krzysztofa Langa prezentuje się bardzo źle, przedstawiając wydarzenia Marca 1968 w oderwaniu od faktów i utrwalając fałszywe mity oraz stereotypy. Film ukazuje uproszczony i jednostronny obraz rzeczywistości epoki późnego Gomułki, w ramach której zła komunistyczna władza tłumi protesty szlachetnej młodzieży, walczącej o wolność i demokrację. Ten dychotomiczny podział jest z gruntu fałszywy. Po drugie – film nie wyjaśnia rzeczywistych przyczyn i faktycznej genezy wydarzeń marcowych. Można odnieść wrażenie, iż protesty studentów wybuchły spontanicznie, bez niczyjej inspiracji i bez jakiekolwiek związku z wcześniejszymi wydarzeniami politycznymi. Zamiast uczciwego i rzetelnego przedstawienia polskiej rzeczywistości lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku, mamy czynienia z prymitywnymi przekłamaniami i naginaniem rzeczywistości pod z góry przyjęte tezy.
W pierwszej kolejności podkreślić należy, iż inicjatorami wydarzeń marcowych nie byli szeregowi studenci biorący udział w protestach, ale działacze partyjni związani z odsuniętą od wpływów „grupą puławską” wewnątrz PZPR. Przywódcami tej grupy byli prominentni działacze partyjni czasów stalinizmu – w większości przybyli do Polski z ZSRR i będący najczęściej żydowskiego pochodzenia. Byli to między innymi: Roman Zambrowski, Antoni Alster, Leon Kasman, Władysław Matwin, czy też Stefan Staszewski. Osoby te piastując najwyższe funkcje partyjne i państwowe były w sposób oczywisty odpowiedzialne za terror i zbrodnie czasów stalinizmu. Po 1956 roku przedstawiciele tej frakcji przeobrazili się w partyjnych liberałów i ze względów taktycznych poparli Władysława Gomułkę.
Ich rzeczywiste intencje i zamierzenia zostały dość gwałtownie rozszyfrowane, skutkiem czego w latach sześćdziesiątych byli stopniowo odsuwani od władzy i wpływów. Przykładem tego były chociażby losy Romana Zambrowskiego, czy też Antoniego Alstera. Nie jest również przypadkiem, iż wśród liderów studenckich protestów znalazły się dzieci odsuniętych od władzy komunistycznych notabli: Adam Michnik, Barbara Toruńczyk, Helena Łuczywo, Janina Grudzińska-Gross, czy też w węższym zakresie, niezwiązany ze środowiskiem „komandosów” Antoni Zambrowski. W tle pozostawali związani z „grupą puławską” naukowcy i intelektualiści tacy jak: Zygmunt Bauman, Bronisław Baczko, Włodzimierz Brus, czy Leszek Kołakowski – otwarcie kontestujący politykę Władysława Gomułki. Zdjęcie z afisza „Dziadów” było tak naprawdę jedynie pretekstem do wszczęcia protestów i zamieszek, a protestujący studenci zostali w sposób cyniczny i instrumentalni wykorzystani do rozgrywek o charakterze politycznym.
Motywem przewodnim filmu „Marzec ’68” było przedstawienie losów polsko-żydowskiej rodziny na tle wydarzeń marcowych. Ojciec głównej bohaterki, będący lekarzem zostaje usunięty z pracy z powodu swojego pochodzenia, a następnie cała rodzina zmuszona jest do emigracji. Oczywiście w Marcu 1968 roku miały miejsce indywidualne dramaty osób przypadkowo wciągniętych w tryby historii. Nadużyciem jest jednak twierdzenie, iż osoby żydowskiego pochodzenia nie miały możliwości pozostania w Polsce i były siłą zmuszane do emigracji. Najlepszym tego przykładem był ostatni przywódca powstania w getcie warszawskim dr Marek Edelman, który nie tylko nie wyemigrował w 1968 roku, ale też przez wiele następnych lat był cenionym kardiologiem w jednym z łódzkich szpitali. Nie wyemigrowali też liczni przedstawiciele środowiska „komandosów”, będący prowodyrami marcowych protestów – Adam Michnik, Henryk Szlajfer, Seweryn Blumsztajn, Jan Lityński, Barbara Toruńczyk, Jan Kofman, czy też Karol Modzelewski. Co do zasady emigracja była indywidualnym wyborem, uwarunkowanym najczęściej utratą politycznych wpływów i załamaniem się kariery. Warto przy tym przypomnieć, iż to w następstwie wydarzeń marcowych Polskę opuścili przedstawiciele stalinowskiego aparatu represji, tacy jak: Helena Wolińska, Stefan Michnik, Maksymilian Lityński, Oskar Karliner, Gustaw Auscaler, czy Feliks Aspis. W większości dożyli oni spokojnej starości w przeciwieństwie do swoich ofiar.
Analizując okoliczności, które doprowadziły do wydarzeń marcowych trzeba wrócić do okresu kształtowania się władzy ludowej w Polsce po II wojnie światowej. Istniały wówczas dwa konkurencyjne ośrodki wewnątrz środowisk związanych z nową władzą – z jednej strony tak zwani „krajowcy”, czyli działacze PPR oraz żołnierze walczący w oddziałach partyzanckich GL i AL, a z drugiej – działacze komunistyczni przybyli z terytorium ZSRR, związani z Centralnym Biurem Komunistów Polski w ZSRR oraz Związkiem Patriotów Polskich.
Już wówczas zarysowały się widoczne różnice między tymi środowiskami, czego przykładem był między innymi konflikt dowódcy Armii Ludowej na Lubelszczyźnie Mieczysława Moczara z podporządkowanym bezpośrednio Moskwie Leonem Kasmanem. Leon Kasman odmówił podporządkowania się Komitetowi Centralnemu PPR i przekazania broni oddziałom AL, dowodzonym przez Mieczysława Moczara. Te spory miały ciąg dalszy po wojnie, czego konsekwencją było wyeliminowanie „krajowców” na czele z Władysławem Gomułką przez grupę Bieruta, Bermana i Minca, pod zarzutami odchylenia prawicowo-nacjonalistycznego. Aresztowani zostali wówczas bliscy współpracownicy „Wiesława” – Marian Spychalski i Grzegorz Korczyński, a sam Gomułka był bezprawnie przetrzymywany w willi Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego w Miedzeszynie. W tym czasie podległe Jakubowi Bermanowi – Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego i Urząd Bezpieczeństwa stanowiły swoiste „państwo w państwie”.
Jakkolwiek ocenianie ludzi przez pryzmat ich pochodzenia etnicznego jest irracjonalne i wątpliwe moralnie, to nie da się ukryć, iż w latach stalinizmu mieliśmy do czynienia z trudną do wytłumaczenia nadreprezentacją osób pochodzenia żydowskiego w strukturach władzy. Według bardzo ostrożnych wyliczeń dr. hab. Krzysztofa Szwagrzyka, obejmujących jedynie osoby, które w ankietach ujawniły swoje żydowskie pochodzenie, liczba Żydów w Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego wynosiła 18,7%, z tym, iż jeżeli chodzi o stanowiska kierownicze – to liczba ta stanowiła już 37%. Wśród 450 osób pełniących najwyższe funkcje w MBP (dyrektorów i zastępców dyrektorów departamentów oraz kierowników samodzielnych wydziałów) pochodzeniem żydowskim legitymowało się 167 oficerów.
Do czołowych funkcjonariuszy stalinowskiego aparatu bezpieczeństwa należeli miedzy innymi: Roman Romkowski (właściwie Natan Grinszpan-Kikiel), Mieczysław Mietkowski (właściwie Mojżesz Bobrowicki), Józef Różański (właściwie Józef Goldberg), Józef Światło (właściwie Izaak Fleischfarb), Anatol Fejgin, Józef Czaplicki (właściwie Izydor Kurc), Michał Taboryski (właściwie Mojżesz Taboryski), Julia Brystiger, Zygmunt Okręt (właściwie Nechemiasz Okręt), czy Leon Andrzejewski (właściwie Leon Ajzef). Osoby pochodzenia żydowskiego stanowiły również liczną grupę sędziów i prokuratorów okresu stalinowskiego, którzy oskarżali lub orzekali w procesach politycznych. Tu należy wymienić takie nazwiska jak: Halina Wolińska, Stefan Michnik, Maria Gurowska (Zand), Beniamin Wejsblach, Emil Merz, Gustaw Ascaler, Kazimierz Graff, Oskar Karliner, Maksymilian Lityński (Lifsches), czy też Feliks Aspis. Powyższą listę można oczywiście wydłużyć o prominentnych działaczy partyjnych i państwowych związanych z dziennikarstwem, finansami, czy też dyplomacją.
Po roku 1956 Władysław Gomułka ograniczył rozliczenia osób odpowiedzialnych za zbrodnie stalinowskie, mając na uwadze jedność partii. Pociągnięci do odpowiedzialności zostali jedynie najwięksi oprawcy – m.in. Józef Różański, Roman Romkowski oraz Anatol Fejgin. Okazało się to błędem, gdyż wielu stalinowskich prominentów zachowało swe polityczne wpływy, szermując po 1956 roku liberalnymi i rewizjonistycznymi hasłami. Zaporę tym działaniom postawił Władysław Gomułka oraz lider frakcji „partyzantów”, sprawujący funkcję ministra spraw wewnętrznych – Mieczysław Moczar. Wydarzenia Marca 1968 roku były zatem przede wszystkim udaną próbą oczyszczenia aparatu państwowego i partyjnego z reliktów stalinizmu, choć niewątpliwie popełniono przy tym wiele błędów i nadużyć, o czym też należy pamiętać.
Michał Radzikowski
Fot. https://kinotomi.pl/film/2022-marzec-68
Myśl Polska, nr 13-14 (26.03-2.04.2023)